Jeszcze jakiś czas temu widniała w tym miejscu informacja, że drażetki M&M’s nie są bezpieczne dla osób z celiakią i na diecie bezglutenowej. Potwierdzało to międzynarodowe „dochodzenie” z 2014 r., przeprowadzone wspólnie z bezglutenową mamą z Włoch. AKTUALIZACJA 2021 r. 👉 Obecne przepisy, obowiązujące w Unii Europejskiej i w Polsce, są wreszcie i w zdecydowanej większości przypadków przestrzegane i możemy ufać etykietom. Dlatego chcę uspokoić smakoszy cukierków M&M’s – dwa rodzaje drażetek można zajadać na diecie bezglutenowej, ale te w niebieskim opakowaniu odłóżcie, bo zawierają gluten. I jeszcze jedna ważna uwaga: zanim kupicie M&M’s i jakiekolwiek inne cukierki, przeczytajcie etykietę. Jeśli są tam słowa takie jak: gluten, pszenica, zboża, jęczmień, żyto, owies – to nie dla nas. A w ogóle najlepiej kupować cukierki bezglutenowe, z takim właśnie napisem na opakowaniu.
W połowie listopada skusiłam się na kupno drażetek M&M’s. Wcześniej oczywiście dokładnie przestudiowałam etykietę. W składzie cukiereczków nie znalazłam glutenu ani żadnego składnika, który mógłby zawierać to białko trujące dla celiaków. Producent wskazał, iż draże mogą zawierać orzeszki ziemne, migdały i orzechy laskowe. Etykieta odpowiadała nowym wymaganiom, które zaczynały dopiero obowiązywać od 13 grudnia 2014 r. – wszystkie alergeny wypisane były pogrubioną czcionką.
Jak zawsze w takich sytuacjach uznałam, że produkt jest OK, a producent zna się na przepisach.
Nie przypuszczałam, że niebawem legnie w gruzach moja wiara w uczciwość producentów przestrzegających przepisów… Wiara podparta rozmowami z równie doświadczonymi i ortodoksyjnymi celiakami oraz bezglutenowymi rodzicami. Drażetki zjadłam, a ponieważ rzadko odczuwam objawy po ewentualnym zjedzeniu glutenu, nie odnotowałam żadnych specjalnych efektów. Z ciekawości jednak napisałam e-maila do producenta i zapytałam, czy drażetki M&M’s są bezglutenowe.
Kilka dni później, 21 listopada br. dostałam odpowiedź, która wprawiła mnie w osłupienie:
„W chwili obecnej nie dodajemy składników zawierających gluten do cukierków M&M’S (zarówno czekoladowych jak i orzechowych). Na naszych liniach produkcyjnych produkuje się różne słodycze w tym także takie, które gluten zawierają. Z tego względu nie możemy zagwarantować, że nasze produkty będą w pełni spełniać wymagania Pani diety. Prosimy zawsze czytać informacje na opakowaniu, które jest podstawowym źródłem informacji jeżeli chodzi o skład i wartości odżywcze danego produktu.
Serdecznie pozdrawiamy,
Mars Polska”
Wściekłam się nie na żarty. No to jak: na etykiecie producent nie ostrzega o ewentualnych śladowych ilościach glutenu, a w prywatnym emailu pisze, że w drażetkach M&M’s może być gluten? Tak naprawdę pal licho te drażetki: nie jadam ich na co dzień i tak naprawdę zjadłam je po raz pierwszy w życiu. Nie są potrzebne nikomu do życia.
Wnerwiła mnie jednak postawa producentów: to w końcu przestrzegają przepisów i drukują rzetelne etykiety, czy jednak nie?
Czy jak na etykiecie koncentratu pomidorowego, sera żółtego, dżemu, lodów nie znajdę ostrzeżenia o glutenie, to mogę wierzyć, że go tam nie ma?
Czy jednak kupować wyłącznie produkty oznaczone napisem „produkt bezglutenowy” i wtedy nie wczytywać się w żadne etykiety?
Napisałam nieco soczystego e-maila do producenta M&M’sów. Wyjaśniłam, co trzeba pisać na etykietach, a czego nie. Poprosiłam o wyjaśnienie, dlaczego na etykiecie drażetek nie znalazło się ostrzeżenie o śladowych ilościach glutenu, skoro e-mail z 21 listopada potwierdza, iż ten gluten może jednak wpadać do cukierków. Oto odpowiedź, diametralnie inna….
„Ponieważ dobro i zdrowie naszego Klienta jest zdecydowanie dla nas najważniejsze chcielibyśmy wyjaśnić kwestię różnic pomiędzy deklaracją śladowych ilości alergenów oraz żywności bezglutenowej (wynikających z regulacji prawnych i praktyk stosowanych przez producentów):
1. Ostrzeżenie o śladowych ilościach alergenów znajduje się na opakowaniu, jeśli w wyniku analizy ryzyka przeprowadzanej w ramach HACCP, stwierdza się ryzyko wystąpienia tego alergenu.
Klient czytający etykietę bez deklaracji zawartości śladowych ilości konkretnego alergenu słusznie powinien uznać, że śladowych ilości tego alergenu w produkcie niema.
W drażach M&M’S produkowanych w polskiej fabryce nie dodawany jest gluten jako składnik (brak na liście składników) oraz nie występuje ryzyko skażenia wtórnego glutenem (brak deklaracji o zawartości ilości śladowych).”
Mimo prawnych wyjaśnień, i tak jestem zbita z tropu w przypadku drażetek M&M’s. Utwierdziły mnie w tym wiadomości od Beaty, bezglutenowej mamy Ewy z Włoch. Wysłała e-maila do włoskiej fabryki tych cukierków. Już następnego dnia odebrała z telefon z wyjaśnieniami:
– Wyjaśnili, że M&Ms w żółtym i brązowym opakowaniu jako takie nie zawierają glutenu, ale możliwe są zanieczyszczenia na linii produkcyjnej – relacjonuje Beata. – Pominięcie takiej informacji jest poważnym błędem… Skoro wspominają inne alergeny, to można by się spodziewać, że produkt jest bezglutenowy. Rozmówca powiedział, że draże nie zawierają w składzie glutenu, ale nie poleca ich celiakiom z powodu możliwych zanieczyszczeń. Po takiej informacji drażetek M&M’s nie podam Ewie….
Minęło kilka lat od tamtego czasu. Polscy i zagraniczni producenci nabrali dobrych praktyk. Ogarnęli się w temacie alergenów, oznaczania ich na etykiecie. Urzędnicy i inspektorzy sanitarni oraz handlowi i inni nauczyli się sprawdzać linie produkcyjne, dokumenty produkcyjne, etykiety, miejsca sprzedaży. Sprawa oznaczania glutenu na etykietach ucywilizowała się.
Dziś, w 2021 r., mogę powiedzieć, że ufam oznaczeniom na etykietach dużych, znanych producentów. Uważam, że cukierki M&M’s, te w brązowym i żółtym opakowaniu, są bezpieczne dla osób z celiakią i na diecie bezglutenowej. Są wytwarzane przez dużą firmę, na etykiecie są wyraźnie wyszczególnione alergeny obecne w składzie oraz te potencjalnie obecne (pochodzące np. z linii produkcyjnej) – i wśród nich nie występują zboża zawierające gluten, pszenica, żyto, jęczmień, owies. Oczywiście nie ma tam napisu „cukierki bezglutenowe”, ale etykieta jest dla mnie wiarygodna i moim zdaniem możemy jeść te M&M’s. Przysłowiowa mucha nie siada.
Inaczej z cukierkami M&M’s w niebieskim opakowaniu – tam jest w składzie słód jęczmienny, a to od razu dyskwalifikuje ten produkt z diety bezglutenowej i z menu osoby z celiakią. Koniec kropka.
Chcę jeszcze raz podkreślić: bywa, że producenci zmieniają skład produktów, miejsce ich wytwarzania itp. W produkcie dotąd uznawanym za bezglutenowy może w którymś momencie pojawić się gluten. Dlatego nie kupujcie na pamięć. I nauczcie tej zasady dzieci z celiakią.