Producenci bezglutenowi w Polsce i Europie dokładają wszelkich starań, by mimo pandemii koronawirusa konsumenci z celiakią mieli co jeść. Firmy zaostrzyły procedury sanitarne i zwiększyły produkcję, personel biurowy pracuje zdalnie z domów. Niestety, nadal są opóźnienia dostaw. Zamówień jest tak dużo, że w czwartek jedna z firm zawiesiła platformę zakupową dla bezglutenowych sklepów internetowych. Inni producenci muszą wprowadzać limity, bo zdarza się, że klienci indywidualni zamawiają po … sto opakowań bułek bezglutenowych. Jak wygląda rynek bezglutenowy w Polsce w obliczu pandemii koronawirusa na świecie? Czy zakupowe szaleństwo minionych dni wyczyściło magazyny? Długo czekacie na paczki ze sklepów internetowych? Czy grozi nam paraliż rynku bezglutenowego? Gdzie teraz lepiej robić zakupy: w sklepach internetowych czy w marketach? Zapraszam do lektury najnowszego raportu Bezglutenowej Mamy.
Świeże pieczywo bezglutenowe schodziło w dniach zakupowej paniki jak przysłowiowe ciepłe bułeczki.
O procedury dba również manufaktura WOLNA – piekarnia bezglutenowa z Poznania. Sklep jest czynny tylko w określone dni tygodnia (podane na profilu na Facebooku), towar jest wydawany przez „okienko”, płacić można tylko kartą, a klienci są proszeni o zachowanie metra odległości podczas oczekiwania w kolejce.
Marka SANO Gluten Free, jeden z młodszych producentów pieczywa i mieszanek oraz mąk bezglutenowych, surowce pozyskuje głównie od polskich dostawców, a magazyny ma pełne. Kłopoty są jedynie z mocami przerobowymi – produkcja nie nadąża za ogromem zamówień ze sklepów oraz od klientów indywidualnych. Oznacza to opóźnienia w dostawach, ale wszystkie przesyłki są realizowane. Największym zainteresowaniem cieszy się pieczywo, które ma długi termin ważności, a także mieszanki do domowego wypieku chleba.
Pełną parą działa również fabryka marki Incola w Bielsku-Białej – producenta pieczywa o długim terminie ważności, makaronów, mąk jednorodnych i przekąsek. Firma stara się sprostać znacznie większym zamówieniom z marketów i sieci handlowych. Handlowcy Incoli widzą wyraźnie, że klienci szturmowali w minionych dniach sklepy i wykupili zapasy. Koronawirus wystraszył ludzi z celiakią i na diecie bezglutenowej, ale nie wszędzie są puste półki (na zdjęciu: sklep Żabka w Lesznie).
Dwukrotnie większe zamówienia stara się ogarnąć marka Pięć Przemian – producent zdrowych mieszanek bezglutenowych, kasz, bakalii, słodyczy.
Zamówień jest tak dużo, że przesyłki hurtowe i indywidualne wychodzą do klientów z opóźnieniem 2-3 dni. Największym zainteresowaniem cieszą się hity Pięciu Przemian: mieszanki na chleby i bułki owsiane, na racuchy i naleśniki, a także musli, kasze: gryczana oraz jaglana i płatki owsiane.
Już pod koniec ubiegłego tygodnia na platformie zakupowej marki Denver Food zabrakło m. in. wszystkich odmian ryżu: brązowego, czarnego, jaśminowego, basmati, czerwonego. Choć niektóre z tych gatunków są drogie, mają gwarancję bezglutenowości, a to najważniejsze dla chorych na celiakię. Sklepy internetowe paletami zamawiały też białą i paloną kaszę gryczaną oraz kaszę jaglaną. To produkty, które można długo przechowywać, więc klienci na diecie bezglutenowej woleli się zabezpieczyć w obawie przed długą epidemią koronawirusa.
Friendly Food Shop, jeden z największych sklepów internetowych 100 % bezglutenowych, prowadzi osoba z celiakią. Tym bardziej rozumie, że klienci starają się zgromadzić zapasy. Wie, że w obliczu pandemii koronawirusa i ewentualnej kwarantanny czy ograniczeń w funkcjonowaniu handlu, celiacy będą mieli spore kłopoty ze zdobyciem żywności.
Zwiększony ruch notuje również jeden z młodszych sklepów internetowych – Smaki Diet. Kurierzy ledwie nadążają z odbiorem paczek, a dodatkowe procedury sanitarne (dezynfekcja pracowników i towaru) dodatkowo opóźniają czas wysyłki. Ale bezpieczeństwo ponad wszystko – uważają w sklepie Smaki Diet.
Po weekendowym spustoszeniu, dziś (poniedziałek, 16 marca) regały w marketach znów są pełne. W Kauflandzie pojawiły się suszone drożdże bezglutenowe marki własnej (39 groszy za opakowanie), w Rossmannie są mixy bezglutenowe, w Lidlu – wędliny bezglutenowe.
Polacy odpowiedzialnie zastosowali się do apeli władz i zostają w domach na dobrowolnej kwarantannie – w marketach i sklepach naprawdę można spotkać nielicznych kupujących, a parkingi świecą tam pustkami. Oznacza to, że większość z nas ma już zgromadzone zapasy żywności i czujemy się w tym zakresie bezpiecznie. A w obawie przed rozprzestrzenianiem się koronawirusa wybierają zakupy internetowe, o czym świadczy ciągły ruch w e-sklepach. Na szczęście i tam sytuacja się normuje i przybywa towaru.
Producentów i właścicieli bezglutenowych sklepów internetowych martwi jedno: gdy minie epidemia, co się stanie z kilogramami żywności zgromadzonej w szafach, szufladach i tapczanach?
Producenci i przedsiębiorcy, z którymi dziś rozmawiałam, obawiają się jednego: przypadku wykrycia koronawirusa u kogokolwiek z załogi lub z dostawców. Mogłoby to oznaczać kwarantannę, a nawet czasowe zamknięcie zakładu. Takie scenariusze już się dzieją w Polsce. Dlatego firmy dokładają wszelkich starań, by sprostać wymogom sanitarnym. Dbają o bezpieczeństwo pracowników i o warunki ich pracy. Wiedzą, że osłabiony rynek bezglutenowy będzie oznaczał kłopoty dla chorych na celiakię.
Dlatego trzymajmy kciuki za naszych producentów i ich załogi. Ja osobiście jestem im bardzo wdzięczna, że trwają na posterunku, produkują i sprzedają nam żywność. Mimo, że każdy kontakt z klientem jest dla nich ryzykowny.
KOMENTARZE