Choć medycyna w Polsce jest dziś na bardzo wysokim poziomie, niektórzy lekarze dziwią się jeszcze, gdy spotykają dorosłego z celiakią lub na diecie bezglutenowej. Faktem pozostaje, że obecnie znacznie częściej wykrywa się celiakię w grupie osób powyżej 40. roku życia, niż w grupie dzieci – to efekt większej świadomości lekarzy i pacjentów. Dzięki temu wreszcie udaje się zdiagnozować tych, którym nie było to dane w dzieciństwie. Ale dorośli na dietę bezglutenową przechodzą nie tylko z powodu celiakii: eliminacja glutenu dotyczy również alergii na pszenicę lub żyto czy owies, Hashimoto, reumatoidalnego zapalenia stawów, długiej antybiotykoterapii czy chemioterapii, jest wskazana również w innych chorobach autoimmunizacyjnych. Czy dorosły na diecie bezglutenowej ma trudniej czy łatwiej, niż dziecko? Jedno jest pewne: od chwili diagnozy nic nie jest takie, jak dawniej.
Przybywa osób, które jako dorośli dowiadują się o celiakii lub o konieczności przejścia na dietę bezglutenową z innych przyczyn zdrowotnych. Powszechnie uważa się, że dorosłym jest łatwiej niż dzieciom zaakceptować nową sytuację. Bo dziecko na diecie bezglutenowej (czy jakiejkolwiek innej diecie eliminacyjnej) jest zawsze zdane na pomoc, opiekę i decyzję dorosłych (w przedszkolu, szkole, na wycieczce, urodzinach u koleżanki, w kościele, szpitalu itp.). Dziecko bardzo dotkliwie odczuwa też swoją inność i ograniczenia. Dorosły natomiast jest w stanie sam zadbać o siebie, jest świadomy ryzyka nieprzestrzegania diety bezglutenowej, raczej nie będzie cierpiał, że nie może zjeść tortu na urodzinach u znajomych (może natomiast świadomie się zdenerwować, że zlekceważono go jako gościa – ale to temat na wpis o dyskryminacji i empatii). Dorosły upomni się w szpitalu o prawdziwą dietę bezglutenową i w internecie zyska wiedzę, że wszystko, absolutnie wszystko może sobie przyrządzić w wersji bezglutenowej (pierogi, pizzę, hot-doga, schabowego, golonkę, krokiety, hamburgera, tatara, tort, tartę itp.). Ale to nie wszystko….
Pewne trudności zaczynają się już na poziomie diagnozowania celiakii lub innej choroby glutenozależnej. O ile w przypadku dzieci wykrycie celiakii zazwyczaj nie wiąże się z kosztami i długim oczekiwaniem na diagnozę, to w przypadku dorosłych w Polsce może to trwać nawet 10 lat! Lekarze różnych specjalności mają w ramach NFZ możliwość zlecania badań na celiakię, jednakże nie zawsze chętnie kierują pacjentów do laboratorium (zazwyczaj chodzi o pieniądze). Znam wiele osób, które błąkały się od gabinetu do gabinetu, od szpitala do szpitala, zanim usłyszeli diagnozę: celiakia. Znam też wiele osób, które dopiero po wdrożeniu diety bezglutenowej w Hashimoto odzyskali zdrowie i dobre samopoczucie (ZOBACZ FILM na kanale Bezglutenowej Mamy na Youtube). I znam kobiety, którym dieta bezglutenowa umożliwiła zajście w ciążę i udane macierzyństwo – ale dopiero, gdy same zaczęły drążyć temat niepłodności związanej z celiakią.
O tym, jak bardzo celiakia może komplikować życie, przekonał się nastolatek spod Leszna. Dominik od wielu lat marzył o pracy w wojsku. Chciał być zawodowym żołnierzem. Gdy rok temu wykryto u niego celiakię, nie miał pojęcia, jakie to niesie konsekwencje. Otóż na komisji poborowej dostał kategorię D – czyli niezdolność do służby wojskowej w czasie pokoju. Koniec z marzeniami o pracy w wojsku. Bo żołnierz z celiakią lub na diecie bezglutenowej to zbyt duże wyzwanie dla sił zbrojnych. Tak oto dorosły na diecie bezglutenowej jest dyskryminowany… Ale to nie koniec ograniczeń.
Osoba z celiakią lub na diecie bezglutenowej raczej nie powinna szukać pracy w piekarni glutenowej czy w ciastkarni (piekarz z celiakią byłby narażony na pyły mąki glutenowej), w zakładzie produkcji żywności (kontakt z glutenem na linii produkcyjnej), w restauracji (kucharz z celiakią miałby kłopot, by próbować potrawy, które gotuje), raczej powinna porzucić marzenia o byciu księdzem (ksiądz z celiakią nie mógłby przyjmować glutenowej hostii). Jak już kiedyś pisałam, w Polsce osoba z celiakią ma nawet kłopot, by zostać honorowym dawcą krwi.
Podsumowując: żołnierz z celiakią, piekarz z celiakią, ksiądz z celiakią – to w Polsce na razie nierealne połączenia.
Słyszałam kiedyś wykład lekarza, który twierdził, że w wakacje chory na celiakię może sobie zrobić przerwę w diecie i jeść gluten przez te dwa tygodnie wczasów… No ręce opadają…..
Otóż wakacje od diety bezglutenowej w celiakii nie istnieją. Bo celiakia jest na całe życie. W innych chorobach glutenozależnych sprawa jest prostsza – ścisłość diety bezglutenowej może być indywidualna i zależy od wyników badań oraz reakcji organizmu. Niemniej jednak dorosły na diecie bezglutenowej, zwłaszcza na początku diety, może się zdziwić, jak wiele napotka ograniczeń (te same ograniczenia dotyczą dzieci na diecie bezglutenowej). Przede wszystkim może zapomnieć o wyborze dowolnego kraju, regionu czy miejsca na wypoczynek. Od tej pory jego wakacje będą podporządkowane jedzeniu…. Na pewno na wakacje bez glutenu godne polecenia są pensjonaty z dietą bezglutenową – TUTAJ znajdziesz rekomendacje Bezglutenowej Mamy. Sprawdzonym sposobem na bezglutenowe wakacje jest również wynajęcie mieszkania w kurorcie (pokój z kuchnią) i samodzielne przygotowywanie posiłków bezglutenowych. Osobiście uwielbiam tę formę wypoczynku – jest najtańsza, najsmaczniejsza i daje niezależność (nie musisz dostosować się do godzin posiłków w pensjonacie). Świetnie sprawdzają się również bezglutenowe wakacje pod namiotem.
Byłam wczoraj na kilkugodzinnym przyjęciu dla zaprzyjaźnionego, dziennikarskiego grona. Na stole były talerze z przekąskami, było piwo, wódka i inne napoje. Może i znalazłabym na talerzach jakieś warzywa, ser i owoce – ale przyznam, że kompletnie mnie to nie interesowało. Dla mnie liczyło się spotkanie z dawno nie widzianymi przyjaciółmi. Nie miałam ochoty na alkohol (a gdybym miała, wybrałabym po prostu czystą wódkę), nie nastawiałam się też na biesiadowanie. W plecaczku miałam bezglutenowe paluszki, markizy czekoladowe i muffinki. Gdy zgłodniałam – bez żadnych ceregieli posiliłam się swoimi przekąskami.
Dostaję wiele e-maili od dorosłych na diecie bezglutenowej, którzy spotykają się z niezrozumieniem w gronie rodziny lub przyjaciół. Piszecie o namawianiu do zjedzenia ciasta lub schabowego w glutenowej panierce („przecież to nie chleb ani nie mąka”, „raz nie zaszkodzi”, chociaż spróbuj”), o negacji diety („znowu wymyślasz”, „od kiedy dieta leczy”, „nie masz na co wydawać pieniędzy”, „ależ sobie komplikujesz życie”), o braku bezglutenowych potraw na służbowych lub rodzinnych przyjęciach, o weselach i komuniach, na których siedzicie przy talerzu z ziemniakami. Piszecie o rozgoryczeniu, które trudno opanować w takich momentach.
Jak sobie z tym radzić? Można połykać w ukryciu łzy, ale można też zacząć asertywnie działać. Rodzinie można podrzucić do przeczytania artykuł (z gazety lub internetu) o celiakii lub diecie bezglutenowej, a w pracy zacząć otwarcie oczekiwać, że organizator kolacji lub przyjęcia zamówi dla nas bezglutenowe menu (nie musi być wystawne, ale smaczne i bezpieczne). Jeśli konsekwentnie, a jednocześnie z uśmiechem będziemy dbać o swoją dietę, znajdziemy więcej sprzymierzeńców. Szukajmy rozwiązań, zamiast zacinać się w bólu niezrozumienia. A gdy sprzyjają okoliczności, można też chodzić na spotkania z własnym prowiantem – przyznam, że najczęściej wybieram właśnie ten sposób. Krytycy powiedzą może, że to zwalnianie gospodarza z obowiązku zadbania o wszystkich gości – ale ja lubię niezależność.
Bywa, że początki są trudne, czego na balu licencjata doświadczyła bezglutenowa studentka – KLIKNIJ. Ale mimo wszystko zachęcam Was do bywania wszędzie, gdzie tylko macie ochotę. Nawet, jeśli nie znajdujecie akceptacji i empatii dla Waszej diety. Jeśli bowiem spojrzycie na dietę bezglutenową jak na lekarstwo ratujące Wam życie, łatwiej zaakceptujecie wszelkie niedogodności. Opowiada o tym m. in. Blandyna z Leszna (na zdjęciu), podczas rozmowy na kanale Bezglutenowej Mamy na Youtube – KLIKNIJ. Pamiętajcie, że nam, dorosłym , jest i tak łatwiej niż dzieciom na diecie bezglutenowej.
Można znaleźć jeszcze dziesiątki plusów i minusów bycia na diecie bezglutenowej. Kluczowa jednak jest motywacja – jeśli stosujemy dietę w celach leczniczych i widzimy efekty (dobre samopoczucie, wyniki badań, zatrzymanie postępu innych chorób, np. osteoporozy), to nie warto koncentrować się na minusach. Oczywiście najtrudniejsze są początki na diecie bezglutenowej. Bo dieta oznacza ciągłą czujność, większe wydatki, długie bezglutenowe zakupy, inną organizację nauki dla bezglutenowego studenta z celiakią, czasem zmianę planów czy zawodu.
Mam celiakię i na diecie bezglutenowej jestem od prawie 40 lat (od 1979 r.). Celiakię ma również moja córka Zosia. Akceptuję ograniczenia i prowadzę w pełni bezglutenowy dom. Choć i ja miewam chwile irytacji dietą, staram się dostrzegać jak najwięcej jej plusów: