W dzieciństwie nie jadłam mazurków (bezglutenowych nie było), w dorosłości też niespecjalnie mnie do nich ciągnęło. Jako mama Zosi musiałam się zmierzyć z tym zadaniem. Rok temu upiekłam go po raz pierwszy. Był pyszny.
Święta tuż tuż, więc zachęcam do pieczenia. Niech naszym bezglutenowym dzieciom kojarzą się nie tylko z zajączkiem, ale i z tradycyjnymi wypiekami. Przepis jest prosty, więc, do dzieła :).
– 200 g bezglutenowego koncentratu ciasta kruchego;
– 100 g miękkiego masła;
– 100 g cukru lub ksylitolu;
– jajko;
– twarda marmolada lub dżem do ozdobienia;
– suszone morele, orzechy włoskie lub laskowe, płatki migdałów itp.;
Piekarnik nagrzałam do 180 stopni C (grzanie tradycyjne, góra-dół). Składniki zmiksowałam na jednolitą masę. Małą foremkę do pieczenia placka posmarowałam masłem, obsypałam amarantusem ekspandowanym (może być bezglutenowa mąka, bezglutenowa bułka tarta itp.).
Wyłożyłam ciasto do foremki i równomiernie rozsmarowałam je w blaszce. Masa jest dość kleista i niezbyt łatwo przywiera do podłoża foremki. Pomagałam więc sobie dłońmi oraz mokrą łyżką. W tej części pracy doskonale sprawdzą się dzieci :). Uwielbiają uklepywać i formować ciasto.
Foremkę wstawiłam do piekarnika na 25 minut, aż do zrumienienia skórki. Gdy ciasto było gotowe, delikatnie wystawiłam je z piekarnika. Uwaga – jest kruche i łatwo pęka. Gdy zupełnie wystygło, udekorowałam je domowym dżemem z czarnej porzeczki oraz bakaliami.
Prawda, że przepis jest prosty? To ciasto musi się udać, chyba że….
No właśnie. Wczoraj na warsztatach bezglutenowych we Wrocławiu wyszedł zupełny zakalec. Totalna klapa. Porażka. Najważniejsze jednak, że znam przyczynę :). Omyłkowo piekarnik zostawiłam w pozycji grzania górnego…. Ten bezglutenowy mazurek nie mógł więc nie mieć zakalca:):):)
(*) Przepis pochodzi z książki „120 przepisów bezglutenowych” Beaty Połatyńskiej.
KOMENTARZE