Odebrałam z laboratorium wyniki drugiej tury badań produktów z przekreślonym kłosem. Tym razem przebadałam na zawartość glutenu 10 wyrobów, głównie mącznych, a więc najbardziej ryzykownych w celiakii. Zdradzę Wam oczywiście szczegóły, ale chcę podkreślić, że zgodnie z założeniem kampanii, żaden z producentów badanych przez Bezglutenową Mamę nie ma płatnej licencji przekreślonego kłosa. Wszyscy oznaczają swoje produkty własnym znakiem graficznym, symbolizującym żywność bezglutenową. Druga tura badań, podobnie jak pierwsza, pokazała wyraźnie: nie ma lepszych lub gorszych przekreślonych kłosów. W żadnym z dziesięciu przebadanych przeze mnie produktów nie wykryto glutenu. Gratulacje dla producentów!
Badania na zawartość glutenu zostały zlecone przez Bezglutenową Mamą w laboratorium, które na co dzień obsługuje kilku polskich specjalistycznych producentów bezglutenowych. Nuscana to laboratorium akredytowane przez Polskie Centrum Akredytacji. Jak widać w tabelach poniżej, nie wykryto glutenu w żadnym z dziesięciu zbadanych produktów bezglutenowych. Ponieważ w tym laboratorium granica wykrywalności glutenu zaczyna się od 3 ppm, zbadane produkty mają znakomite parametry. Przypomnę, że poziom glutenu, bezpieczny dla osób z celiakią, wynosi do 20 ppm w produkcie. Wynik poniżej 3 ppm jest zatem doskonały.
W listopadzie 2019 r., w ramach kampanii „Nie ma lepszych lub gorszych przekreślonych kłosów” KLIK przebadałam w akredytowanym laboratorium kolejna partię – dziesięć produktów bezglutenowych, oznaczonych symbolem przekreślonego kłosa. Postanowiłam sprawdzić, czy wyroby oznaczone różnymi wersjami graficznymi tego znaku są bezpieczne dla osób z celiakią, czy jednak ufać tylko produktom z przekreślonym kłosem z płatną licencją (temu z literką „c” w kółeczku)?
Wszystkie produkty kupiłam w sklepach i marketach. Wybrałam głównie produkty mączne, których produkcja niesie najwięcej zagrożeń dla bezglutenowości. Sama sfinansowałam badania. Nie chcę zapeszać przebiegu kampanii, ale po raz drugi wyniki są imponujące. W żadnym z przebadanych produktów bezglutenowych nie wykryto glutenu, zatem wszystkie są bezpieczne dla osób z celiakią i na diecie bezglutenowej. Poznajcie szczegóły nowych badań.
Przyznam, iż najbardziej byłam ciekawa wyników badań pierogów bezglutenowych Mama Vege. Te produkty są bardzo popularne w sklepach eko w całej Polsce, kupuje je wiele osób z celiakią. Skład wybranego przeze mnie smaku to niemal same zboża: mąki i kasza, błonniki roślinne i zagęstnik. Producent deklaruje na stronie internetowej, że naleśniki i pierogi powstają w zakładzie przeznaczonym wyłącznie do produkcji bezglutenowej. Nie znam jednak tej marki, nigdy nie rozmawiałam z technologiem ani osobą zajmującą się jakością. Stąd moje obawy, co pokażą badania pierogów oznaczonych przekreślonym kłosem. Uff – wynik poniżej granicy wykrywalności glutenu ;)
Bezglutenowa Mama wzięła pod lupę zarówno produkty bezglutenowe specjalistycznych producentów (m. in. Pięć Przemian, Bezglutenowa Oaza, Baton Warszawski), jak i mniej znanych lub zajmujących się również produkcją wyrobów glutenowych (Fabijańscy, Helcom, Bell, Mama Vege). Wszystkie produkty zostały kupione w sklepach ze zdrową żywnością lub w marketach (Carrefour, LasVegan, Netto, Friendly Food Shop). Niektóre umieszczone były na regałach bezglutenowych, inne znalazłam na ogólnych półkach.
Polskie Stowarzyszenie Osób z Celiakią i na Diecie Bezglutenowej podkreśla często, że pozytywny wynik danego badania oznacza, iż tylko dana partia produkcyjna nie zawiera glutenu. Edukuje nas, iż nie mamy żadnej gwarancji odnośnie bezglutenowości kolejnych partii. Zapytam jednak: czy specjalistyczna firma bezglutenowa Pięć Przemian czy Baton Warszawski albo duża sieć – Carrefour, czy znany producent BIO makaronów Fabijańscy – pozwolą sobie na chaos produkcyjny i na lekceważenie europejskich przepisów oraz pacjentów, dla których tworzą żywność? Czy mamy omijać jego produkty tylko dlatego, że nie ma licencji? Moim zdaniem nie, ale dla pewności będę co jakiś czas ponownie badać te same produkty, pochodzące z innej partii.
Do badań na zawartość glutenu będę wysyłać każdorazowo dziesięć produktów, a wyniki będę publikować również w komplecie, na jednej liście. Zależy mi bowiem na przejrzystości kampanii „Nie ma lepszego lub gorszego przekreślonego kłosa”. Jeśli zdarzy się, że dany produkt będzie zawierał powyżej 20 ppm glutenu, zobaczycie to w wynikach na blogu, a ja powiadomię producenta, a przede wszystkim Główny Inspektorat Sanitarny. Poproszę Was również wtedy o pisanie e-maili do danej firmy – z żądaniem wdrożenia w firmie zasad gwarantujących deklarowaną bezglutenowość lub o rezygnację z rynku bezglutenowego. Bo nie wystarczy komuś wytknąć błąd (pomijam np. glutenowych piekarzy sprzedających „bezglutenowe” pieczywo) – lepiej dać mu szansę.
Czy przekroczony poziom glutenu będzie oznaczał, że nie można ufać innym przekreślonym kłosom, niż ten z licencją? Nie – bo nie można wrzucać wszystkich producentów do jednego worka i stosować odpowiedzialności zbiorowej. Moje badania wskażą nam jednak rzeczywistą skalę zjawiska i rzetelność producentów oferujących żywność dla osób z celiakią. Gdy poznamy wyniki stu lub więcej produktów z przekreślonym kłosem, dowiemy się więcej o rynku bezglutenowym w Polsce.
Czas mówić o tym głośno i wyraźnie: nie istnieje ani jeden, wyróżniony i umocowany prawnie jako autentyczny i najlepszy, graficzny znak przekreślonego kłosa. Wyraźnie czytamy o tym w odpowiedzi na interpelację poselską z 2017 r. KLIK. Zapisano tam m. in.: „Odnosząc się do stwierdzenia, że < >, uprzejmie informuję, że nie funkcjonuje żaden oficjalny państwowy – krajowy lub unijny system nadawania symbolu przekreślonego kłosa (pogrubienie – BM). W związku z tym uzyskiwanie przez producentów żywności licencji, certyfikatów lub zezwoleń nadawanych przez organizacje pozarządowe np. Polskie Stowarzyszenie Osób z Celiakią i na Diecie Bezglutenowej, jest dobrowolne. Działalność tych organizacji w powyższym zakresie nie jest nadzorowana przez instytucje państwowe.”
Potwierdzeniem polskiego, urzędowego stanowiska jest sytuacja na bezglutenowym rynku w Czechach, we Włoszech, na Słowacji, Węgrzech, w Niemczech czy w Portugalii i Hiszpanii, gdzie w sieciach i sklepach kupimy wiele produktów gluten-free opatrzonych autorskimi znakami przekreślonego kłosa. Na półkach nie dominuje znak zastrzeżony, z literką „c” w kółeczku. Sieci handlowe i konsumenci ufają specjalistycznym producentom, a nie tylko licencjonowanym.
Chcę wyraźnie podkreślić, że nie walczę z produktami oznaczonymi licencjonowanym znakiem przekreślonego kłosa i nie zachęcam nikogo do rezygnacji z licencji. Producenci tych wyrobów dają pełną gwarancję bezpieczeństwa dla osób z celiakią i na ścisłej diecie bezglutenowej. Doceniam, że wkładają dużo trudu i pracy w zapewnienie jedzenia, które jest lekarstwem dla chorych na celiakię czy fenyloketonurię. I zawsze, jeśli mam do wyboru: produkt bezglutenowy nieznanego, nie budzącego zaufania producenta, i produkt z licencją, wybieram ten drugi. Zdarza się bowiem, że nieuczciwi piekarze oferują „chleb bezglutenowy”, a wędliniarze – np. bezglutenowy pasztet z dziczyzny (ale zapominają dodać, że foremka była wysypana pszenną bułką tartą). Dlatego konsumenci na diecie bezglutenowej muszą zachowywać dużą czujność na zakupach KLIK – Jak robić bezglutenowe zakupy?
Owszem, licencjonowany znak przekreślonego kłosa jest ceniony, rozpoznawalny przez osoby z celiakią i na diecie bezglutenowej, a także przez kucharzy czy hotelarzy i bardzo ułatwia bezglutenowe zakupy. Jednak – podkreślam – nie może być reklamowany jako jedyny gwarant bezglutenowości.
W Polsce i na całym świecie można spotkać wiele produktów bezglutenowych oznaczonych autorskimi znakami przekreślonego kłosa. Są też wyroby wyraźnie opisane jako produkty bezglutenowe, zgodnie z unijnymi przepisami. Są wśród nich m. in.:
Są to bezglutenowe marki, najczęściej duże i specjalistyczne. Ufam ich produktom. A komu nie ufam? Nieznanym producentom i etykietom bez zaznaczonych alergenów i możliwych zanieczyszczeń. Piekarniom czy pierogarniom i naleśnikarniom oferującym „bezglutenowe” jedzenie. A jeśli produkt mnie kusi, lecz nieco budzi moje wątpliwości, kontaktuję się z producentem, rozmawiam z technologiem, proszę o skany badań. Owszem, to czasochłonne, ale zyskuję dostęp do ogromnej gamy produktów bezglutenowych.