My w Polsce cieszymy się, że Lidl wprowadził na stałe chleb bezglutenowy , wędliny czy makaron bezglutenowy. Skaczemy z radości, gdy w sezonowej gazetce pojawia się parę produktów bezglutenowych. Uwierzcie, że to ochłap. W niewielkich Czechach, kilka kilometrów od polskiej granicy, Lidl oferuje na osobnym regale bezglutenową markę własną: Castello Free From Gluten. Podobnie jest w wielu krajach europejskich. Chleby, makarony, włoskie ciasteczka w mlecznej czekoladzie, hiszpańskie ciastka czekoladowe, paluszki, płatki, kaszki, wafelki, chrupki – wszystko w stałej ofercie, dostępne non stop. To tam się opłaca, a w Polsce się nie opłaca?! Polski klient na diecie bezglutenowej jest dla Lidla mniej atrakcyjny, niż czeski, austriacki, węgierski czy niemiecki?! Czy regały w polskim Lidlu są zbyt cenne, by oddawać je dla garstki klientów na diecie bezglutenowej? Halo, polski Lidlu, widzisz nas?!
Raz po raz podsyłacie Bezglutenowej Mamie zdjęcia z Lidla w Niemczech czy Austrii i pokazujecie produkty ich marki własnej: Castello Free From Gluten. Są to paluszki bezglutenowe, pieczywo, pizza, bułeczki, mąka i piwo bezglutenowe, ciasteczka, słone i słodkie przekąski. Marka własna Lidla Castello Free From Gluten jest na stałe obecna w wielu krajach europejskich. Produkty są na osobnym regale, ładnie wyeksponowane i oddzielone od produktów glutenowych. Aż miło popatrzeć i zrobić zakupy. Albo podczas kupowania mięsa, warzyw czy nabiału sięgnąć mimochodem po bezglutenowe ciasteczka z kawałkami czekolady….
A w zasadzie to dlaczego nie?! Jesteśmy w tej samej Europie, w Unii Europejskiej, a ciągle jesteśmy traktowani w Polsce jak klienci gorszej kategorii. Widać to na przykładzie Lidla. Niewielkie Czechy (około 10 mln obywateli), również kraj postkomunistyczny, również na dorobku – a klienci Lidla mogą tam kupić w stałej ofercie wiele produktów bezglutenowych. A w Polsce NIE.
Gdy porównamy bezglutenową ofertę niemieckiego Lidla, to czeskie zaopatrzenie też wygląda niezbyt imponująco. Zobaczcie, jakie produkty wymieniła na profilu Bezglutenowej Mamy na Facebooku Anna, która mieszka w Niemczech:
Tak jak wspomniałam – w Polsce w stałej bezglutenowej ofercie mamy w Lidlu m. in. chleb, makaron, wafle ryżowe, lody i wędliny bezglutenowe. Produkty są rozrzucone po różnych działach, tak jakbyśmy nie zasługiwali jeszcze na swój regał bezglutenowy (klienci na diecie bezglutenowej w innych krajach już zasłużyli). Sezonowo, hucznie nagłaśniane, pojawiają się mixy bezglutenowe i mąki jednorodne Balvitenu, bezglutenowe paluszki rybne lub ciasteczka Dr Schaer. Bodajże tylko raz dostąpiliśmy zaszczytu kupienia słonych paluszków bezglutenowych Free From Gluten.
W takich momentach bezglutenowa Polska tłumnie rusza do Lidla. Kupuje szybko, dużo, na zapas – bo inni wykupią, bo nie wiadomo, kiedy znów będzie taka okazja. Informacje o produktach bezglutenowych w gazetkach są podawane na wielu forach i grupach na Facebooku. W ramach akcji i docenienia gestu sieci, wykupujemy po 10 kg mąki, po 10 opakowań paluszków rybnych. Czy to nie poniżające?! Dlaczego Lidl Polska tak nas traktuje?
Gdy produkty bezglutenowe (chleb, makaron, ketchup, parówki itd.) pojawiły się w Lidlu, cieszyliśmy się jak dzieci i dziękowaliśmy sieci za zrozumienie. Bo dzięki tym produktom, dostępnym w markecie w każdym mieście, łatwiejsze stałe się nasze wakacje, podróże służbowe i codzienne zakupy. Ale minęło kilka lat. Rynek się rozwinął, rozbudziły się nasze apetyty. Tłumnie robimy zakupy w Lidlu – i chcemy więcej!
Chciałabym, aby bezglutenowa oferta Lidla była wszędzie taka sama w Europie – bo przecież lubimy tę sieć. Skoro marka Castello Free From Gluten jest na stałe w Niemczech, Austrii, na Węgrzech, w Czechach i innych krajach – dlaczego nie w Polsce? Dlaczego polscy kupcy Lidla nie widzą w nas oddanych klientów? Dlaczego nie chcą nam oddać kawałka regału na stałe? Bo nie widzą w nas godnych klientów? Jak na razie ciągle sondują rynek ochłapami i akcjami, podobnie jak niektóre inne sieci. Kupcy Lidla mogliby brać dobry przykład z Kauflandu czy Netto. Podobnie kupcy Dino czy POLO market, którzy też nie zdecydowali się jeszcze na wprowadzenie zdrowej półki z bezglutenowymi produktami.
Halo, Lidlu, widzisz nas?