Zosia wczoraj podjęła strajk głodowy. Nie chciała obiadu ani kolacji, dziś ledwie poskubała śniadanie. A ja z powodu sporego przeziębienia nie miałam siły jej karmić ani zachęcać do jedzenia czytaniem, siedzeniem z nią godzinę przy stole…
Wiem, że nasza kochana ośmiolatka manifestuje tak złość. Ale z drugiej strony: tyle godzin bez jedzenia? Poleciałam do apteki….
Poprosiłam o wszystkie preparaty na apetyt dla dzieci. Dostałam jakieś trzy syropki w cenie od 10 do 20 zł. Zawierają soki, wyciągi z ziół, ale też oczywiście przeróżne chemiczne dodatki: aromaty (zapewne sztuczne) oraz nieodłączne konserwanty: sorbinian potasu lub benzoesan sodu.
No nie, bez sensu, czymś takim nie będę Zosi poić, tym bardziej, że żaden produkt nie jest opisany pod kątem alergenów…
Najprzyzwoitszy wydał mi się BIOARON C, o najkrótszym składzie. Zawiera generalnie tylko ekstrakt z aloesu, witaminę C, sacharozę, wodę oczyszczoną, sok z aronii zagęszczony. No i niestety benzoesan sodu…
Dowiedziałam się u producenta, że BIOARON C nie zawiera glutenu. Jest syropem wspomagającym odporność oraz apetyt. Na etykiecie nie ma napisu o tym, że produkt jest bezglutenowy, gdyż umieszczenie jakiejkolwiek informacji na etykiecie lub opakowaniu nie jest prostą sprawą. Poprosiłam jednakże, by dział marketingu wziął te kwestię pod uwagę przy redagowaniu zmian w kolejnej ulotce.
Syropu nie kupiłam. Nie chcę chemii. Może jutro będę się czuła lepiej i znów będę miała siłę oraz cierpliwość spędzać z Zosią przy stole w sumie po trzy godziny dziennie? Nasza bezglutenowa ośmiolatka jest w sumie ciekawa różnych potraw (rzeżucha, sushi, pstrąg, krewetki), choć najbardziej lubi naleśniki, racuchy, kopytka, ziemniaki, parówki – to zjada bez zachęcania.
Ale od tego nie urośnie, a my ciągle, dzień po dniu, pracujemy nad tym, by przybywały jej centymetry. I dzięki jadłospisowi stworzonemu przez dietoterapeutkę powolutku i systematycznie zaczęła rosnąć.
Tylko przychodzi dzień taki jak wczoraj i dziś, gdy marze o jakimś cudownym syropku. Bo Zosia apetytu nie ma od urodzenia.Nawet na karmienie piersią musiałam ją wybudzać co trzy godziny…
A wszelkimi zupkami, wprowadzanymi po szóstym miesiącu, pluła tak daleko, że mogłaby wygrywać zawody z przedszkolakami ze starszych grup…
Dzięki spotkaniom z bezglutenowymi mamami wiem, że dzieciom po zdiagnozowaniu celiakii wraca apetyt. Rosną, żwawo przybierają na wadze… Oj, chyba mam dziś kiepski dzień….
PS Z producentem BIOARON C nie mam żadnej umowy na reklamę.
TUTAJ ZNAJDZIESZ INNE ARTYKUŁY O DIECIE BEZGLUTENOWEJ W PRZEDSZKOLU I SZKOLE
Śniadaniówka bezglutenowego ucznia – przekąski
Bezglutenowe Andrzejki w przedszkolu
Przedszkolanka zaszkodziła bezglutenowemu dziecku
Dieta bezglutenowa w przedszkolu
Bezglutenowe dziecko w przedszkolu i szkole
Back to school gluten-free + konkurs
Świąteczne łzy bezglutenowych dzieci
Bezglutenowe dzieci na łasce urzędników
Bezglutenowa przekąska dla ucznia
Z radością żegnamy przedszkole
Dyrektorka doprowadziła mamę do łez
Śniadaniówka bezglutenowego niejadka
Gdy bezglutenowego przedszkolaka kusi to, co koledzy jedzą przy stoliku
Sanepid: można przynosić jedzenie dla bezglutenowego przedszkolaka
Przedszkolak rozchorował się na „bezglutenowym” wikcie
Przedszkole nakarmi bezglutenowe dziecko, ale
Bezglutenowe dziecko idzie na glutenowe urodziny