Nie będę ukrywać: objadałam się w te święta niemiłosiernie, tym bardziej, że na potrzeby tworzonej książki kucharskiej upiekłam sporo ciast. Kilogramów dołożyła też kwarantanna. Stąd mocne postanowienie: od jutra powrót do zdrowego odżywania (bezglutenowa dieta śródziemnomorska), do odbudowy prawidłowej mikrobioty (tak ważnej u osób z celiakią), do codziennych ćwiczeń i ruchu (jestem w tej grupie szczęśliwców, która ma psa i może wychodzić na dwór). Dla poprawy motywacji czytam mądre książki o jelitach, które są drugim mózgiem człowieka – to naprawdę pozytywnie mnie nakręca. Proszę o trzymanie kciuków, ale obiecuję też, że nie zmieni się profil mojego bezglutenowego bloga. Nadal będą tu przepisy bezglutenowe mniej lub bardziej zdrowe 😍, a nie tylko fit.
Spodobała mi się teoria zaprezentowana w książce „Jelita wiedzą lepiej”” mówiąca, że konkretne bakterie zasiedlające nasze jelita decydują o upodobaniach żywieniowych. Jeśli mamy w jelitach więcej „złych” bakterii, one każą nam sięgać po cukier, słodycze, słone przekąski itp. I ciągle chcą więcej, by przeżyć i się rozmnażać. Jeśli dominują „dobre” bakterie, wszystko jest w równowadze i potrafimy odmówić sobie kolejnego batonika czekoladowego…. Teraz już wiem, że to nie moja wina, że zjadam od razu paczkę ciasteczek zamiast jedno ciasteczko. Uff 😍
W tej samej książce jest mowa o tym, że w jelitach mamy około 2 kg mikrobiomu, czyli bakterii, z których większość jest bardzo pożyteczna. Jest tam też także sieć komórek nerwowych, które komunikują się z prawdziwym mózgiem – tym w czaszce. Pocieszający jest fakt, że właściwą dietą oraz probiotykami można zagłodzić „złe” bakterie i zasiedlić jelita tymi „dobrymi”. Tym samym możemy odbudować swoją mikrobiotę KLIK, ale aby utrzymać ten dobry stan, trzeba w zdrowej diecie wytrwać rok. Tyle czasu zajmie zaprogramowanie organizmu na zdrowy styl życia. Potem już jest łatwo i nie ma ryzyka efektu jo-jo. No, czyli przede mną rok pracy. Dlatego właśnie proszę o trzymanie kciuków.
O tym, że dieta śródziemnomorska jest najzdrowsza na świecie, czytałam wiele razy. Teraz okazuje się, że uwielbia ją także nasz mikrobiom. Co jeść na bezglutenowej diecie śródziemnomorskiej? Na szczęście to, co bardzo lubię: warzywa patrz niżej – ramki na pomarańczowo), dobrą oliwę z oliwek, ryby i owoce morza, produkty pełnoziarniste, strączki, orzechy. Jak analizuję swoje menu, to w zasadzie od dawna jestem na bezglutenowej diecie śródziemnomorskiej, ale gubi mnie miłość do słodyczy i węglowodanów prostych (chleb, bułki)…
Jak się przestawić na zagłodzenie „złych” bakterii? Mnie zawsze pomaga wiedza z dobrych źródeł – gdy czytam mądre argumenty, motywacja wzrasta o 1000%. Tak się stało i tym razem. Już w drugi dzień Wielkanocy, ze strachem spoglądając na puste talerze po ciastach, zaczęłam ponownie czytać „Jelita wiedzą lepiej”. Przygotowałam sobie również zestaw innych książek na temat mikrobiomu i zdrowego odżywiania (zdjęcie poniżej).
Moja poświąteczna zmiana nie jest wyłącznie związana z wagą. Przede wszystkim chcę odbudować mikrobiotę (w celiakii to podstawa) i ustrzec się przed cukrzycą typu II (cukrzyca grozi osobom z celiakią – KLIK). Gdy skończy się kwarantanna, zamierzam też wrócić do dawnej aktywności, tak ważnej u pracujących przy komputerze. Najbardziej marzę o Tatrach, o wakacjach bez glutenu w pensjonacie Moje Tatry… Na razie udaje mi się raz dziennie iść z psem na bardzo długi spacer na pola i wtedy ćwiczę trochę brzuszki, skłony, wymachy, skręty…. Zachowuję oczywiście wszelkie środki ostrożności, mam maseczkę i idę tylko tam, gdzie nie ma żywej duszy.
Im bardziej zagłębiam się w lekturę pokazanych wyżej książek, tym bardziej utwierdzam się w przekonaniu, jak ważna jest zdrowa dieta bezglutenowa i troska o mikrobiom, czyli o to wszystko, co mamy w jelitach. Argumenty autorów są bardzo przekonujące, a ponieważ jestem racjonalnym człowiekiem, trafiają na dobry grunt. Oczywiście nie popadam w ortodoksję – chcę tylko odstawić cukier i węglowodany proste. Niby to proste, a takie trudne dla łasucha 😉
Jak wspomniałam, moja codzienna dieta bezglutenowa jest ścisła, a poza tym różnorodna, pełna: błonnika, białka, tłuszczów roślinnych, witamin i … tych nieszczęsnych węglowodanów prostych. Jest też nieco odmienna, niż u większości ludzi, bo na śniadania jem zazwyczaj gęstą zupę warzywną i dwa jajka (lub inne białko), na kolację też lubię uraczyć się zupą z pieczonych buraków z mlekiem kokosowym lub kremem z dyni lub inną furą warzyw.
Już zaopatrzyłam lodówkę i balkon w zapas warzyw, w garnkach kamionkowych kiszę nową porcję bezglutenowego zakwasu z buraków KLIK, w garażu mam zapas dobrej jakości kapusty kiszonej oraz ogórki kiszone od Taty. W zaprzyjaźnionym sklepie www.oliwnyraj.pl kupiłam kilka butelek hiszpańskiej oliwy z oliwek (o jej cennych właściwościach już wkrótce napiszę), a w Lidlu – moją ulubioną czekoladę ekwadorską o zawartości 85% kakao. Zrobiłam też zapas soku pomidorowego – piję go w napadach głodu oraz migdałów (dostarczają cenne białko i oszukują głód).
Jestem porządnie zmotywowana i przygotowana do poświątecznej zmiany. Będę gotować i miksować różne cuda warzywne i po nie sięgać, zamiast po tort z bitą śmietaną…. Wiem jednocześnie, że czekają mnie chwile zwątpienia, że czasem pewnie ulegnę i posłucham „złych” bakterii – bo przecież nawet silny człowiek potyka się czasami… Sekret polega na tym, by wstać i lecieć dalej, czyli znowu przeczytać kilka stron „Insulinooporności” czy „Człowieka na bakterie” i wzmocnić motywację.
A jakie są Twoje sposoby na odbudowę mikrobioty, na zdrową dietę i zachowanie dobrej sylwetki? Każda wskazówka jest cenna, czekam na komentarze pod tekstem i liczę oczywiście na wiele kciuków 😁
KOMENTARZE