Podzielę się z wami pomysłem na słodkie, ale i zdrowe ciasto bezglutenowe. Pod koniec zdradzę też pewien sekret… Ale do rzeczy: od rodziny z Wolsztyna przywiozłam sprawdzony przepis na fit jabłecznik bez cukru i bez glutenu. Upiekłam go wczoraj i od rana przy kawie wmawiam sobie, że można go jeść bez umiaru… Fit jabłecznik bez glutenu i bez cukru powstał z super składników: z płatków owsianych, brązowej mąki ryżowej, ksylitolu, masła, mleka i jajka (i paru dodatków) no i oczywiście z jabłek. To proste ciasto bezglutenowe na niedzielę – naprawdę łatwo je przygotować.
To najprostsza bezglutenowa kruszonka na świecie (i chyba najmniej kaloryczna). Zimne masło wymieszaj z mąką ryżową i ksylitolem. Uformuj kulkę i wstaw do lodówki.
Jak już wspomniałam, przepis jest bajecznie prosty. Jabłka obierz ze skórki, wydrąż i pokrój na plasterki. Formę wyłóż papierem do pieczenia. Piekarnik nastaw na 180 stopni C. Zmiel bezglutenowe płatki owsiane (lub użyj gotowej mąki owsianej bezglutenowej), zmieszaj je z proszkiem do pieczenia i sodą. Masło roztop i ostudź, dodaj, cukier, jajko i zmiksuj. Dodaj suche składniki i wyrabiaj przez chwilę ciasto na jabłecznik bez cukru i bez glutenu. Pod koniec wyrabiania wlej stopniowo mleko. Ciasto przełóż do formy, udekoruj jabłkami oraz kruszonką. Wstaw do piekarnika na około 40 minut. Kontroluj: jeśli wierzch się przypieka, okryj ciasto folią aluminiową. Piecz do suchego patyczka.
Przyznacie, że przepis jest fit? Owszem, mój bezglutenowy jabłecznik bez cukru ma węglowodany, ale te złożone, a więc wartościowsze dla naszego zdrowia. Czy będzie tylko ciastem bezglutenowym do kawy? Niekoniecznie. Myślę, że mój bezglutenowy jabłecznik można śmiało serwować na słodkie śniadanie (zadowoleni byliby zwłaszcza Włosi, którzy niemal zawsze jadają na słodko śniadania, również te bezglutenowe). Sama właśnie pochłaniam trzeci kawałek i wmawiam sobie, że nie przybiorę na wadze :).
Jeśli macie swoje przepisy na bezglutenowy jabłecznik, piszcie w komentarzach, dzielcie się z innymi :).
Nie wiem, jak to się stało, ale mój jabłecznik bezglutenowy był nieco bardziej zbity niż ten, który jadłam parę dni temu w Wolsztynie (na zdjęciu poniżej jest ten wolsztyński). Szybko doszłam do przyczyny: otóż zapomniałam dodać sodę oczyszczoną… Na szczęście nikt się nie zorientował, a ja lecę do sklepu po sodę :).