Na specjalne zamówienie Zosi przygotowałam na obiad bezglutenowe lane kluseczki. Ułożone w misce i posypane natką pietruszki prezentowały się bardzo smakowicie. I były takie puszyste! Nic dziwnego, że zniknęły w mig, utopione w gulaszu wołowym z warzywami. Zosia i glutenowy Daniel co rusz dokładali sobie kolejne porcje, a Antek zjadł lanych kluseczek … siedem. To osiągnięcie, bo dotąd nie jadał ich wcale. To potwierdza wyjątkowość dzisiejszego dania :). Moje lane kluseczki wpisują się do zbioru przepisów bezglutenowej kuchni kryzysowej. Bo są tanie i powstają z powszechnie dostępnych składników.
W garnku zagotowałam wrzątek z olejem i solą. W wysokiej misce wymieszałam jajka z mąką i szczyptą soli ziołowej. Ucierałam składniki widelcem przez niespełna minutę, by pozbyć się grudek. Powstało nieco ciągnące ciasto. Nie było lejące, ani zbite, tylko puszyste i nieco przypominające gęsty kisiel.
Gdy woda zawrzała, stopniowo kładłam kluseczki: nabierałam łyżeczką porcję ciasta i pomagając sobie dłońmi wrzucałam „glutki” na wrzątek. Gotowałam 2 minuty od momentu wypłynięcia. Gorące kluseczki przecedziłam na sitku, przełożyłam do naczynia wysmarowanego masłem i wstawiłam do gorącego piekarnika – by poczekały parę minut na obiad.
Ku mojemu zaskoczeniu kluseczki wyszły znakomicie. Były puszyste i delikatne, po prostu rozpływały się w ustach. Eksperyment się więc udał i lane kluseczki bezglutenowe zostały zjedzone z gulaszem do pustego talerza.