Blog

Historia Ady z celiakią, która przestała bać się psa

21/01/2022

Historia Ady z celiakią, która przestała bać się psa

21/01/2022

Drukuj
UDOSTĘPNIJ

Dzisiaj mam dla Was historię 10-letniej Ady z celiakią. To opowieść o tym, że strach ma wielkie oczy, że w małym człowieku drzemie ogromna siła, a niemożliwe jest możliwe. Posłuchajcie, co się przydarzyło mojej kolonistce.

Dla dzieci z celiakią życie jest pełne niespodzianek

Dzieci z celiakią dobrze wiedzą, że zaskakujące sytuacje mogą je spotkać w każdej chwili. A to ktoś z okazji urodzin przyniesie do klasy ciasteczka, a to szkołę odwiedzi piekarz z gorącymi bułeczkami albo na konkursie przyrodniczym pojawią się kanapki jako poczęstunek. Dzieci z celiakią i ich rodzice wiedzą, że muszą być przygotowane na takie niespodzianki i dlatego zawsze w plecaczku noszą bezglutenowe cukierki, ciasteczka albo batoniki. Ale jak się przygotować na spotkanie ze strasznym, bardzo strasznym psem?!

Taki właśnie kłopot miała 10-letnia Ada. Dziewczynka tak bardzo bała się psów, że nieruchomiała, gdy tylko na horyzoncie pojawiły się cztery łapy i ogon. Za tym strachem nie stoi żadna wstrząsająca historia, tego rodzice są pewni. Mama i tata uczą wrażliwą córkę, jak radzić sobie z takimi niespodziankami, ale edukacja sobie, a życie sobie… Na moich koloniach bezglutenowych Ada miała tylko brata (razem z Patrykiem są na zdjęciu poniżej), gdy nagle stanęła oko w oko z moim kundelkiem Fiszką, czarnym psiakiem z zakręconym ogonkiem, łagodnym jak baranek i towarzyszącym nam we wszystkich zajęciach. Oczywiście nie mogłam pozwolić, by pierwsze kolonie bezglutenowe stały się koszmarem dla dziewczynki, oddanej mi pod opiekę. Zafrasowana myślałam, co robić, by zadbać o szczęście i dobrostan psychiczny kolonistki, a jednocześnie nie zawieść niebywale łagodnego psiaka, uratowanego od łańcucha (bo nasza Fiszeczka pochodzi ze wsi i miała trafić do któregoś z gospodarzy do budy)?

Tutaj kupisz

Bezglutenową książkę kucharską, jakiej jeszcze nie było + ebook na thermomix

Tylko dajcie mu czas, dajcie czasowi czas ….

Receptę znalazłam w poezji i w mądrościach ludowych. Otóż stare porzekadło mówi, że „nic na siłę” i że czas jest najlepszym lekarstwem, z kolei zespół Stare Dobre Małżeństwo śpiewa: „tylko dajcie mu czas, dajcie czasowi czas”. Pomyślałam więc, że wydarzenia lepiej zostawić własnemu biegowi, ale jednocześnie bardzo dbałam, by nasza Fiszka nie zbliżała się do Ady na odległość kilkunastu metrów. W obecności dziewczynki nie spuszczałam też psiaka ze smyczy.

Na własne oczy widziałam, jak Ada dzielnie walczyła ze swoim lękiem. Jak zamieniała się w posąg ze łzami w oczach, gdy Fiszka pojawiła się na dalekim horyzoncie. Jednocześnie dostrzegłam, że z ciekawością obserwuje z oddali naszego psiaka, gdy bawił się z dziećmi na łące i na boisku. Dziewczynka widziała, jak Fiszka pozwala się im głaskać i przytulać, jak aportuje, daje głos i podaje łapę, jak przynosi piłeczkę, zjada z ręki przysmaczki, pływa pontonem  i wesoło hasa. Ani razu nie dostrzegła choćby odrobiny agresji ze strony czworonoga. Oswajała się z obecnością Fiszki i była coraz spokojniejsza w jej obecności. By zapewnić Adzie jak największe poczucie bezpieczeństwa, rzadko pozwalałam, by Fiszka przychodziła na zajęciach. A jeśli już, to zawsze pytałam kolonistkę, czy nasz piesek może towarzyszyć nam w wycieczce, spływie pontonowym czy w podchodach. Ada się zgadzała i powoli, dzień za dniem, zachodziła w niej metamorfoza. Pod koniec kolonii pozwalała już nawet, by Fiszka (na smyczy) szła obok niej na spacerze (zdjęcie poniżej). 

Dzieci z celiakią są bardzo dzielne

Troszczyłam się o Adę ze wszystkich sił (jak zresztą o wszystkich podopiecznych na moich koloniach dla dzieci z celiakią) i dbałam, by jak najrzadziej spotykała Fiszkę. Jednocześnie byłam pełna optymizmu, bo wiedziałam, że nasz psiak jest wnuczką labradorki, ma gen łagodności i nigdy, ale to przenigdy na nikogo nie zawarczał. Fiszka jest wielką pacyfistką, nawet w kontakcie z mało życzliwymi psami kładzie się na plecach i pokazuje, że nie chce walczyć o dominację ani o cokolwiek. Potrafi przełamywać lody i po chwili zaprzyjaźnia się z napotkanym czworonogiem. Podświadomie czułam, że Ada i Fiszka znajdą wspólny język. 

Miałam rację. W dniu wyjazdu Ada podeszła do mnie i powiedziała, że już się nie boi Fiszki i że ją pogłaskała. Wyobrażacie sobie tę metamorfozę?! Ogrom wewnętrznej pracy, jaki wykonała 10-letni dziewczynka? 

Historia dziewczynki z celiakią ma ciąg dalszy

Ku mojemu wielkiemu szczęściu Ada zapisała się na kolonie bezglutenowe w kolejnym roku i w kolejnym (2022). Teraz ma 12 lat, nadal jest wrażliwa, spokojna i delikatna, ale dostrzegła, że potrafi pokonać trudności. Przeszła niezwykłą lekcję, która będzie jej dawała moc jeszcze przez wiele lat.  Już nie widziała w Fiszce zagrożenia, zaufała jej mądrym oczom i ogonkowi przyjaźnie zakręconemu, merdającemu na widok każdego człowieka. Tak, moja kolonistka zaprzyjaźniła się z Fiszką. To jedna z cudowniejszych historii i opowiadam ją często na spotkaniach z młodymi czytelnikami mojej bajki terapeutycznej dla dzieci na diecie bezglutenowej „Po okruszku boli w brzuszku, czyli bezglutenowa Zosia w przedszkolu”. Bo jest to piękna opowieść o wielkiej sile, która drzemie w każdym dziecku. 

Mam też dalszy ciąg. Od kilku lat do bezglutenowego pensjonatu Moje Tatry koło Zakopanego przyjeżdża 9-letnia dziś Tosia z celiakią…

Tosia, która przyjechała do bezglutenowego pensjonatu

Do bezglutenowego pensjonatu Moje Tatry od kilku lat przyjeżdża wraz z rodziną Tosia (na zdjęciu obok), która ma celiakię. Dziś Tosia ma 9 lat i od początku pobytu w Moich Tatrach boi się naszej Fiszki. No, Tosia jest drobnej budowy i waży chyba mniej od naszego psiaka. Nic dziwnego, że taki czarny stwór może budzić przerażenie. By oszczędzić dziewczynce emocji, nie przyprowadzaliśmy Fiszki zbyt często do świetlicy. Mimo kilkuletnich zachęt Tosia nie mogła się przemóc, by być przy Fiszce bliżej, niż kilka metrów. 

Aż w tym roku, podczas ferii bezglutenowych, zdarzył się cud. Na wieczorku czytelniczym z małymi gośćmi i moją bajką „Po okruszku boli w brzuszku, czyli bezglutenowa Zosia w przedszkolu” opowiedziałam historię Ady, pokazałam jej zdjęcie z kolonii. Kątem oka widziałam, że Tosia jest poruszona i z wielką uwagą wsłuchuje się w każde słowo. Następnego dnia przy śniadaniu Tosia powiedziała, że już się nie boi Fiszki i że ją głaska i to jest takie miłe! Z radością karmiła Fiszkę przysmakami i bawiła się z nią piłeczką. A ja znowu pomyślałam: „tylko dajcie mu czas, dajcie czasowi czas”.

Tutaj kupisz

Bajkę terapeutyczną dla dzieci z celiakią i na dietach eliminacyjnych

KOMENTARZE

Co nowego?

Instagram

Bądź na bieżąco

Newsletter

Zapisz się