Każdego dnia staramy się, by w posiłkach naszego dziecka nie znalazł się ani okruszek glutenu. Wydajemy majątek na żywność, nocami gotujemy bezglutenowe specjały. Wiemy, że jeden błąd może skutkować uszkodzeniem kosmków jelitowych. Gdy dziecko trafia do szpitala, z dnia na dzień tracimy kontrolę nad jego dietą. Bywa, że malec do śniadanie dostaje kawę Inkę… Jak tego uniknąć? KLIK – poznaj inne wpisy na blogu o diecie bezglutenowej w szpitalu.
Kilku wskazówek na temat diety bezglutenowej w szpitalu udziela Karol Mulczyński (na zdjęciu niżej), dietetyk Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego w Lesznie i wykładowca Wyższej Szkoły Humanistycznej w Lesznie.
Marta Krzyżanowska-Sołtysiak: – Bezglutenowe dziecko trafia w nocy do szpitala (nie w Lesznie). Podczas załatwiania formalności z lekarzem mama prosi o stosowanie diety bezglutenowej. Rano na stoliku malucha lądują wafle ryżowe z masłem, mielonka i … kawa zbożowa – glutenowa Inka…
Karol Mulczyński: – Przykład ten pokazuje, jak ścisła musi być współpraca rodziców z personelem oddziału i działem żywienia. Przy przyjęciu dziecka do szpitala koniecznie trzeba podkreślić że wymaga ono stosowania diety bezglutenowej. Zachęcam też, by rodzice kontaktowali się bezpośrednio z działem żywienia szpitala, do którego trafiło ich dziecko. Warto omówić zasady przygotowywania posiłków i produkty podawane pacjentom na diecie bezglutenowej.
MKS: – Stawka żywieniowa w szpitalach jest tak niska, że z pewnością nie wystarcza pieniędzy na licencjonowane produkty bezglutenowe. W praktyce nie ma więc pewnie co liczyć na przestrzeganie diety?
KM:– Te stawki zazwyczaj są w szpitalach niskie, ale nie ma sytuacji bez wyjścia. Kucharze mogą przecież upiec chleb bezglutenowy, schab albo szynkę do chleba, odlać zupę albo sos przed zagęszczeniem, do picia podawać czarną herbatę albo mleko… Sposobów jest wiele.
MKS:- To jednak wymaga dobrej woli, a przede wszystkim wiedzy o diecie i obecności glutenu w wielu produktach. Choć w całej Polsce odbywa się sporo konferencji i szkoleń na ten temat, nadal nie wszyscy dietetycy i lekarze są świadomi zagrożeń czyhających na celiaków.
KM:– Dlatego warto, by rodzic nie tracił w szpitalu czujności. To on na co dzień przygotowuje bezglutenowe posiłki i najlepiej wie, które produkty są ryzykowne, a które zabronione. Najlepiej więc, gdyby wymienił doświadczenia ze szpitalnym dietetykiem.
MKS:– Moje doświadczenia są takie: lepiej nie zdawać się na zapewnienia personelu w oddziale, deklarującego, że kluseczki w zupie są na pewno bezglutenowe… Można przecież umówić się z dietetyczką i dostarczyć bezglutenową szynkę, kiełbaski, kotlety, dżem, makaron albo ulubione pieczywo dziecka. Szkoda bowiem zaprzepaścić wieloletnie, domowe starania o bezglutenowe żywienie.
KM: – Tak jak wspomniałem: sposobów jest wiele, ale podstawą jest właściwa komunikacja z działem żywienia i personelem oddziału. I do tego właśnie zachęcam rodziców.
Blog
