Antek nie miał żadnych objawów celiakii. Żadnych. Mama – pediatra i alergolog – postanowiła odczulać go na roztocza kurzu i przed terapią zleciła badania krwi. Była w szoku, gdy odebrała wyniki: – Mój syn ma celiakię? To niemożliwe! Ale kolejne badania, w tym biopsja jelita cienkiego, rozwiały wątpliwości. Jedenastolatek ma utajoną postać celiakii i kosmki jelitowe zniszczone w stopniu III B. Mama, dotychczas królowa pszennych naleśników, zalewała się łzami i w przerwach między dyżurami w szpitalu zgłębiała tajemnice diety bezglutenowej. Przez rok sporo się nauczyła… Przeczytajcie, jak się czuje lekarka: pediatra i alergolog, której przyszło zmierzyć się z celiakią własnego dziecka.
Magda jest pediatrą, a od niedawna ma również specjalizację z alergologii. Gdy u swojego syna zaobserwowała katar nie związany z infekcjami, zdiagnozowała alergię na roztocza kurzu domowego. Postanowiła go odczulać. Zgodnie ze sztuką wcześniej u takiego pacjenta należy wykonać badania w kierunku chorób autoimmunologicznych, które są przeciwskazaniem do immunosupresji. Sprawdza się m. in. celiakię, łuszczycę, reumatoidalne zapalenie stawów, bielactwo, toczeń.
– Gdy wypisywałam skierowanie do laboratorium, nawet nie zaznaczałam celiakii, bo przecież rozpoznałabym ewentualne objawy u syna. Tym bardziej, że ta choroba nie jest mi obca, miałam ją na egzaminie z pediatrii w 2012 roku. Antek był okazem zdrowia, celiakia nie wchodziła w grę – opowiada Magda, gdy spotykamy się na bezglutenowych wakacjach w pensjonacie Moje Tatry. – Podczas badania machnęłam jednak ręką i powiedziałam, że decyduję się na cały panel badań przewidzianych przed immunosupresją. Dzięki temu synowi zbadano też przeciwciała przeciw transglutaminazie tkankowej. Nie wiem, co mnie tknęło, ale to okazało się zbawienne …
Lato 2019 r. Magda odebrała wyniki Antka, ale nie mogła uwierzyć własnym oczom. Poziom przeciwciał kilkadziesiąt razy przekraczał normę! Jej mąż, specjalista ortopeda, również podejrzewał, że doszło do pomyłki w laboratorium. Skontaktowali się z Centrum Zdrowia Dziecka. Chłopiec przeszedł badania, ale wyniki krwi były identyczne.
– Gastroenterolog zaproponował biopsję, bo Antek nie miał żadnych objawów celiakii – wspomina Magda. – Zgodziliśmy się, tym bardziej, że sami potrzebowaliśmy dowodu, motywacji do rozpoczęcia leczenia, do zmiany całego życia…
Biopsja jelita cienkiego potwierdziła diagnozę: całkowity zanik kosmków, stopnień III B w skali Marsha, co z tak wysokim poziomem przeciwciał przeciw transglutaminazie tkankowej nie zostawia złudzeń: to celiakia. Utajona postać. Dlatego od razu zrobili badania krwi młodszej córce, Basi. Ulga, wyniki są w normie.
– Miałam straszne wyrzuty: matka pediatra, a nie dostrzegła, że własne dziecko ma chorobę trzewną?!
Zaczęła szukać w pamięci, na zdjęciach, w dokumentacji medycznej, by ułożyć z tego puzzle. Znalazła: roczny Antek miał bardzo wysoki poziom enzymów wątrobowych i spadł o jeden kanał w siatce centylowej. Obserwacja w CZD nie wykazała żadnej choroby, wyniki szybko wróciły do normy. Potem, w wieku przedszkolnym chłopiec przeszedł badania EEG, był nadpobudliwy, miał zaburzenia koncentracji. Nikt wówczas nie łączył tych zaburzeń z celiakią. Dopiero dziś wiemy o neurologicznej postaci celiakii… Ale gdyby nie próba z odczulaniem, Antek jeszcze długo nie miałby diagnozy, a gluten w dalszym ciągu uszkadzałby jego organizm…
Antek pojechał na kolonie, a rodzice czekali na wyniki gastroskopii. Odebrali je, a gdy otrząsnęli się z szoku, zdobyli wiedzę i wyczyścili dom z glutenu. Nowe deski do pieczywa, mikser, sitko do makaronu, toster …. Magda wyruszyła na zakupy do marketów i nagle okazało się, że jest tam sporo produktów bezglutenowych.
– Uff, pomyślałam. Damy radę z tą dietą bezglutenową.
Dotychczas w gabinecie lekarskim zalecała dietę dzieciom i dorosłym z alergią na zboża i na tym kończyła się jej rola. Teraz, gdy stanęła w obliczu wprowadzenia diety bezglutenowej we własnym domu, poczuła się bezradna. Owszem, skorzystała z pomocy dietetyka, zebrała książki i ulotki, zaniosła je babciom i wychowawczyni. Ale i tak sama musiała się zmierzyć z nową dietą. Tylko jak, skoro jako lekarz pracuje na dyżurach w szpitalu, dzieci jedzą obiady najczęściej u babci lub w szkole, a na dodatek Antek je wybiórczo, czyli lubi tylko kilka potraw?!
Powrót z kolonii to był dobry moment na wprowadzenie zmian w życiu rodziny. Odbyła się rodzinna narada.
– Wytłumaczyliśmy Antkowi, że to choroba na całe życie. Nie owijaliśmy w bawełnę. Padło zdanie, że jak będzie jadł gluten, to może zachorować na nowotwór – opowiada mąż Magdy. – Syn wystraszył się, ale uznaliśmy, że musi znać wszystkie konsekwencje. Zapewniliśmy go, że otrzyma od nas wsparcie zawsze i wszędzie. Że razem będziemy przez to szli.
Pokazali mu strony internetowe z informacjami o celiakii i diecie bezglutenowej. Odpowiadali na pytania. Zachęcali do próbowania nowych produktów. No, to było spore wyzwanie, bo Antek je tylko kilka potraw: naleśniki, kotlety schabowe, gofry, frytki, parówki i rosół.
Magda wykupiła pół marketu, przyniosła do domu wafelki, chleby, bagietki, pizze, makarony, ciasteczka, pączki, bułki, kiełbaski, paluszki rybne. Wszystko na nic. Nastolatek raz ugryzł i mówił, że niedobre. I wcale nie chodziło o to, że bezglutenowe mu nie smakuje. Tak samo nie jadł wcześniej glutenowych produktów.
– Gotowe chleby były twarde jak podeszwa, a ja nie miałam wtedy pojęcia, że trzeba je odparować, więc je wyrzucałam – relacjonuje Magda. – Gdy Antkowi zasmakował jakiś chleb, od razu kupowałam dziesięć bochenków. Sęk w tym, że po dwóch dniach syn nie chciał ich już jeść… Efekt jest taki, że wszyscy oprócz Antka jesteśmy o dziesięć kilo do przodu ….
Każda bezglutenowa mama chce dla dziecka jak najlepiej i poświęci wiele nocy, by przygotować jadalne wypieki. Również Magda w przerwach między gabinetem i szpitalem stała przy piekarniku. Upiekła ciasteczka bezglutenowe, ale … z samej mąki ryżowej. Tragedia, wylądowały w śmietniku. Kupiła zatem specjalne miksy bezglutenowe i wzięła się za naleśniczki, uwielbiane przez Antka. Próbowała, mieszała, dolewała mleko, dorzucała jajka, miksowała i nic. Rwały się, przypalały, w ogóle nie nadawały do jedzenia.
– Ja, dotychczas królowa naleśników, płakałam nad patelnią i nie wiedziałam, co robię nie tak – wspomina pani doktor. Po chwili dodaje: – Trening czyni mistrza, dziś już smażę królewskie naleśniki bez glutenu, a syn je uwielbia.
Dieta bezglutenowa zmieniła życie całej rodziny. Magda, by podołać wszystkim obowiązkom i zadbać o zdrowe jedzenie dla dzieci, zrezygnowała w końcu z dyżurów w szpitalu. Teraz pracuje tylko w gabinecie, trzy razy w tygodniu. Dzięki temu wypracowała własny przepis na chleb, który smakuje całej rodzinie, ma czas na zakupy, pasteryzowanie obiadów, mrożenie pieczywa. Przeprowadziła lekcję i warsztaty o dietach eliminacyjnych w klasie Antka. Pilnowała, by z wyprzedzeniem zanosić do szkoły paczki na Mikołajki czy Zajączka. Tylko na zebraniu dla rodziców nie chciała rozmawiać o celiakii.
– Bałam się, że przestaną go zapraszać na urodzinki i spotkania– przyznaje. – A zielona szkoła? Już się martwiłam jak to będzie, ale na szczęście odwołali wyjazd ….
Nadeszło kolejne lato i Antek chciał pojechać na wymarzone kolonie, z dużą, znaną firmą, z którą od lat spędzał wakacje. Mama omówiła wszystko z obsługą kuchni i z organizatorami, dostarczyła produkty. Co z tego, skoro syn relacjonował rodzicom, że jadł żurek, a ona akurat koncentratu żurku bezglutenowego nie zawoziła do kolonijnej kuchni … Chłopak wrócił z kolonii chudszy o niemal 2 kg i z przykrymi wspomnieniami, bo koledzy wyśmiewali się z jego diety bezglutenowej. Raz podpuścili go: „co nie zjesz tych ciasteczek?” Wkurzył się i zjadł opakowanie Hitów.
– To była cenna lekcja, bo porozmawialiśmy, jak odmawiać w takich sytuacjach, jak sobie radzić – opowiada Magda. – Ale tak naprawdę chciałabym znaleźć coacha, który przygotowałby Antka na takie sytuacje, przepracowałby scenki….
Są rodziną, która dużo podróżuje. Namiot, kwaterki w górach lub nad morzem, krótkie lub dłuższe wypady. Życie pod namiotem z dietą bezglutenową nie jest łatwe, ale Magda ma już odpowiedni sprzęt: prodiż (gotuje w nim obiady i piecze bułki bezglutenowe), toster, mała kuchenka, patelnia, lodówka turystyczna. Gdy wynajmowali kwaterkę, to zawsze z piekarnikiem. Ha, co z tego, skoro każdy jest inny, każdy inaczej piecze i zazwyczaj nic w nich nie wychodzi?!
– Wracałam tak zmęczona, że wreszcie powiedziałam: dość! Chcę wreszcie jechać na prawdziwe wakacje bez glutenu, grać z rodziną w karty, opalać się, spacerować, a nie gotować przez sześć godzin dziennie. I tym sposobem odkryłam pensjonat Moje Tatry – uśmiecha się i stukamy się lampką czerwonego wina z ich własnej winnicy.
Na razie Antek ma niespełna 12 lat, ale wkrótce zacznie wychodzić z kolegami na pizzę i na imprezy. Liceum, studia, wyjazdy.
– Boję się, że w którymś momencie on po prostu zlekceważy dietę, tym bardziej, że od początku ma bezobjawową celiakię – martwi się Magda. – To jest facet i nie lubi gotować. Raczej będzie szedł na łatwiznę i korzystał z gotowego jedzenia, dostępnego od ręki. Nie sądzę, by codziennie szukał restauracji bezglutenowej…. Nie chcę też robić z niego maminsynka i uzależniać go od jedzenia u mamusi. Nie zgodzę również, by młodsza siostra w jakikolwiek stopniu czuła się odpowiedzialna za jego dietę. To są wyzwania, z którymi dopiero przyjdzie nam się zmierzyć. Chyba nadal obwiniam się za to, że przegapiłam chorobę Antka i dlatego mam poczucie, że powinnam się bardziej starać, bardziej o niego dbać….
Minie jeszcze trochę czasu, zanim Magda przepracuje ten temat. Z pewnością pomogą jej w tym działania na rzecz dzieci i dorosłych z celiakią. Odkąd wie o chorobie syna, już u kilkorga pacjentów rozpoznała nietypowe objawy choroby trzewnej i skierowała ich do specjalisty. A ci, którym zaleciła dietę bezglutenową z powodu alergii, uzyskali od niej pomoc, na jaką rzadko można liczyć w gabinecie lekarskim. Pani doktor zgłębia też wiedzę na temat celiakii i jej związków z alergiami oraz odczulaniem, sięga do obcojęzycznych źródeł medycznych. Jest szansa, że wkrótce wygłosi wykład na konferencji u Bezglutenowej Mamy.
(*) Zdjęcia zamieszczone w artykule nie są związane z historią.
KOMENTARZE