Nie róbmy sobie jeszcze nadziei, ale w temacie leczenia celiakii jest światełko w tunelu. Wstępne badania wskazują, że nowatorska terapia nawet o 90 % pozwala chronić jelita pacjenta z celiakią przed niepożądaną reakcją na gluten. Mowa o podanych w zastrzyku nanocząsteczkach, które obudowują gluten wprowadzony do organizmu i tym samym czynią go nieszkodliwym. Niejako „przekonują” organizm pacjenta z celiakią, że nie są dla niego groźne. Więcej na ten temat przeczytajcie w tłumaczeniu oryginalnego artykułu w portalu Daili Mail. Przekładu dla Bezglutenowej Mamy podjęła się zaprzyjaźniona ratowniczka medyczna z Anglii.
Jeśli chcecie przeczytać oryginał w języku angielskim o eksperymentalnym leczeniu celiakii nanocząsteczkami, zerknijcie do portalu Daily Mail- KLIK. Oto najważniejsze newsy w tłumaczeniu zaprzyjaźnionej ratowniczki medycznej z Anglii, Reiko Feardreamer, obeznanej z terminologią medyczną w języku angielskim.
Naukowcy, którzy opracowali tę metodę twierdzą, że mogłaby być stosowana również w innych chorobach autoimmunologicznych np. w cukrzycy typu 1. Oczywiście wtedy nanoczasteczki obudowywałyby i chowały wewnątrz inny rodzaj białka.
Eksperyment, który poznaliśmy w Polsce dzięki newsowi w RMF FM, podekscytował polskich pacjentów z celiakią. Zwłaszcza tych, którzy nie pogodzili się jeszcze ze swoją lub dziecka ścisłą dietą bezglutenową. Ale powoli – droga do sukcesu jest jeszcze długa i wyboista… Owszem, firmy produkujące odpowiednie nanocząsteczki dostały zielone światło, a cała procedura została skierowana na szybka ścieżkę badań. OK – ale czym w ogóle są owe nanocząsteczki i czy warto ekscytować się eksperymentalną metodą leczenia celiakii? Czy jest realne, że nie będziemy musieli już odwiedzać poradni gastroenterologicznych i stosować ścisłej diety bezglutenowej?
Nie jestem lekarzem, chemikiem ani fizykiem, by wymądrzać się na temat nanocząsteczek. Już sama nazwa brzmi skomplikowanie ;) Nie mnie też oceniać skuteczność eksperymentalnej terapii leczenia celiakii – o to poproszę gastroenterologów i wkrótce opublikuję ich wypowiedź.
Temat leku na celiakię nie jest nowy. Marzą o nim pacjenci z celiakią oraz rodzice chorych dzieci. Marzą lekarze i naukowcy. Odkąd jednak zawodowo zajmuję się celiakią i dietą bezglutenową, wielokrotnie już słyszałam o tabletkach, szczepionkach i innych specyfikach na tę chorobę. Mimo wielu wysiłków żadna metoda nie trafiła jeszcze do pacjentów, więc pozostaje nam czekać.
Dotychczas doczekaliśmy się jedynie enzymów rozkładających gluten – w postaci suplementu diety (ten specyfik nie zastępuje ścisłej diety bezglutenowej w leczeniu celiakii, a jedynie ratuje nas przed zanieczyszczeniami podczas jedzenia posiłków poza domem).
Celiakia jest oczywiście jednostką chorobową, ale na szkoleniach dla dzieci wolę mówić, że to cecha organizmu, tak jak brązowe oczy czy rude włosy ;) Owszem, celiakia oznacza w Polsce dyskryminację dzieci i dorosłych, utrudnia funkcjonowanie całej rodziny, wiąże się z powikłaniami. Dzieciom i dorosłym czasem trudno zaakceptować nowe smaki diety bezglutenowej i tęsknią za klasyczną pizzą czy pączkami, za „normalnymi” wakacjami i jedzeniem w restauracjach. Z drugiej strony coraz łatwiej żyć z celiakią w Polsce, co pokazują m. in. Zuzia i Zosia (na zdjęciu pierwsze od lewej), którym dieta bezglutenowa nie przeszkodziła w wyjeździe z ekipą na festiwal Pyrkon do Poznania ;)
Zatem: kto z Was zamieniłby zbilansowaną, ścisła dietę bezglutenową na tabletki lub zastrzyki?