Blog

Bezglutenowa akcja ratunkowa

01/02/2019

Bezglutenowa akcja ratunkowa

01/02/2019

Drukuj
UDOSTĘPNIJ

Mróz za oknem sięgał 15 stopni, w oddali majaczyły szczyty Tatr. W sennych nastrojach siorbaliśmy kawę i myśleliśmy co tu zrobić, żeby się tego dnia nie narobić… Ot, zwykły poranek na bezglutenowych feriach. Czy ktoś miał w planach ratowanie z opresji tira z bezglutenowym żarciem? Pytanie retoryczne. Pchanie ciężarówy na oblodzonej drodze, targanie soli i piachu, siekanie lodu łopatami, werbowanie sąsiadów z cięższym sprzętem nikomu nawet nie przeszło przez myśl. Co można było jednak poradzić, skoro właśnie we wtorek, 15 stycznia, do pensjonatu Moje Tatry dotarła wyczekiwana dostawa z Włoch? 

Machaliśmy sipami, a futrzak czterema łapami

Przy wspomnianej już porannej kawie, mimo totalnego „lenia”, zaplanowaliśmy jednak jakieś działanie. Nie po to przecież człowiek przejechał z psem i ośmioma walizkami ponad 500 km, żeby tkwić jak leżak przed telewizorem. Padło zatem na budowanie igloo przy pensjonacie. Takiego wypasionego, z miejscem na ognisko rzecz jasna. Dwie bezglutenowe rodziny opatulone narciarskimi ciuchami, ruszyły więc na plac zabaw. Każdy z nas  – dorośli i dzieci – dzierżył w ręku łopatę lub szuflę śniegową, a w duszy – zapał do budowy. Machaliśmy tymi sipami jak w amoku, a nasz futrzak pomagał wszystkimi czterema łapami. Szło nam nieźle i już po kwadransie usypaliśmy metrowej wysokości kopiec. Ha, byliśmy z siebie dumni i gotowi do dalszej orki ;) I właśnie wtedy usłyszeliśmy pisk hamulców, buczenie dużego silnika i rozpaczliwy dźwięk kół ślizgających się po lodzie.

Intuicja od razu mi podpowiedziała: „Bezglutenowa Mamoooooo, przy wiadukcie utknął tir z bezglutenowym prowiantem z Włoch na zimowe ferieeeee. Ciężarówa z 300 kg jedzenia dla trzech turnusówwwwww...

Lód, śnieg i niski wiadukt….

Taaaaak… Moją intuicję poparł telefon od kierowcy z firmy Raben, który wiózł dla nas bezglutenową wałówkę z firmy Dr. Schär, z równie zaśnieżonych Włoch. Luknęliśmy na drogę i zamarliśmy… Ciężarówa utknęła tuż przed niskim wiaduktem, pod którym nie miała szans przejechać. Na oblodzonej drodze kierowca nie zdołał skręcić do pensjonatu, wpadł w poślizg i nie mógł już wykonać żadnego manewru. Gdy próbował cofać, koła buksowały jak szalone. Do przodu nie mógł jechać, bo wiadukt. Klops, a na dodatek z przodu i z tyłu zaczęły się ustawiać w korku inne samochody… Do akcji ratunkowej pod Tatrami ruszyli wszyscy bezglutenowi tatowie, których udało nam się odnaleźć w pensjonacie. Szli do roboty bez szemrania, w końcu chodziło o bezglutenowe żarełko dla ich dzieci, żon i piesków :). 

Trzy godziny walki

Walka była trudna i chłopaki naprawdę ostro się namachali. Szacun również dla kierowcy, który niemal stawał na głowie i dokonywał cudów, manewrując autem. Wszyscy ramię w ramię strzaskiwali łopatami lód z okolic tira, sypali kilogramy soli, podkładali kartony, stare dywany i nie wiem co tam jeszcze. Do pomocy włączyli się kierowcy tkwiący przy nas w korku (choć inni zawracali, klnąc jak szewcy; ignoranci nie rozumieli, że chodzi o 300 kg bezglutenowego jedzenia :). Przyjechał także sąsiad mini-spychaczem, ale mechanizacja nie była nam pisana. Ledwie maszyna zbliżyła się do tira, złapała panę i było po robocie…

Szczęśliwy finał, brawa dla kierowcy i tatów bezglutenowych

Wreszcie się udało. Trzysta kg pieczywa bezglutenowego, makaronów pełnoziarnistych, gofrów bezglutenowych i mąk wjechało do magazynu w pensjonacie Moje Tatry. To znaczy wjechało wózkiem widłowym przed budynek, a potem mięśniami mam, tatów i dzieci zostało przerzucone do pomieszczenia przy kuchni. Nie było lekko – film z akcji ratunkowej i możecie zobaczyć w komentarzu na profilu Bezglutenowej Mamy na Facebooku: KLIK. Jak wielu z Was wie, od Bezglutenowej Mamy rzadko wyjeżdża się z pustymi rękami. Dzielny kierowca, mimo iż poważnie spóźniony z powodu akcji ratunkowej, wypił dobrą kawę z ekspresu i dostał na drogę do degustacji małe co nieco. Bezglutenowe rzecz jasna. A tymczasem nasze igloo….

Gdy dorośli pracowali na drodze, dzieci wydrążyły dziurę w kopcu i powstało igloo. Ekipa zabarykadowała się tam na dobre, popijając herbatę z termosu i podgryzając małe co nieco. Momentami tylko wybiegali na „dach”, by zrzucić zeń groźne zwierzęta atakujące młodych Eskimosów…. Zapowiadała się wielogodzinna zabawa, co dla dorosłych oznaczało tylko jedno: wolny czas i wieczorna imprezkę na zimowych wakacjach bez glutenu 2019.

Na zimowych feriach bez glutenu 2019 korzystamy z produktów znanych i sprawdzonych producentów

KOMENTARZE

Co nowego?

Instagram

Bądź na bieżąco

Newsletter

Zapisz się