Mam dowód, że warto walczyć o dietę bezglutenową na imprezach, spotkaniach firmowych, weselach czy bankietach. Otóż niedawno dostałam zaproszenie na galę i bankiet z okazji jubileuszu dużej firmy. Potwierdziłam udział i spytałam o dietę bezglutenową. Organizator najpierw chciał mnie zbyć, ale negocjowałam ;) Dałam firmie do zrozumienia, że jak się kogoś zaprasza na spotkanie z cateringiem, w dobrym tonie jest zagwarantowanie poczęstunku zgodnego z jego dietą leczniczą. Inaczej jest to dyskryminacja osób na diecie bezglutenowej. Zadziałało i efekt przeszedł moje oczekiwania. Było całkiem sporo jedzenia gluten-free ;) Na dodatek okazało się, że wśród gości jest jeszcze jedna osoba z celiakią, ale znając polskie realia nawet nie podeszła do stołu z jedzeniem! Wyobrażacie sobie jej zaskoczenie, gdy na bufecie znalazła aż pięć dań bezglutenowych, w tym ciepły posiłek, deser i chleb?
Zaproszenie na jubileuszową galę na 29 listopada br. dostałam listownie na początku listopada br. Zamieszczono tam informację, że po gali zaplanowany jest bankiet. Bankiet – czyli jedzenie. Jak jedzenie – to na pewno glutenowe, czyli nic nie zjem. Pomyślałam, że to dobry moment, by przeciwdziałać dyskryminacji osób na diecie bezglutenowej. Napisałam zatem:
Gorąco podziękowałam za chęć pomocy i zakończyłam korespondencję. Owszem, mogłam jeszcze drążyć temat i dociekać, czy firma cateringowa aby na pewno zna zasady diety bezglutenowej (a zazwyczaj nie zna, bo polski catering i dieta bezglutenowa dla osoby z celiakią to niebo i ziemia :). Uznałam jednak, że cel został osiągnięty: do kilku osób dotarł przekaz, że podczas organizacji jakiegokolwiek poczęstunku warto zadbać o diety eliminacyjne – to przejaw empatii i myślenia o potrzebach zaproszonych gości. Gdybym na tym etapie zarzuciła te osoby wskazówkami i wytycznymi dotyczącymi ścisłej diety bezglutenowej w celiakii, wywołałabym raczej negatywne emocje. Kto się zgadza?
Spytacie może zaraz, na jakiej podstawie zaufać firmie cateringowej, skoro nie mamy możliwości zweryfikowania wiedzy personelu a temat diety bezglutenowej. Skąd gwarancja, że firma ma osobne stanowisko dla diety bezglutenowej, że dysponuje przyprawami bezglutenowymi, że do strogonowa nie użyła kostki rosołowej z glutenem, a paluchy chlebowe powstały ze specjalistycznych mąk bezglutenowych. Odpowiadam: nie miałam żadnej gwarancji, dlatego jadłam najmniej ryzykowne potrawy. Jednocześnie zapisałam nazwę firmy i przekażę im wytyczne, które w przyszłości pomogą im w zapewnieniu diety bezglutenowej dla osoby z celiakią. A na tym etapie doceniłam oznakowanie potraw i ułożenie ich na osobnych talerzach.
Jak wspomniałam, efekt przeszedł moje wyobrażenia. Firma cateringowa zadziałała niemal na medal. Otóż:
Na gali spotkałam zaprzyjaźnionego samorządowca, który od 15 lat ma rozpoznaną celiakię i jest na diecie bezglutenowej. Pan Jan ma 70 lat, jest przesympatycznym i bardzo skromnym człowiekiem, niezwykle cenionym w środowisku. Wyobraźcie sobie, że nawet nie podszedł do stołu bankietowego, tylko stał nieopodal, popijał kawę i rozmawiał z gośćmi zajadającymi różne przysmaki. Na tego typu spotkaniach i przyjęciach bywa kilka razy w tygodniu, to jego chleb codzienny. Wie, że na stołach cateringowych najczęściej nie znajdzie nic bezglutenowego.
Samorządowiec nie mógł uwierzyć, że jest na przyjęciu, na którym ktoś pomyślał o diecie bezglutenowej. Był wzruszony i z apetytem skosztował wszystkich dań. Wtedy utwierdziłam się w przekonaniu, że warto było walczyć o dietę bezglutenową na tej imprezie. Chyba macie podobne zdanie? ;)
Przyznaję, że firma cateringowa spisała się świetnie. Pracownicy mieli świadomość, że dania bezglutenowe muszą być umieszczone na osobnych talerzach. Przygotowali chleb bezglutenowy w osobnym koszyczku – super! Jak poznałam, że to chleb bezglutenowy? Po kolorze, kształcie i zapachu. Rozpoznałam nawet markę – Glutenex. Ale mam dwie uwagi: