Jak wygląda bezglutenowe życie osoby dorosłej z celiakią w Niemczech? Czy jest usłane różami, czy raczej przypomina życie z celiakią w Polsce? Jaka jest wiedza restauratorów? Czy są tam dopłaty do diety bezglutenowej? Posłuchajcie… Oto historia 51-letniej Kerstin (na zdjęciu z mężem Zbyszkiem), którą poznałam na zimowych wakacjach bez glutenu pod Tatrami. Kerstin jest zakochana w Polsce i spędza tu z mężem każde bezglutenowe wakacje. Ale o wiele bardziej chwali sobie bezglutenowe życie w Hiszpanii. Dlaczego?
Kerstin wiodła spokojne życie w Niemczech, uprawiała sport, chodziła do pracy i wychowywała dzieci. Ale gdy miała 31 lat rozwiodła się i wtedy pojawił się stres oraz kłopoty zdrowotne. Cierpiała z powodu bólu brzucha, biegunek, wysypek i zmęczenia. Przez trzy lata bezskutecznie chodziła od lekarza do lekarza. Była zdesperowana, bo nikt nie umiał znaleźć przyczyny jej złego stanu zdrowia. Wreszcie usłyszała, że powinna odwiedzić psychologa….
Dzięki swojej determinacji trafiła do szpitala uniwersyteckiego w Kolonii, do lekarza specjalizującego się w celiakii. Przeszła biopsję jelita cienkiego, która wykazała niemal całkowite zniszczenie kosmków. Przeciwciała też nie zostawiały wątpliwości. Po trzech latach cierpienia Niemka usłyszała diagnozę: celiakia. Jeszcze wtedy nie wiedziała, że wygrała nowe życie. Bezglutenowe życie ;)
Od siebie dodam, że w Polsce średni czas oczekiwania na diagnozę celiakii u dorosłej osoby to 10 lat…
To było 20 lat temu, a więc około 1989 r. Wtedy nie tylko w Polsce, ale również w Niemczech było niewiele produktów bezglutenowych. Kerstin, dzięki swej dociekliwości, uczyła się więc diety bezglutenowej opartej na naturalnych i zdrowych produktach. Ale stopniowo, z roku na rok, w sklepikach i marketach w Niemczech przybywało bezglutenowej żywności. Pojawiły się sklepy internetowe, lokalne piekarnie bezglutenowe – bezglutenowe życie stawało się prostsze…
Kerstin podkreśla, że w otoczeniu nie znajduje zrozumienia dla swojej choroby i diety bezglutenowej. W pracy nikt nie pamięta, by na urodzinowe przyjęcie zamówić dla niej bezglutenowe ciasto. W restauracjach trudno o menu dla osoby z celiakią.
Kerstin od wielu lat jest związana ze Zbyszkiem – Polakiem mieszkającym od wielu lat w Niemczech. Wspólnie mieszkają w okolicach Kolonii.
Zbyszek bardzo zaangażował się w dietę bezglutenową swojej żony. W pobliskim Dusseldorfie znalazł małą piekarnię bezglutenową, a w niej bułeczki (1,5 euro za sztukę) oraz chleb (6-6 euro za sztukę) oraz ciasta. W sklepach i marketach wyszukuje różne smakołyki i przynosi je do domu niczym mężczyzna wracający z polowania ;)
Małżonkowie dużo podróżują po Europie, ale przynajmniej dwa razy w roku lądują w Hiszpanii. Bo to tam jest bezglutenowy raj, wbrew pozorom nie we Włoszech… Hiszpania ich zdaniem bije Włochy na głowę w kwestii diety bezglutenowej ;)
Ich drugą po Hiszpanii miłością jest Polska, a od niedawna – Tatry. Tu spędzili cudowne, zimowe wakacje bez glutenu – w bezglutenowym pensjonacie Moje Tatry.