Blog

1

I znów mam łzy w oczach

26/12/2020

I znów mam łzy w oczach

26/12/2020

Drukuj
UDOSTĘPNIJ

Na święta mam dla Was trzy wzruszające historie z celiakią w tle. Ich bohaterowie wcale nie zabiegali o żadne bohaterstwo, ale co zrobić, gdy świat wywrócił się do góry nogami? No właśnie wtedy możemy pokazać poziom swojego człowieczeństwa… Lenka, Basia, Wioletta, Marcin, Beata i Asia – poznajcie ich historie, które nieoczekiwanie splotły się z losami bezglutenowych przedsiębiorców.

O tym, jak ukrywają się: lekarka oraz pielęgniarka z celiakią

Beata (*) jest doświadczonym pulmonologiem, mamą 12-letniej Asi z celiakią oraz 2-letniego Michała. Mieszka z mężem i dziećmi na Pomorzu. Niedawno przeprowadziła się do domu na obrzeżach miasta, ale na razie nie miała czasu, by nacieszyć się nowym gniazdkiem. Odkąd trwa pandemia Covid-19, Beata może zapomnieć o urlopie, wolnych weekendach i relaksie. Pracuje bowiem w dużym oddziale covidowym na Pomorzu. Emocji tej historii dodaje fakt, że jej córka nie pojęcia o miejscu pracy swojej mamy.

Asia martwiłaby się o mnie, a to z kolei odbierałoby mi spokój, tak potrzebny przy chorych i dokumentacji – przyznaje Beata. – Myślę też, że córkę mógłby spotkać ostracyzm ze strony koleżanek i ich rodzin. Niestety, ludzie z braku wiedzy i ze strachu przed koronawirusem różnie reagują …

Na początku grudnia zadzwoniłam do Beaty, by porozmawiać, jak sobie radzą z dietą bezglutenową Asi w czasie pandemii. Domyślałam się, że w momencie, gdy dziennie mamy w Polsce blisko 30 tys. zachorowań, gdy szpitale pękają w szwach, a chorzy czekają w kolejkach w karetkach pod szpitalem, to lekarze ledwie stoją na nogach …. Beata, jako optymistka z natury, nie narzekała, nie chciała też zbytnio opowiadać o ciemnych stronach swojej pracy. Wspominała tylko, że pacjenci najczęściej trafiają na oddział bez niczego, nie mają nawet wody. I oni, lekarze i pielęgniarki, załatwiają im tę wodę, kupują lub szukają sponsorów. Tak po prostu, po ludzku.

W głosie Beaty wyczułam jednak, że jest bardzo zmęczona i przytłoczona sytuacją.

Mam w głowie tylko jedną myśl: szczepionka na Covid-19. Czekam na nią jak na zbawienie. To taka granica, którą sobie postawiłam w głowie, by wytrwać i nie myśleć o zmęczeniu – zdradziła swój sposób na życie w czasie pandemii.

Mój miły telefon, pełen zainteresowania i wsparcia, bardzo ją ucieszył. Zrozumiałam, jak bardzo medykom, pracującym ponad siły, potrzebne są takie gesty. Mam wrażenie, że podczas pierwszej fali, gdy zachorowań było niewiele, tych gestów było znacznie więcej….  

Dlatego zakiełkowała we mnie myśl, by personelowi tego oddziałowi sprawić miłą niespodziankę. W uznaniu ich oddania, wrażliwości, poświęcenia dla pacjentów. Dziesięć minut później cała akcja była gotowa, oczywiście w totalnej konspiracji. Do współpracy zaprosiłam zaufanego, sprawdzonego partnera, czyli firmę tworzoną przez ludzi z sercem: Putka Bez Glutenu z Warszawy.

Od męża Beaty zdobyłam adres szpitala. W akcję wtajemniczyłam pielęgniarkę oddziałową (na zdjęciu poniżej z Beatą). Następnego dnia dziewczyny z piekarni i cukierni Putka Bez Glutenu wysłały mega paczkę na Pomorze. Było tam sporo słodkości, ale również coś pożywnego, do podgrzania w mikrofali: bezglutenowe paszteciki z kapustą i pieczarkami. No, Beata od razu się domyśliła, że Bezglutenowa Mama ma z tym coś wspólnego, bo zadzwoniła, a potem dostałam zdjęcie i sms:

Dziękujemy przepięknie. W ogóle okazało się, że mamy w naszym oddziale pielęgniarkę na diecie bezglutenowej, która skutecznie „ukrywała się”. Nikt nie wiedział 😊 Ona w ogóle nie znała tej piekarni! Dziękujemy za wsparcie Tobie i firmie Putka! PS. W rankingu wygrały paszteciki, a wszyscy zgodnie stwierdzili, że bezglutenowe jedzenie jest bardzo dobre.

To nie koniec historii. Otóż Beata nie mogła wziąć da swojej Asi żadnych putkowych przysmaków z oddziału – wiadoma rzecz, względy epidemiologiczne. Dlatego w ramach Mikołajek z Bezglutenową Mamą przygotowałam słodką paczkę dla Asi i wysłałam jej  – również jako niespodziankę – do domu. W te akcję był znów wtajemniczony jej tata.

(*) Imiona bohaterów zostały zmienione – by do córki lekarki w żaden sposób nie dotarła informacja o miejscu pracy jej mamy.

Bezglutenowe paszteciki Putki zachwyciły personel

Marcin dzwoni do babci i opowiada o pysznej paczce

Historię Marcina z Krakowa poznaliście rok temu KLIK – chłopak ma zespół Downa i kilka innych chorób, a od niedawna również celiakię. Jest niezwykle pozytywnym nastolatkiem. Uwielbia swoją szkołę, ale pandemia i zdalne nauczanie odebrały mu ważny cel w życiu. Codzienne rytuały, dojazdy do ośrodka, spotkania z kolegami i nauczycielami, wycieczki, ciekawe zajęcia… Teraz jest tylko dom i komputer.

Marcin ma bardzo dzielną mamę, która mimo ciężkiej choroby nowotworowej walczy o niego jak lwica KLIK. Szybko poznała, na czym polega ścisła dieta bezglutenowa w leczeniu celiakii, nauczyła się rozpoznawać produkty bezglutenowe i gotować smaczne posiłki. No, ale choroba nie zawsze pozwala jej na spędzanie czasu w kuchni, na dodatek leczenie „zjada” mnóstwo pieniędzy, a przecież dieta bezglutenowa też sporo kosztuje. Dlatego Marcin jest podopiecznym mojego stowarzyszenia dla osób z celiakią i na diecie bezglutenowej  – dbamy o niego, jak tylko umiemy  😊

 W tym roku do Marcina dotarła niezwykła paczka od Mikołaja. Ale po kolei. W połowie grudnia nagrywałam podcast z adwokat Joanną Trudnowską KLIK. Rozmowa dotyczyła znakowania żywności bezglutenowej, oznaczania jej przekreślonym kłosem itp. Pani mecenas tak bardzo zainteresowała się tematem diety bezglutenowej i celiakii, że postanowiła aktywnie (finansowo) włączyć się w działanie na rzecz naszego środowiska.  

Wpadłyśmy na pomysł, by wysłać Marcinowi paczkę ze smakołykami i produktami, których jeszcze nie zna. Wybór padł na sklep Jedz Bez Glutenu, który ma wszystkie produkty Dr. Schär oraz czeskie i słowackie produkty bezglutenowe (m. in. Liana, Expres Menu), niespotykanie nigdzie indziej. Pani mecenas zamówiła zarówno pyszne słodkości, jak i wysokiej jakości pieczywo, makarony i gotowe dania, np. bezglutenowe spody do pizzy, zupki, gulasz czy potrawkę (marki Expres Menu). Gotowe dania bezglutenowe miały być na momenty, gdy mama Marcina nie będzie miała siły ugotować mu obiadu, a przecież w sklepie pod domem nie zdoła kupić gotowego jedzenia bezglutenowego.

Kilka dni przed świętami do Marcina dotarł mikołajkowy prezent. Jego mama nie kryła radości, bo Marcin jeszcze nigdy nie dostał tak dużej paczki pełnej tylu łakoci. No i większości faktycznie nie znał. Od razu opowiedziałam Wiolecie, że darczyńcą jest pani mecenas oraz sklep, który zaoferował dobre ceny. Podkreśliłam jednak, że najważniejsza jest radość Marcina.

Na twoje ręce składam ogromne podziękowania – mówiła Wioleta, która zadzwoniła do mnie tego samego dnia. – Marcin dzwoni do babci i opowiada jej, że dostał tyle pyszności od Bezglutenowej Mamy. Radość ogromna, dziękuję.

 A ja dziękuję wszystkim, którzy mieli swój udział w sprawieniu Marcinowi takiej niespodzianki. Tak jak pisałam: trudne sytuacje są sprawdzianem człowieczeństwa. Sprawdzianem, który wielu zdaje na szóstkę. I to jest piękne.

To jest szaleństwo! No popłakałam się!

Łańcuszek pomocy dla Lenki i jej mamy zaczął się niepozornie, ale wzbudził moc reakcji na profilu Bezglutenowej Mamy na fejsbuku KLIK

To była akcja błysk. W czwartek rano dowiedziałam się, że 7-letnia Lena z celiakią i jej mama Basia – lekarka – leżą w domu chore na Covid-19. Mieszkają same, w bloku w Zgierzu koło Łodzi. Jednocześnie na oddziale covidowym, pod tlenem, leży tata Basi. 

Lenka powoli odzyskuje apetyt, ale mama dopiero traci siły, smak i węch i coraz trudniej jej spędzać czas na gotowaniu córeczce obiadów. Sęk w tym, że nie za bardzo mają skąd zamówić bezglutenowe obiady. No bo skąd, prawda? Dlatego Basia spytała mnie na messengerze o pomysły na ekspresowe obiady. Nie muszę być specjalnie odżywcze – byle były ciepłe i sycące. Podrzuciłam przepis na makaron z kiełbasą, na makaron z białym serem i cukrem, na owsiankę z jabłkami i tym podobne patenty. Plan miałam jednak inny….

W tajemnicy zadzwoniłam do Pauliny, która prowadzi słynną piekarnię bezglutenową WOLNA w Poznaniu. Wiedziałam bowiem, że mają w ofercie znakomite pieczywo i ciasta, a przede wszystkim mrożone pierogi bezglutenowe z różnymi nadzieniami. A to przecież idealne danie na tzw. „czarną godzinę” – gdy nie masz siły na gotowanie, a musisz zjeść porządny, ciepły posiłek. Wiedziałam też, że WOLNA ma w Łodzi filię… Dalej zadziałał szczęśliwy zbieg okoliczności.

Okazało się, że filia w Łodzi nie ma jeszcze w ofercie mrożonych pierogów, ale … prowadzący ją pan Andrzej kilka razy w tygodniu przemierza trasę Poznań – Łódź. Zadeklarował, że chętnie zawiezie pierogi, pieczywo i ciasteczka do Zgierza, pod same drzwi Basi i Lenki. No dobra, ale jak sama wiem, dzieci mają różne upodobania smakowe. Jedne lubią pierogi z kapustą, inne ruskie, jeszcze inne z truskawkami lub z samym serem…. Jakie pierogi Lubi Lenka? Podstępem wydobyłam tę informację od jej mamy i przekazałam ekipie z WOLNEJ. Wysłałam im też adres. A skąd go miałam? Nie pytajcie, ale jako była dziennikarka śledcza, nagrodzona m. in. za ten typ dziennikarstwa przez Fundację Batorego, mam swoje sposoby 😊

Już następnego dnia cudowny pan Andrzej z WOLNEJ w Łodzi pod same drzwi dostarczył dziewczynom pachnące wypieki i zamrożone pierogi z truskawkami. No, jak zwykle obdarowana od razu wiedziała, kto za tym stoi i dostałam messengerem wiadomość:

To jest szaleństwo, dziękuję Wam, popłakałam się na ten widok, a Lena odzyskała apetyt i wszystko chciała spróbować. Nie znałam jeszcze wypieków z tej piekarni, są cudowne! Jak dobrze, że jeszcze nie do końca straciłam węch i smak i mogę choć trochę się tym cieszyć. Dziękuję!

Następnego dnia dostałam znów krótką relację:

Rano Lenka spytała, czy śniadanie będzie takie samo, jak kolacja, czy może znów dostać pierogi. A w ogóle wiesz, co się dzieje? Po poście na Twoim profilu piszą do mnie ludzie z okolicy, oferując robienie zakupów, własne wypieki, gotowe posiłki. Czytałam o takich akcjach, sama uczestniczyłam w kilku, ale  w życiu nie spotykałam, że coś takiego mnie spotka. Niesamowite, tyle emocji!

Potem były trzy kolejne wiadomości. Lena czuła się coraz lepiej, również jej dziadek wyszedł ze szpitala. Niestety, Basia była ciągle bardzo słaba, musiała brać sterydy i czuła, że coś jest nie tak. Ponownie zadziałał sklep Jedz Bez Glutenu. Dyrektor handlowy ekspresowo przygotował paczkę ze smakołykami mikołajkowymi dla Lenki, ale zadbał również o bezglutenowe dania gotowe. Do paczki (patrz zdjęcie poniżej) włożył kilka rodzajów musli i owsianek, gotowe obiady bezglutenowe, focaccię, gofry, batoniki – czyli takie szybkie jedzenie, idealne na wyjazdy czy nagłe sytuacje, gdy człowiek bezglutenowy nie ma siły, a coś musi zjeść.

I znów mam łzy w oczach, to twoja sprawka, prawda? – napisała Basia.

Lena uwielbia płatki i musli, chrupała je na sucho, nawet nie chciała mleka – relacjonowała Basia w kolejnych dniach, nadal oszołomiona chorobą i pomocą płynącą z różnych stron. – Wiesz, rozpoczęłaś łańcuszek pomagania i … wprawiania mnie w lepszy nastrój! Po postach na fb moja wycieraczka nie zmieściła wszystkich prezentów! To najbardziej wyjątkowa Barbórka, jaką miałam…

Kto jest bohaterem tej historii? Zarówno ekipa z WOLNEJ w Poznaniu i Łodzi, zespół sklepu Jedz Bez Glutenu, zarówno Basia, która jako lekarka niezłomnie pomagała pacjentom, ale i dziesiątku ludzi, którzy na fejsbuku życzyli jej zdrowia i pod drzwi dostarczali wszelaką pomoc. Wielką bohaterką jest również 7-letnia Lenka. Oto, co pisała jej mama:

Powiem Ci, że Lena jest bardzo dzielna. Nawet nie wiem, kiedy usnęłam na około godzinę, a ona wzięła telefon i rozmawiała z tatą, żeby jej było raźnie, i nie obudziła mnie ….

W trudnych sytuacjach zdajemy (lub nie) egzamin z człowieczeństwa 

W obecnej sytuacji, gdy Covid-19 zbiera żniwo i wymaga ofiar od nas wszystkich, lekarze oraz personel szpitali zasługują na szczególne wsparcie. Pomagajmy, gdy tylko możemy, sposobów jest wiele – KLIK – to akcja „Bezglutenowy team dla szpitali” zapoczątkowana przez markę Incola.

Cudownie, że są takie miejsca, jak piekarnie bezglutenowe Putka Bez Glutenu i WOLNA, jak sklep Jedz Bez Glutenu.

Cudownie, że są tacy niezwykli ludzie, jak ich właściciele i że są tacy adwokaci, jak Joanna Trudnowska z Poznania. Ich egzamin z człowieczeństwa jest zaliczony na najwyższą ocenę, a dla mnie zaszczytem jest znać ich i z nimi współpracować przy wielu projektach.

Wszystkim bohaterom tych historii, wszystkim ich kibicom i czytelnikom, życzę zdrowia, dobrej energii, życzliwości i dobrych ludzi wokół. Dobrych ludzi, którzy wniosą do Waszego jak wiele ciepła, jak Wy wnieśliście do mojego 😍

Galeria zdjęć związanych z trzema historiami

KOMENTARZE (1)

Magda 28/12/2020 15:17
Ja bym usunęła zdjęcie Beaty, jeśli jej imię zostało zmienione po to, żeby córka się nie połapała, gdzie mama pracuje, to zdjęcie tym bardziej może pomóc ja zidentyfikować... chyba, że coś źle zrozumiałam.
Co nowego?

Instagram

Bądź na bieżąco

Newsletter

Zapisz się