Gdy nastolatek na diecie bezglutenowej spędza czas poza domem (warsztaty z robotyki, biwak harcerski itp.), nie ma lekko ani on, ani jego rodzice. Jak jednak wiecie, nie dostrzegają tego komisje orzekające o niepełnosprawności w związku z celiakią… Problemem jest oczywiście bezglutenowy prowiant. Bo nastolatek z celiakią jest bardziej wymagający niż kilkulatek i w grupie rówieśników nie chce się wyróżniać innym jedzeniem. Chciałby zjeść taki sam posiłek, jak koledzy, ale…. zazwyczaj nie ma co liczyć na firmę cateringową ani na organizatora imprezy. Przekonałam się o tym przed świętami, kursując po mieście z siatkami pełnymi bezglutenowego prowiantu dla Zosi.
Pod koniec grudnia nasza Zosia wzięła udział w sześciogodzinnych warsztatach dla nastolatków. Zaprzyjaźniona organizatorka wiedziała, że Zosia ma celiakię i jest na ścisłej diecie bezglutenowej. Ponieważ w planie zajęć były dwa posiłki, koleżanka z kilkudniowym wyprzedzeniem podała mi numer telefonu do miejscowej firmy cateringowej. Firma Dual Cafe deklarowała ponoć organizatorom szkolenia, że dostarczy bezglutenowe jedzenie dla uczestniczki z celiakią. W menu miały się znaleźć kolorowe kanapki, ciasto i zupa. Ponieważ znam „rzetelność” firm cateringowych w zakresie diety bezglutenowej, skontaktowałam się z właścicielką i szefem kuchni. Domyślacie się, jaki był przebieg rozmowy?
Już po rozmowie z szefem kuchni dowiedziałam się, że w menu dla młodzieży jest jeszcze zupa pomidorowa. Firma orzekła jednak, że nie jest w stanie ugotować bezglutenowej porcji dla nastolatka z celiakią. Dziwne, bo przecież ta sama firma żywi uczniów kilku szkół w Lesznie – czyżby nie miała zgłoszonej ani jednej diety bezglutenowej? Kucharz nie wiem, jak ugotować najprostszą na świecie zupę – pomidorową bez glutenu?! Z drugiej strony dobrze, że nie podjęli się wyzwania. Po „owocnej” rozmowie z szefem kuchni i tak bym nie zgodziła się na żywienie Zosi ich jedzeniem…
Ustaliłam więc z organizatorami warsztatów, że całe menu przygotuję dla Zosi w domu i dostarczę rano przed zajęciami.
Pech chciał, że w dniu szkolenia zaspaliśmy. Naprędce szykowałam więc prowiant, ubierałam siebie i ogarniałam Antka, który szedł na codzienne zajęcia do szkoły. Nie było lekko, ale na szczęście w lodówce miałam wywar i mięso drobiowe, więc dogotowałam ryż, dodałam koncentrat i bezglutenowa zupa pomidorowa z mięsną wkładką była gotowa. W szafce znalazłam „knoppersy” bezglutenowe, mus owocowy, a na stole – dorodne jabłko. Nie miałam tylko domowych wypieków, ale ze znalezionego w lodówce ciasta na bezglutenowe pierniki upiekłam szybko kilka pierniczków nadziewanych marmoladą. Do tego szybkie kanapeczki, bezlaktozowy jogurt owocowy i gotowe! Moja nastolatka na diecie bezglutenowej mogła wyruszyć na całodzienne zajęcia poza domem. Owszem, przygotowałam jej za dużo prowiantu – ale nie byłyśmy do końca pewne, co znajdzie się na stołach cateringowych. Dzięki różnorodności w torbie chłodniczej Zosia mogła więc znaleźć różne zamienniki.
Na miejscu szybko udało się rozwiązać jeszcze jeden niespodziewany problem. Otóż do miejsca szkolenia nie udało się ściągnąć mikrofalówki. Na szczęście organizatorka była tak zaangażowana w bezglutenowe menu dla Zosi, że zobowiązała się do podgrzania zupy w siedzibie informacji turystycznej przy tej samej ulicy. Uff, mogłam zostawić siatkę pełna jedzenia i wyruszyć do swojej pracy.
Jeśli ktoś sądzi, że opieka nad nastolatkiem z celiakia jest łatwiejsza, niż nad przedszkolakiem na diecie bezglutenowej, to szybko wyprowadzę z błędu. Otóż ta opieka jest inna, ale nie łatwiejsza. Na rodziców nastolatków na diecie bezglutenowej czekają inne wyzwania: bunt dziecka, jego lęk przed byciem innym i odrzuceniem grupy, stres przy wyjściach na pizzę czy spaghetti… Tych wyjść poza dom jest więcej, a co za tym idzie – więcej przed nami logistyki.
Osobiście nie narzekam, bo dzięki nienormowanemu czasowi pracy od wielu lat godzę opiekę nad dzieckiem na diecie bezglutenowej z życiem zawodowym i jest OK. Nie zwracam już uwagi na dodatkowe obowiązki – one po prostu są i już. Ale wielu rodziców nie ma takiej możliwości, bo pracują w innym mieście lub w określonych godzinach. I z pewnością jest im niezwykle trudno sprostać opiece nad nastolatkiem z celiakią. Niestety, nie rozumieją tego komisje orzekające o niepełnosprawności – bardzo rzadko przyznają niepełnosprawność z tytułu celiakii. Bo to przecież już duże dziecko….