Kuchnia bezglutenowa jest kolorowa i smaczna, o czym po raz kolejny przekonali się Zosi rówieśnicy z klasy. Dziś wcielili się w rolę piekarzy, cukierników i kucharzy. W profesjonalnej pracowni kulinarnej w Lesznie upiekli bezglutenowe bułki, ciastka, chleb i muffinki. Ugotowali także śniadanie żużlowców, czyli nasiona amarantusa z suszonymi owocami i przyprawami korzennymi. Po uczcie talerze zostały puste, co oznacza, że wszystko było pyszne.
Dziś pracownia kulinarna Zespołu Szkół Rolniczo – Budowlanych w Lesznie gościła uczniów trzeciej klasy miejscowej podstawówki. Kto wie, może to przyszli piekarze i kucharze, którzy będą się uczyć zawodu właśnie w ZSRiB? Lepszej praktyki nie mogli więc przejść :).
Dziś mieli okazję pokosztować tego miodu, przy ogromnym wsparciu kilkorga rodziców i uczniów i nauczycielki technikum żywienia.
Ponieważ nasza Zosia jest bezglutenowa, a ja umiem piec i gotować tylko bezglutenowo, dzisiejsze menu również było ściśle bezglutenowe. Pracowaliśmy na bezglutenowych mieszankach, użyliśmy także mąki migdałowej, z amarantusa i dyni.
Wszystkie dodatkowe produkty również były bezglutenowe, choć wcale nie droższe od konwencjonalnych.
Wystarczyło z półki wziąć kakao Wawel zamiast Wedel, czekoladę Goplanę zamiast Wedla, cukier wanilinowy Celiko zamiast Oetker (ta sama cena), właściwe przyprawy oraz bakalie bez zanieczyszczeń glutenu (np. Kresto).
Podczas dwugodzinnych zajęć przygotowaliśmy pieczywo, słodkie wypieki, ale też dwa bardzo zdrowe dania, warte włączenia do diety jesienno-zimowej.
W menu znalazły się więc: ciasteczka czekoladowe, bułeczki ufoludkowe, kruche ciasteczka smerfowe, muffinki bananowe, ciasto marchewkowe, chleb pomidorowy, pastę z twarogu i sardynek, a także zimowe śniadanie żużlowców: nasiona amarantusa z rozgrzewającymi przyprawami i owocami.
Trzecioklasiści pracowali pełną parą przy wałkach, stolnicach, mikserach, blenderach, piekarnikach i… przy zmywakach.
W pracy wspierali ich starsi koledzy z ZSRiB wraz nauczycielką Mirosławą Karpińską, kilkoro rodziców i wychowawczyni. Słuchajcie, wszystko się udało! Chlebowi nie zaszkodziło jajko, dodane przypadkowo do ciasta, a w ciasteczkach migdałowo-czekoladowych i tak nie dało się wyczuć braku mączki migdałowej (mali cukiernicy w ferworze pracy przeoczyli ten składnik). Śniadanie z amarantusa wzbudziło sporo emocji: części dzieci bardzo smakowało i sięgali po dokładkę, inni natomiast nie byli zainteresowani tym daniem. Ale tak jest z amarantusem: albo się go kocha, albo nienawidzi ;).
Galeria zdjęć z warsztatów kulinarnych z uczniami: