„Droga Bezglutenowa Mamo. Bardzo dziękujemy za zaproszenie na bezglutenowe Mikołajki do Poznania. Będziemy!!! Córka od niedawna choruje na celiakię. Mamy w naszym najbliższym otoczeniu cudownych ludzi, którzy wspierają nas w naszych wysiłkach i pomagają w zaakceptowaniu choroby. Jednak rzeczywistość przedszkolaka bywa trudna i często, dzieci ze specjalnymi potrzebami żywieniowymi, są zwyczajnie pomijane przy różnych okazjach. Twoja wiadomość sprawiła…” – niżej poznasz ciąg dalszy listu, ale od siebie chcę powiedzieć, że po takich słowach przypomniałam sobie własne dzieciństwo z celiakią. Nie było łatwe.
Pewnie dlatego nie szczędzę czasu, sił i pracy, by obecnie dzieci na diecie bezglutenowej chronić przed dyskryminacją. By po latach wspominały pozytywnie swoje dzieciństwo z celiakią. Dlatego od wielu lat zapraszam dzieci z całej Polski na bezglutenowe Mikołajki w różnych miastach. To nasze wspólne święto, a ja na chwilę znowu staję się kilkuletnim brzdącem kradnącym z kuchni piętkę pszennego chleba…
„Droga Bezglutenowa Mamo. Bardzo dziękujemy za zaproszenie na bezglutenowe Mikołajki do Poznania. Będziemy!!! Córka od niedawna choruje na celiakię. Mamy w naszym najbliższym otoczeniu cudownych ludzi, którzy wspierają nas w naszych wysiłkach i pomagają w zaakceptowaniu choroby. Jednak rzeczywistość przedszkolaka bywa trudna i często, dzieci ze specjalnymi potrzebami żywieniowymi, są zwyczajnie pomijane przy różnych okazjach. Twoja wiadomość sprawiła córce ogromną radość, dopytywała czy to zaproszenie na pewno dotyczy dzieci z dietą bezglutenową, nie dowierzała, że w pełni, bez żadnych ograniczeń będzie uczestniczyć w takiej imprezie. Sprawiłaś, że moja córka dziś poczuła się wyjątkową i ważna. Z niecierpliwością i pełni ekscytacji czekamy na to spotkanie.
DZIĘKUJĘ!!!! Mama Kai
Całym sercem rozumiem Kaję i Jej mamę. Jako dziecko na diecie bezglutenowej przeżyłam trudne chwile w latach 80-tych i 90-tych XX wieku. Bo wtedy życie na diecie bezglutenowej w Polsce było o wiele trudniejsze. Mama dokonywała cudów, by mnie karmić zdrowo i smacznie, mimo braku podstawowych produktów w sklepach. Nigdy nie zapomnę chwili, gdy w 1987 r. powstał Glutenex i Mama kupiła mi tam roladę biszkoptową z pysznym kremem… Tata zapewniał mi atrakcje latem, bo dzieci z celiakią nie przyjmowano do sanatorium, na kolonie ani do przedszkola….
Potem sama zostałam mamą dziecka z celiakią i też musiałam walczyć w przedszkolu, w sanatorium, w szkole podstawowej, w sklepach i cukierniach i piekarniach, które sprzedawały „bezglutenowe” chleby czy pierogi…
Dlatego wszystko, co dziś przeżywają dzieci z celiakią i ich mamy, ja w pełni rozumiem. A i tak mnie, i wszystkie inne mamy, wzruszają wspomnienia. Oto co napisała mi parę dni temu Karolina, mama 15-letniego Pawła, który od lat jeździ na moje kolonie bezglutenowe.
Dlatego wspierajmy się na każdym kroku: dzieci z celiakią i na diecie bezglutenowej i bezglutenowe mamy.
Poniżej na zdjęciu: w przybliżeniu rok 1985, ja na Mikołajkach dla dzieci w Komendzie Milicji we Wschowie, w zakładzie pracy mojego Taty
KOMENTARZE