Wczoraj obiecałam dzieciom na obiad pizzę. W ramach urozmaicenia i uzdrowienia przepisu aż 1/3 ciasta zastąpiłam pełnoziarnistymi mąkami.
No no, takiej pizzy jeszcze nie jedliśmy. Wiem, nie brzmi to skromnie, ale… pochwalił ją nawet glutenowy, wybredny nastolatek, a nasze dzieci wtrząchnęły po kilka kawałków. Tylko glutenowy Daniel kręcił nosem. Tradycjonalista….
– 200 g mąki uniwersalnej mąki bezglutenowej;
– 50 g bezglutenowej mąki gryczanej;
– 40 g bezglutenowej mąki z amarantusa (Amarello lub Szarłat);
– 10 g bezglutenowej mąki kokosowej (Glutenex);
– szklanka i trochę letniej wody;
– 22 g świeżych drożdży;
– 2 łyżki oleju;
– łyżeczka cukru;
– szczypta soli;
– przyprawy opcjonalnie: oregano, bazylia, pieprz;
– ząbek czosnku;
– do obłożenia: np. tuńczyk, bezglutenowa wędlina, cebula, papryka, oliwki, żółty ser;
Mąki przesiałam, wymieszałam ze szczyptą soli, z oregano i bazylią suszoną (niekoniecznie, a ja lubię dodawać zioła już do ciasta). Drożdże rozpuściłam w szklance i paru łyżkach wody z cukrem. Wlałam do mąk. Wymieszałam drewnianą łyżką, dodałam olej i ponownie wymieszałam ciasto.
Obsypałam je mąką, przykryłam wilgotną ściereczką i zostawiłam do wyrośnięcia w ciepłym miejscu na około 25 minut.
Ciasto o uroczym, beżowym kolorze urosło, stało się porowate. Zagniotłam je dłońmi natłuszczonymi olejem, podzieliłam na dwie części i ułożyłam na okrągłych blaszkach do pizzy, wysmarowanych olejem (można całe ciasto ułożyć na blasze z piekarnika lub uformować pizzerki).
Pizze posmarowałam koncentratem pomidorowym wymieszanym z olejem, czosnkiem, solą i pieprzem.
Obłożyłam je dodatkami. Dla Antka serem i bezglutenowym kabanosem Konspolu, dla Zosi – serem, tuńczykiem, oliwkami, cebulą i papryką. Piekarnik nagrzałam do 180 stopni C, wstawiłam pizze na stojaku i piekłam je w termoobiegu przez 25 minut.
Dom wypełnił się aromatem ziół i ekologicznej piekarni :). Nie mogliśmy się doczekać, aż zatopimy zęby w naszej nowej pizzy. Szczególnie byłam ciekawa reakcji dzieci…
Ku mojemu zaskoczeniu Anek pałaszował swoją pizzę, nie wspominając nawet o kropelce keczupu. Zosia była zdziwiona nowym smakiem, ale zjadła swój kawałek bez protestów, delektując się nowymi nutami w tym znanym daniu. Zaprzyjaźniony nastolatek i jego mama skosztowali po kawałku i …., powiem nieskromnie, chwalili nasz eksperyment. Przyznali, że nigdy nie jedli wytrawnej pizzy! A tu proszę: bezglutenowa, zdrowa i amarantusowo-gryczana :). Tylko glutenowy Daniel nie przekonał się do tej pizzy. Po prostu nie lubi amarantusa i gryki.
Ten eksperyment po raz przekonał mnie, że warto zmieniać przepisy, uzdrawiać je i uatrakcyjniać.
Nasza amarantusowo-gryczana pizza na pewno wejdzie na stałe do repertuaru obiadowego. Oczywiście na zmianę z tradycyjną pizzą – bo przecież nie chcę pozbawiać dzieci znanego i lubianego smaku białego ciasta z serem i salami :). Moim faworytem pozostanie jednak ciemna pizza.