Skąd w ogóle pomysł na grupę survivalovą na obozie bezglutenowym? Otóż ja sama uwielbiam chodzenie po górach, wspinanie się, podchody, wyzwania 😁 i wiem, że współcześnie dzieciom i młodzieży, przyklejonym do komputerów, bardzo brakuje naturalnego kontaktu z lasem, naturą, żywiołami. Dlatego do programu kolonii bezglutenowych wszedł survival. W tamtym roku koloniści zdobyli Śnieżnik (prawie 1,5 tys. m n. p. m.) pod opieką przewodnika i ratownika GOPR, uczyli się maskowania, strzelali z wiatrówki, uczyli się pierwszej pomocy, rzucali atrapą granatu, poznawali węzły i sposoby maskowania się, spali w śpiworach. A wszystko pod profesjonalną opieką instruktorów, wychowawców i Bezglutenowej Mamy.
W tym roku z powodu pandemii koronawirusa znów nie będzie nam raczej dane spać w schronisku, ale wynajmiemy lub stworzymy bazę i tam przenocujemy, ale najpierw tam dotrzemy na własnych nogach, z przewodnikiem, przedzierając się z plecakami i śpiworami przez góry. I to jest największe wyzwanie dla dzieci spragnionych wrażeń i emocji. I tu uwaga: dzieci z grupy light oraz dzieci z grupy hard, które będą słabsze kondycyjnie, część drogi pokonają autokarem. Poza tym obie grupy – hard i light – będą miały większość profilowych zajęć wspólnie, z tą różnicą, że zdeklarowani hardcorowcy będą mieli poważniejsze zadania.
Dlatego nie obawiajcie się zapisać dzieci do grupy survival hard. Tam naprawdę nie będzie strasznie 😁 A być może właśnie wasze dzieci odkryją w sobie moc, odwagę, siłę i energię, o której istnieniu nie mieli pojęcia? Dowiedzą się, co jeść na biwaku, co spakować do podręcznej apteczki, jak orientować się w terenie – a wszystko w przyjaznych i bezpiecznych warunkach, wśród odpowiedzialnych i mądrych opiekunów 😁
Blog
KOMENTARZE