Nie piekę chlebów na zamówienie. Ale to była nietypowa historia. Zadzwonił pan Ireneusz z Poznania, w imieniu żony chorej na celiakię. Pytał o bezglutenowy chleb na zakwasie, bez drożdży, bez kukurydzy i białek mleka. Powiedział, że przejedzie 60 km, byle zdobyć ten chleb dla żony, na Nowy Rok.
Telefon odebrałam w środę przed Sylwestrem.
Tak, ludzie na Sylwestra kupują szampana, whisky, czekoladę, chipsy. Dzieciaki domagają się bezglutenowych przekąsek, czipsów i coca-coli. Niepijący kupują soki, lody i ciasta z kremem, inni z kolei wybierają tatara lub kawior. A pan Irek dla żony chce bezglutenowy chleb na zakwasie. Zmiękłam zupełnie. Sprawdziłam, czy zakwas w lodówce jest OK (bo już z 2-3 tygodnie nie piekłam bezglutenowego chleba na zakwasie), zerknęłam, czy mam jakieś mąki, dozwolone w diecie poznanianki.
Wiecie jak to jest, gdy gotuje się lub piecze coś na specjalną okazję albo w prezencie dla kogoś? Tu wyzwanie było podwójne: bezglutenowy chleb na zakwasie miał być bez kukurydzy i bez gumy guar. Tymczasem mój wypróbowany, zawsze udający się chleb na zakwasie zawiera nieco mixu z kukurydzą. Jak się jej pozbyć, a jednocześnie upiec chlebek lekki, delikatny w smaku, dobrze wyrośnięty?
Skorzystałam z mojego wypróbowanego przepisu (KLIKNIJ TUTAJ). Zmieniłam jednak mąki. Użyłam następujących proporcji: 100 g bezglutenowej mąki do ciemnego chleba Doves Farm, 200 g bezglutenowej mąki do jasnego chleba Doves Farm, 150 g mąki ryżowej Glutenexu i 50 g bezglutenowej mąki teff Pięć Przemian. Do tego 400 g ciasta z zakwasem (odłożonego z ciasta na wcześniej pieczony chleb), płatki, sól i woda gazowana.
Wyrobiłam gęste ciasto i ułożyłam je w formie wysmarowanej olejem kokosowym i obsypanym bezglutenowymi płatkami owsianymi. 400 g ciasta odłożyłam do słoiczka i wstawiłam do lodówki – jako zakwas na kolejny chleb. Formę przykryłam mokrą ściereczką i wstawiłam do lekko ciepłego piekarnika (40 stopni C).
Ciasto na bezglutenowy chleb na zakwasie rosło około 10 godzin. Nad ranem wstawiłam je do pieca, w po godzinie wyjęłam pachnący, przyzwoicie wyrośnięty chleb. Zadzwoniłam do pana Irka:
Późnym popołudniem zawitali do nas oboje małżonkowie.
Na stole pojawił się domowy smalec, talerze i chleb na deseczce – do degustacji. Nie wiedziałam, czy ten rodzaj bezglutenowego chleba na zakwasie zasmakuje naszym gościom. Przecież różne są gusta: jedni wola pieczywo bardziej kwaskowe, inni bardziej wilgotne lub jasne…. Na szczęście ten chleb spełnił oczekiwania poznanianki chorej na celiakię. Do tego stopnia była zadowolona, że… jutro jej mąż przyjedzie po kolejny chleb, który akurat piekł się w piekarniku. Małżonkowie nie mogli zaczekać tych 40 minut – spieszyli się na wizytę do lekarza w Poznaniu.
Powiedzcie sami – to niezwykła historia, prawda? Jak bardzo ludzie muszą tęsknić za chlebem, by przejechać 80 km w jedną stronę?