Do wegańskiego chleba bezglutenowego Incoli podchodziłam trochę jak do jeża. Z wyglądu przypomina wielką bułę (waży 300 g), a w dotyku wydaje się być twardawy. Dlatego przeleżał w samochodzie prawie tydzień, w paczce ze sklepu internetowego, zanim przyniosłam go do domu. Dziś go rozkroiłam i mega zaskoczenie: chlebek kroi się doskonale na cieniutkie skibki, w smaku rewelacja, na dodatek jest mięciutki. Gdybym spojrzała na ten chleb bezglutenowy oczami i podniebieniami moich kolonistów, zamawiałabym go na każde śniadanie.
Od razu skroiłam bochenek na 16 cienkich kromeczek o grubości około pół centymetra. Skibki świetnie zniosły smarowanie średnio miękkim masłem – a to duża zaleta w przypadku bezglutenowego chleba. Nie zjedliśmy wszystkich na kolacje, więc owinęłam je w bawełnianą ściereczkę i schowałam do lnianego worka na chleb. Dam znać, jak długo zachowały świeżość.
A skład chleba – jest naprawdę OK. Nie zawiera jajek, mleka, soi ani orzechów, ma jednak w składzie płatki owsiane bezglutenowe(owies może być alergenem, nawet ten bezglutenowy). Poza tym zawiera sporo błonnika – ponad 6 g w 100 g chleba, to naprawdę przyzwoita porcja. Jedna uwaga: jak dla mnie jest lekko za słony, ale pewnie dlatego, że w ogóle używam mało soli.
Blog
KOMENTARZE