Blog

Buraczany pasztet bezglutenowy bez jajek

20/03/2014

Buraczany pasztet bezglutenowy bez jajek

20/03/2014

Drukuj
UDOSTĘPNIJ

Co zrobić z górą kiszonych buraków, pozostałą po zakwasie? Zrobiłam jarzynkę na obiad (pół na pół z burakami gotowanymi na parze – pycha!), a potem wpadłam na pomysł z pasztetem.

Bez jaj, mięsa, mleka i orzechów. Oczywiście gluten free :). Znakomitym zagęstnikiem oraz „klejem” okazały się mąka dyniowa, sparzone siemię lniane oraz olej z suszonych pomidorów. Efekt przeszedł moje oczekiwania. Ten kolor, smak, zapach, miękkość i aksamitność…. Tak powstał wegański pasztet bezglutenowy – z buraków. Zosia zjadła na kolację dwie porcje.

 

 

 

pasztet buraczany (14)Składniki:

– 250 g ugotowanych i obranych buraków;

– 500 g buraków kiszonych (można też użyć tylko gotowanych);

– pół słoiczka skrojonych, suszonych pomidorów;

– połowa zawartości oleju z tychże pomidorów;

– łyżka siemienia lnianego;

– 1/6 szklanki wrzącej wody („na oko” – po prostu mało wody);

– 2-3 garści mąki dyniowej (można użyć kaszki kukurydzianej, bułki tartej, płatków amarantusa itp.);

– 2-3 garści bezglutenowych płatków  owsianych (Provena) lub bezglutenowych płatków gryczanych sprawdzone są z firmy Szarłat);

– 2-3 garści dowolnych nasion: słonecznika, pestek dyni, sezamu;

– sól, pieprz oraz wedle uznania: szczypta tymianku, kurkuma, majeranek, oregano;

– ewentualnie parę łyżek wody;

 

 

 

pasztet buraczany (2)Siemię lniane zalałam wrzątkiem i zamieszałam, by powstał „klej”. Zblendowałam buraki wraz z nasionami, płatkami i suszonymi pomidorami na gładką masę.

Dodałam „klej” z siemienia lnianego, olej i mąkę dyniową. Wymieszałam masę mikserem. Była nieco gęsta, więc dodałam parę łyżek wody – aż do uzyskania konsystencji budyniu. Nieco przypraw i gotowe!

 

 

 

pasztet buraczany gotowy (4) BodziaMasę przełożyłam do foremki natłuszczonej i obsypanej płatkami gryczanymi. Ozdobiłam powierzchnię i przykryłam ją folią aluminiową, by nie wyschła. Wstawiłam foremkę do piekarnika nagrzanego do 180 stopni C.

Pasztet piekłam przez 45 minut. Pod koniec pieczenia zdjęłam folię. Nie odważyłam się wykładać gorącej potrawy z foremki…

 

 

 

pasztetPasztet stygł w temperaturze pokojowej, potem wstawiłam go na parę godzin do lodówki (również bez wyjmowania z foremki). Pachniał aromatycznie, wyglądał apetycznie, ale bałam się, że podczas wykładania na deseczkę rozpadnie się przynajmniej na pół. Wydawał się taki delikatny… Miałam rację. Pasztet okazał się bardzo miękki, ale łatwy w krojeniu. Pierwszy plaster wylądował na talerzu Zosi. Przystroiłam go kiełkami rzeżuchy i plasterkiem białej rzodkwi. Gdy zjadła pierwszy kęs już wiedziałam, że wypiek jest udany…

 

Mniam, jaki mięciutki i delikatny! Proszę o dokładkę! – zwołał nasz niejadek po paru minutach. Otrzymała więc kolejny, gruby plaster. Do tego sałatkę z tuńczyka, zielonego groszku, oleju rzepakowego i naturalnego jogurtu greckiego.

Czy bezglutenowy pasztet buraczany będzie pasował jako dodatek na kanapkę? Pewnie tak, choć nasza Zosia wolała go spałaszować widelcem. Z pewnością nie jest to potrawa godna polecenia diabetykom: buraki mają bowiem wysoki indeks glikemiczny. Poza tym taki wegetariański pasztet mogą zajadać uczuleni na jajko, cierpiący na anemię czy nadciśnienie oraz wszyscy, którzy chcą dbać o zdrowie.

Cóż, potrawa zniknęła z lodówki w jeden wieczór. Od dziś więc pasztet z buraków na stałe wchodzi do naszego menu, oprócz wołowego, drobiowego i z ciecierzycy. Wiem też, że to nie koniec eksperymentów. Ciekawe, jak będzie smakował pasztet z batatów czy pasternaku? O efektach napiszę niebawem.

 

fot. Bogdan Marciniak

KOMENTARZE

Co nowego?

Instagram

Bądź na bieżąco

Newsletter

Zapisz się