Osobiście znam kilka rodzin, które nie chodzą na zakupy, lecz żywią się zapasami, które zgromadzili na początku epidemii koronawirusa w Polsce. W ich szafkach nie brakuje oczywiście kaszy gryczanej. Dlatego w ramach bezglutenowej kuchni kryzysowej stworzyłam kolejny, szybki przepis na bazie pysznej i zdrowej gryki. Oto bezglutenowe kotlety wegańskie z kaszy gryczanej, ciecierzycy i zielonego groszku. Pełne dobrze przyswajalnego białka, błonnika, witamin z grupy B, żelaza, wapnia i wielu innych składników, ważnych w diecie bezglutenowej osób z celiakią. Zdrowe, bo można je upiec, zamiast smażyć w głębokim tłuszczu.
Bezglutenowe kotlety z kaszy gryczanej można przygotować również z dodatkiem innych warzyw, dodając je zamiennie i według stanu lodówki. Nie masz zielonego groszku? Pomiń go lub dodaj cukinię, Jeśli z powodu zamiany składników masa na kotlety będzie zbyt rzadka, dodaj trochę bezglutenowych płatków owsianych lub mąkę (ryżową, amarantusową itp.). Zamiast ciecierzycy może być fasola lub soczewica. Bezglutenowa kuchnia kryzysowa nie ma granic – gotujmy posiłki z tego, co znajdziemy w domu. Gotujmy smacznie, zdrowo i kolorowo, a potem zachęćmy do jedzenia rodzinę. Od razu uprzedzam: bezglutenowe kotlety wegańskie z kaszy gryczanej chętniej zjedzą panie, niż panowie. Przetestowałam to we własnym domu.
Bezglutenowe kotlety z kaszy gryczanej stworzyłam z potrzeby chwili: nagotowałam jej bowiem za dużo, a nie lubię marnować żywności. Od razu wiedziałam, że będzie to danie dla Zosia i dla mnie. Syn Antek bowiem z zasady nie jada nieznanych potraw, natomiast mąż Daniel ma długie zęby na wegańskie wymysły. Mimo to nie odpuściłam: to my z Zosią mamy celiakię i jesteśmy na diecie bezglutenowej, więc musimy wzbogacać codzienne menu w produkty bogate w witaminy z grupy B i błonnik. Udało się: obie zjadłyśmy z apetytem wegańskie kotlety bezglutenowe z kaszy gryczanej. Posypane kiełkami, z dodatkiem surówki z kapusty kiszonej. Zosia zjadła kotlety w wersji smażonej, ja – w pieczonej.
Ponieważ planowałam na następny dzień krótką wycieczkę w mało popularne góry, dwa kotlety schowałam do lodówki. Osoby z celiakią na co dzień mają kłopot z jedzeniem poza domem, natomiast w czasie epidemii koronawirusa jest to moim zdaniem niedopuszczalne. Nie wyobrażam sobie nawet zamówienia kawy w macdonaldzie czy na stacji benzynowej. W czasie narodowej kwarantanny trzeba być samowystarczalnym i nie narażać siebie ani innych na ryzyko zakażenia. Zatem – zero kontaktów, a w plecaku pełen prowiant (jedzenie i picie).
Bezglutenowe kotlety wegańskie smakowały wybornie na szczycie Borowej w Górach Wałbrzyskich, z domowym chlebem bezglutenowym z chrupiącą skórką KLIK i z kubkiem herbaty z termosu. Polecam!
KOMENTARZE