Jedzenie bezglutenowe jest tak samo smaczne, jak pszenne, więc zamiast marnować jego nadmiar po świętach, lepiej się podzielić, zrobić dobry uczynek dla planety i osób uboższych. Dlatego gorąco Was zachęcam do znalezienia jadłodzielni w swoim mieście lub okolicy i do zanoszenia tam nadmiaru jedzenia bezglutenowego.
Poniżej znajdziecie wpis na profilu fejsbukowym Bezglutenowej Mamy z adresami jadłodzielni w całej Polsce. Adresy w swoim mieście można też łatwo znaleźć w Internecie. Czasem jadlodzielnie są osobnymi budkami z lodówką i regałami i działają całą dobę, a w niektórych miastach istnieją w ramach noclegowni, ośrodka pomocy społecznej, na targowisku itp. i są czynne w określonych godzinach.
Nadmiar ryby po grecku, karpia, krokietów, sernika, kapusty z grzybami, bigosu, świątecznej pieczeni itd., gdy nie da się zamrozić, lepiej zanieść do jadłodzielni. Jedzenie wezmą osoby w trudnej sytuacji. Czasem to dla nich ostatnia deska ratunku przed całodziennym głodem. Z jadłodzielni korzystają nie tylko osoby bezdomne, ale również emeryci i renciści.
Przekazywane jedzenie powinno być estetycznie opakowane, tak aby zachęcało do spożycia. Warto też opisać słoik czy pudełko: podać nazwę potrawy i datę przyrządzenia lub przydatności do spożycia.
Ja taką datę określam "na oko". Skoro paluszki rybne smażyłam w Wigilię po południu, to moim dzieciom podałabym je spokojnie jeszcze 28 grudnia. I taka datę podałam na opakowaniu.
Oznaczyłam też jedzenie jako bezglutenowe - być może będzie potrzebne osobie z celiakią. A jeśli nie, to i tak zasmakuje każdemu glutenożercy. I co ważne: nie zmarnuje się, tylko poratuje kogoś w trudnej sytuacji.
Dlaczego w ogóle zaniosłam je do jadłodzielni, skąd pomysł? Po pierwsze przeczytałam na Twitterze Miasta Leszna, że powstały dwie nowe, całodobowe jadłodzielnie, w tym jedna blisko mojego domu. Po drugie nasmażyłam o kilka sztuk za dużo paluszków rybnych, a mój Antek, jedyny ich zjadacz, nie tknie teraz ryby przez miesiąc. Ja nie jem smażonych i panierowanych dań, a mój mąż nie przepada za rybami... Jadłodzielnia była najlepszym pomysłem.
Przy okazji zaniosłam parę produktów, którym kończy się data, a wiedziałam, że nie damy rady ich przerobić w najbliższym czasie.
No i jeszcze w Wigilię rano zawiozłam też trzy opakowania świeżych pierogów z Pizza Naturalna, bo naprawdę tego dnia miałam już w zamrażarce nadmiar i tych gotowych i własnych. A grzech wyrzucić pierogi bezglutenowe, zwłaszcza tak dobre. To co, robicie przegląd lodówek?
KOMENTARZE