W poniedziałek, 27 czerwca 2016 r. rozpoczęła się bezglutenowa kolonia pod czujnym okiem Bezglutenowej Mamy. Bawimy się survivalowo nad jeziorem we Wieleniu, w niemal pięćdziesięcioosobowej grupie. Za nami pierwsze urodzinki, warsztaty edukacyjne, kąpiel w jeziorze oraz degustacja świeżego chleba bezglutenowego.
Kadra kolonijna pracuje we Wieleniu już od niedzieli. Za sprawy żywieniowe i dietetyczne odpowiada Grażyna Żmudzin z Wolsztyna oraz Bezglutenowa Mama. Od świtu do nocy pracujemy tylko dla naszych bezglutenowych kolonistów: w wydzielonej części kuchni, bez kontaktu z kuchnią glutenową. Już w niedzielę przygotowałyśmy magazyn oraz magazyn podręczny, zliczyłyśmy kartony mąk, ziaren, pieczywa, bakalii, przekąsek, przypraw, nabiału i napojów. Zadbałyśmy, aby w magazynie znalazły się przede wszystkim produkty z międzynarodowym przekreślonym kłosem oraz produkty od zaufanych producentów. Dzięki temu pracujemy spokojnie, bezpiecznie, choć i tak pozostajemy czujne, bo licho nie śpi (o tym piszę niżej). Potwierdza się, że bezglutenowe dzieci w miejscu żywienia zbiorowego powinny być otoczone opieką fachowców.
Dzieci przejechały na kolonię w poniedziałek w porze obiadowej, więc w stołówce czekały pełne stoły. Dziś Grażynka serwowała zupę kalafiorową oraz biedronkowy makaron bezglutenowy w sosie mięsno – pieczarkowym. Makaron ugotował się doskonale i przyznam szczerze, że nie dla wszystkich wystarczyło na dokładkę. Schodził w mgnieniu oka :). Do picia oferowałyśmy czystą wodę mineralną, jako najzdrowszy napój. I nikt nie upominał się o słodkie soki czy napoje.
W naszej grupie są dzieci bezglutenowe i glutenowe. By nikomu nie były obce zasady diety bezglutenowej, Bezglutenowa Mama przeprowadziła edukacyjne warsztaty w grupach wiekowych. Dzieci bezglutenowe ugruntowały wiedzę o celiakii i diecie, z kolei glutenowe poznały wady i zalety diety bezglutenowej w życiu dziecka. Rozmawialiśmy o zasadach częstowania się i korzystania z poczęstunku, o zasadach w stołówce, w sklepie i w lodziarni.
Dzieci degustowały również bezglutenowe włoskie krakersy Glutafin oraz bezglutenowe batony Frupp. Uwierzcie, że zachwytom nie było końca. Nie było ważne, czy ktoś jest glutenowy czy bezglutenowy. Smakowało i już :).
Dzieci uczyły się też czytać etykiety i rozpoznawać alergeny. Poznały też zasady zdrowej diety, opartej na naturalnych, nieprzetworzonych produktach. Wszyscy uczestnicy warsztatów otrzymali książeczki edukacyjne o diecie bezglutenowej – z firmy Schaer.
Po warsztatach Bezglutenowa Mama zamieniła się w zaopatrzeniowca i zwiozła z Mlekovity z Wolsztyna brakujący nam nabiał, w tym nabiał bezlaktozowy: bezlaktozowe mleko Mlekovita, sery żółte bez laktozy Mlekovita, masło klarowane Mlekovita. Dbamy bowiem o dzieci z wszelkimi potrzebami dietetycznymi. Zdradzę, że we wtorek przygotujemy również domowe mleko ryżowe dla dzieci, które nie mogą w ogóle mleka krowiego.
Gdy dzieci bawiły się nad jeziorem i miały zajęcia integracyjne, dla nas rozpoczęły się przygotowania kolacyjne. Na dziś było zaplanowane ognisko. Upiekłam więc 3 bochenki bezglutenowego chleba razowego Bakels, a Grażynka przygotowała kiełbaski, warzywa, ketchup z Biedronki z międzynarodowym Przekreślonym Kłosem, sery oraz herbatę w termosie. Dla dzieci glutenowych kuchnia przygotowała osobny prowiant: glutenowe kiełbaski, pieczywo, keczup, sery.
Smażenie kiełbasek okazało się prawdziwym wyzwaniem. Dla bezglutenowych dzieci kupiliśmy nowe kijki (by nie miały kontaktu z glutenem), a przy ognisku wprowadziliśmy zasady. Glutenowe kiełbaski były smażone na samym dole, a bezglutenowe – nad nimi (by glutenowy tłuszcz nie kapał na bezglutenowe wędliny). Glutenowy chleb można było smażyć na samym końcu. Nad wszystkim czuwała Bezglutenowa Mama, smażąc się w ogniu niczym te kiełbaski….
Zaskakującym wydarzeniem były urodziny jednego z kolonistów. Oczywiście nasza bezglutenowa kuchnia była w pełni gotowa na ten moment. Grażynka upiekła bezglutenowe muffinki jaglano – bananowe. Darek – kierownik kolonii, zdobył urodzinową świeczkę. Po gromkim odśpiewaniu „sto lat” rozpoczęła się degustacja tej niecodziennej słodkości, pozbawionej jakichkolwiek alergenów, pożywnej i zdrowej. Większość dzieci jadła urodzinowy poczęstunek ze smakiem i tylko nieliczni pozostali nieufni (spokojnie, do końca kolonii „złamiemy ich” i sięgną po nasze eksperymentalne wypieki ;).
Gdy ognisko dogasało, przeniosłyśmy się z Grażynką do kuchni. Z mięsa pozostałego z gotowania zupy Grażynka przygotowała mięsno – warzywne paszteciki. Zrolowała zmieloną i doprawioną masę, zawinęła w folię spożywczą i zaparzyła we wrzątku. Schłodzone paszteciki, pokrojone w krążki, pojawią się jutro na śniadaniu. Chcemy bowiem, by dzieci jadły nie tylko gotowe wędliny bezglutenowe, ale również domowe wyroby.
Zapomniałam wspomnieć, że jeszcze przed kolacją wychowawcy kolonijni zarządzili integracyjne zakupy w sklepiku przy naszym ośrodku.Bezglutenowa Mama uczestniczyła w zakupach i pomagała dzieciom ocenić, czy dane produkty są bezglutenowe, bezmleczne czy bez soi. Właścicielka sklepiku była przygotowana na nasz przyjazd: na ladzie znaleźliśmy bezglutenowe batony Alaska, bezglutenowe chrupki kukurydziane, bezglutenowe wafle ryżowe Kupca. W zamrażarkach udało się znaleźć sporo bezglutenowych lodów.
Pierwszy dzień na kolonii dobiegł końca. We wtorek wyruszymy do kuchni już koło 6 rano, by przygotować świeże bułeczki bezglutenowe Bakels, odparować bezglutenowy chleb Schaer, ugotować bezglutenowe parówki z Żywca i przygotować bezglutenową kawę INKĘ. Postaramy się również, by bezglutenowe dzieci miały własny szwedzki bufet. I wiecie co? Tym razem to nasze dzieci czują się wyróżnione, bo… glutenowe dzieci na swoim szwedzkim stole mają tylko płatki kukurydziane i mleko!
Bezglutenowa kolonia we Wieleniu odbyła się pod patronatem Polskiego Stowarzyszenia Osób z Celiakią i na Diecie Bezglutenowej.
Zdjęcia z pierwszego dnia na bezglutenowej kolonii we Wieleniu:
KOMENTARZE