Nie ma bezglutenowej Wielkanocy bez domowego pasztetu! Jeśli sama upiekę pasztet bezglutenowy, dokładnie znam składniki i ich jakość, świeżość oraz pochodzenie. Dodam więcej wołowiny albo wątróbki, masło, sporą garść startej gałki muszkatołowej, szczyptę imbiru i kurkumy… A przed włożeniem foremki do piekarnika dzieci ozdobią jej wierzch czerwonym pieprzem albo majerankiem. Tak było też na warsztatach bezglutenowych w Pile.
Poniższy przepis na bezglutenowy pasztet wielkanocny jest klasyczny – na mięsie i jajkach, ale podrzucam przy okazji przepisy na pasztet wegański, bez jajek, drobiowy itp. Dla każdego coś dobrego. Gdy już nauczycie się piec pasztety bezglutenowe, zobaczycie, że najlepsze wychodzą te „na oko” – nie z przepisu.
Przy okazji ważna uwaga: to mit, że pasztet musi zawierać namoczoną bułeczkę! Nigdy jej nie dodaję, a moje pasztety bezglutenowe maja już swoją renomę 😁 Zamiast bułki dodaję zmielone migdały, one doskonale zagęszczają i wiążą masę mięsną.
Bezglutenowy pasztet można mrozić. W lodówce przetrwa około 7 dni. Najlepiej przechowywać go w szklanym, szczelnym pudełku lab na talerzyku, przykryty folią aluminiową, by pozostałe dania nie wchłaniały jego zapachu.
Jestem wielką fankę pasztetów. Dziś moje pasztety są już mniej tłuste, niż przedstawiony w tym przepisie. Zrezygnowałam m. in. z mięs wieprzowego, bazuję głównie na indyku / kurczaku i na wołowinie. Generalnie piekę pasztety z tego, co zostaje z rosołu. Czasem są to aż dwie foremki (wtedy jedna wędruje do mojego Taty, który też ma celiakię), kiedy indziej kilka malutkich foremek (jak do muffinek) – zobacz na zdjęciu obok. To po prostu bezglutenowa kuchnia zero waste – czyli bez marnowania żywności. No i w pasztetach możemy przemycić wołowinę, pełną żelaza, a to ważne w diecie bezglutenowej, na Wielkanoc i na co dzień.
Jak wspomniałam, na blogu znajdziesz przepisy na inne pasztety bezglutenowe, m. in.:
Jeśli jednak z braku czasu nie podejmiesz się wypieku domowego pasztetu bezglutenowego, alternatywą mogą być gotowe dania. To m. in. wegańskie pasztety bezglutenowe Denver Food, dostępne m. in. w sieci Carrefour ( w lodówkach) lub w internetowym sklepie bezglutenowym ze zdrową żywnością Denver Food: sklep.denverfood.pl
Przy okazji przestrzegam przed kupowaniem pasztetów w sklepach, na targach zdrowej żywności itp. Pasztet dla osoby z celiakią musi być w 100% bezglutenowy, a takiej gwarancji nie daje żaden sprzedawca z jarmarku. Przykład? W składzie pasztetów często jest bułka pszenna, kaszka manna, a foremkę obsypuje się pszenną bułką tartą….
Nie ma bezglutenowej Wielkanocy bez domowego pasztetu! Jeśli sama upiekę pasztet, dokładnie znam składniki i ich jakość, świeżość oraz pochodzenie. Dodam więcej wołowiny albo wątróbki, masło, sporą garść startej gałki muszkatołowej, szczyptę imbiru i kurkumy… A przed włożeniem foremki do piekarnika dzieci ozdobią jej wierzch czerwonym pieprzem albo majerankiem. Tak było też na warsztatach bezglutenowych w Pile.
– 1/2 kg wołowiny;
– 1/2 kg wieprzowiny lub drobiu (szynka myszka, karkówka, łopatka);
– 1/2 kg boczku surowego;
– 1/2 kg wątróbki indyczej ub wieprzowej;
– 5 jaj;
– bułka bezglutenowa np. Ciabatta Schaer;
– kostka miękkiego masła;
– 2 cebule;
– marchew, seler, pietruszka;
– sól, pieprz, gałka muszkatołowa;
– bezglutenowa bułka tarta;
Warzywa zagotowuję w małej ilości wody, do wrzątku wkładam mięso i gotuję pod przykryciem na małym ogniu przez około 1,5 godziny. Do wywaru dodaję pieprz, kurkumę, tymianek, pieprz cayenne, a także łodygi zielonej pietruszki i parę listków zamrożonego lubczyku. Wywar solę dopiero pod koniec (dla dobra wołowiny). Wątróbkę i cebule duszę na maśle. Ostudzone mięso mielę wraz z warzywami dwukrotnie, by pasztet nie miał znienawidzonych przez dzieci grudek.
Namaczam i odciskam bułkę i również ją mielę. Wbijam jajka, dodaję masło i wszystkie składniki mieszam łyżką w dużej misce, doprawiam obficie przyprawami, by pasztet nie był mdły. Gęstą masę wkładam do foremek wyłożonych papierem do pieczenia. Ugniatam ją folią aluminiową.
Wierzch pasztetów dekorujemy według uznania. Nasze bezglutenowe dzieci to uwielbiają, więc potem z większym apetytem zajadają :).
Foremki wkładam do piekarnika nagrzanego do 190 stopni C. Piekę przez niespełna godzinę. Przez pierwsze pół godziny pieczenia pasztet jest przykryty folią, by skórka zbytnio nie wyschła.
Po godzinie foremki wyjmuję z piekarnika, wyjmuję pasztet na drewniana deskę uważając, by się nie połamał. Stygnie w temperaturze pokojowej lub na balkonie.
Zimną potrawę wkładam do lodówki, by zastygła. Dzięki temu lepiej będzie się kroić. Część pasztetu wkładam do woreczków i zamrażam. To idealne zapasy na czas, gdy dzieciom znudzi się szynka, kabanosy albo omlety.
Dzieci jedzą pasztet zarówno na kanapkach, jak i pokrojony w koreczki, na kolację lub na śniadanie. Obowiązkowo w towarzystwie kiszonych ogórków albo papryki, bo witamina C ułatwi wchłanianie drogocennego żelaza z wołowiny i wątróbki.
Pierwszy pasztet w życiu upiekłam rok temu. Z czasem zmieniłam proporcje tamtego przepisu, dodałam swoje składniki. Dziś nadal eksperymentuję – raz piekę pasztet bardziej wołowy, kiedy indziej wieprzowy lub drobiowy. Gdy nie zdobędę surowego boczku, zastępuję go bardziej tłustą łopatką. Zawsze wyjdzie. A ja uwierzyłam, że nie muszę kupować pasztetów w puszce czy w słoiczku. No, chyba że na wyjazdy :). I kto powie, że dieta bezglutenowa nie jest kreatywna?