W tym roku pogoda nas rozpieszczała i sprzyjała temu, by Wielkanoc bez glutenu spędzić w nietuzinkowy sposób. U nas były to czeskie góry, rowery i umiarkowana ilość jedzenia, ale też rodzinne spotkania.
Gorąco Was zachęcam do równie aktywnego spędzania świąt, do cudownego korzystania z wolnego czasu - bo na co dzień, zapracowani i zmęczeni, nie mamy zbyt wielu okazji do beztroski, prawda?
Od kilku lat z coraz większą swobodą podchodzę do wszystkich świąt. Nie wprowadzamy w domu nerwowej atmosfery, nie szorujemy okien, nie trzepiemy dywanów. Bezglutenowe potrawy wielkanocne przygotowujemy w małych porcjach i tylko takie dania, które lubimy.
W myśl zasady: dla każdego coś dobrego. Zosia i Daniel lubią tradycyjną sałatkę warzywną i białą kiełbasę, Antek uwielbia mój drobiowo - wołowy pasztet, a ja jako wegetarianka zajadam się warzywami (zamówiłam też wegańskie pasztety bezglutenowe z piekarni Sweet-Fit z Białegostoku). Do tego gotowane jajka, w 100% domowa ćwikła i mazurki oraz chleb z piekarni Putka Bez Glutenu
W tym roku w piątek do wieczora uszykowałam wszystkie dania i dzięki temu w Wielką Sobotę rankiem ruszyliśmy z naszą Fiszką w podróż bez glutenu: czeskie Góry Izerskie, do miasteczka Hejnice blisko polskiej granicy.
Przeszliśmy fantastyczną trasę, zaskoczeni tym, że Izery po czeskiej stronie w niektórych fragmentach przypominają nasze Błędne Skały w Górach Stołowych. Byliśmy oczarowani skałami, wodospadami, mostkami, świetnie oznaczonymi szlakami i .... brakiem tłumów.
Oto skrót trasy, jest przyjazna zwierzętom (nie wejdą tylko na wierzchołki z krzyżami):
Na takiej trasie potrzebny był własny prowiant bezglutenowy, tym bardziej, że nie ma tam ani jednego schroniska, gdzie można by zamówić choćby jajecznicę. My jesteśmy wyposażeni w dobre termosy, mamy też przetestowanych sporo dań na wycieczki.
Do termosów obiadowych wlewamy gęste, gorące zupy (Daniel z mięsem, ja ze strączkami), zabieramy gotowane jajka (wiejskie, od znanych osobiście kur), pastę strączkową albo hummus (do jedzenia łyżeczką ze słoika, jak gęstą zupę krem), kanapki, własną kawę z kawiarki i jakieś przekąski. I jeszcze nigdy nie głodowaliśmy :)
Pierwsze święto spędziliśmy bardzo rodzinnie i leniwie: częściowo w Lesznie, częściowo koło Poznania. To był czas na objadanie się smakołykami, na beztroskie rozmowy i zabawy z maluszkami, na leniuchowanie w przyjaznym gronie.
Jedną z rodzinnych atrakcji stał się wyścig nakręcanych kurczaków (na zdjęciu obok), w którym wzięli udział dosłownie wszyscy, ku uciesze dzieci. Dzięki temu to był bardzo, bardzo rodzinny czas.
W Lany Poniedziałek mieliśmy wcześnie rano domowe lanie wody, a potem nasze nastoletnie dzieci wróciły do łóżek i zamierzały tam zostać do popołudnia. Daliśmy im pełną swobodę, a sami wsiedliśmy na rowery elektryczne i wypuściliśmy się na rowerowe trasy wokół Leszna.
Przez dobre trzy godziny przejechaliśmy 45 km wokół jezior, po pagórkach i lasach, czasem było naprawdę ekstremalnie grząsko i pod górkę i tylko wtedy wspomagałam się napędem elektrycznym. W sumie 95% trasy przejechałam bez wspomagania, bo właśnie tak chciałam: zmęczyć się, włożyć wysiłek w jazdę.
Pogoda dalej sprzyjała aktywności na świeżym powietrzu, co sprawiło, że na popularnych trasach rowerowych, które czasem przecinaliśmy, spotkaliśmy mnóstwo rowerzystów, ale i spacerowiczów.
Oczywiście mieliśmy ze sobą kawę z domowej kawiarki, sporo wody, batoniki i żele energetyczne.
Wczoraj doceniłam, jak genialne są żele energetyczne dla sportowców. Kupiłam je kiedyś w Lidlu w sezonowej ofercie.
Dzięki takiej aktywności, którą oboje z mężem uwielbiamy, tegoroczna Wielkanoc była najlepszą od lat! Góry, pies, rowery, rodzina, leniuchowanie - wystarczyło czasu na wszystko.
Dzięki temu luzowi nie byłam zmęczona szykowaniem świąt, a potem zniechęcona tym, że zostało tyle jedzenia w lodówce - i nie wyglądałam tak, jak na zdjęciu obok 😍
Przeżyliśmy te święta tak, jak sami chcieliśmy. Moim zdaniem to jest najważniejsze w świętach. Warto poświęcić nawet częściowe odejście od tradycji wielkanocnych, by nabrać dobrej energii i w pełni wykorzystać wolny czas.
Zachęcam Was do takich eksperymentów, do słuchania siebie i spędzania wszystkich świąt tak, jak sobie wymarzycie :)
KOMENTARZE