Pamiętacie z mojego FB Karinę, bezglutenową studentkę z Wrocławia, a właściwie z Poręby w Kotlinie Kłodzkiej? Przyznam, że w jej wieku nie miałam determinacji do pieczenia bezglutenowego chleba. Tym bardziej podziwiam jej zapał, mądrość i umiejętności. Karina właśnie upiekła swój pierwszy bezglutenowy chleb, na dodatek z własnego przepisu!
Karinę poznałam w wakacje 2016 r., na moich warsztatach bezglutenowych w Willi Wzgórze Poręba. Karina mieszka od urodzenia w tej przepięknej, kłodzkiej wsi. Od kilku lat studiuje we Wrocławiu. Dopiero niedawno dowiedziała się, że ma celiakię i musi przejść na ścisłą dietę bezglutenową na całe życie. Dotąd nie zdawała sobie jednak sprawy, że ta dieta musi być TAK ścisła. Ten kłopot ma wiele nowo zdiagnozowanych osób – bo lekarze nie zawsze przekazują właściwe informacje.
Cieszę się więc, że wspólnie z Karoliną, bezglutenową mamą z Torunia (na zdjęciu), mogłyśmy porozmawiać z Kariną.
Opowiedziałyśmy młodszej koleżance, że celiakia nie uznaje kompromisów. Albo jesteś na ścisłej diecie bezglutenowej, albo nie jesteś na niej wcale. Bo jeśli podjadasz dania z glutenem, to ciągle trujesz swój organizm toksyczną substancją. I ciągle masz kłopoty ze zdrowiem, choć nie zawsze je zauważasz….
Karina początkowo była zaskoczona naszym ortodoksyjnym podejściem do diety bezglutenowej w celiakii. Nie wiedziała (podobnie jak spora grupa chorych na celiakię), że powinna używać wyłącznie bezglutenowych mąk z międzynarodowym certyfikatem (Amarello, Schaer, Glutenex, Balviten, Doves Farm, Bakels itp.). Że powinna zwracać uwagę na każdy składnik użyty do przygotowania potraw.
Podczas lepienia bezglutenowych pierogów było sporo czasu na rozmowy i rady. Widziałam, że początkowo Karinę przytłoczyła nasza postawa. Obawiała się, czy na studiach, we wspólnej kuchni z glutenowcami, jest w stanie ściśle przestrzegać diety bezglutenowej? Z każdym dniem przekonuję się, że nasza bezglutenowa studentka świetnie sobie radzi. I jestem z niej bardzo, bardzo dumna.
Niedawno Karina przysłała mi zdjęcie swoich pierwszych w życiu bezglutenowych bułek. Upiekła je w domu, z bezglutenowego mixu Schaer Mix B. Cieszyła się, że są pięknie wyrośnięte, puszyste i miękkie. Akurat następnego dnia o świcie wybierała się z chłopakiem na Śnieżkę. I planowała zapakować bułeczki jako prowiant.
Niestety, rankiem te bułeczki nie były już tak puszyste (bo każde bezglutenowe pieczywo z każdą godziną po upieczeniu czerstwieje). Karina była zawiedziona, chyba nawet rozczarowana… Czuła, że cały jej wysiłek z poprzedniego dnia poszedł na marne. Nie wiedziała, że tak się po prostu dzieje z bezglutenowym pieczywem. Zachęciłam Karinę, by nie poddawała się i nadal eksperymentowała z własnymi wypiekami. Bo te domowe zawsze są najsmaczniejsze.
I kilka dni temu niespodzianka: Karina przysłała mi zdjęcie swojego bezglutenowego chleba. Bezglutenowa studentka zapewnia, że jest sprężysty i niczym nie różni się od glutenowego (Karina od kilku tygodni wie o swojej celiakii, więc pamięta smak pszennych chlebów).
Oto sekret jej wypieku: 230 g mixu B Schaer, 90 g mąki kukurydzianej bezglutenowej, około 80 g maki ziemniaczanej oraz 100 g innych mąk np. ryżowej, jaglanej, amarantusowej, gryczanej (w sumie mąk ma być 500 g), jajko, 1,5 szklanki mleka bez laktozy, nasiona chia, słonecznika i lnu, 1/4 kostki (25 g) świeżych drożdży. Karina, wielkie gratulacje! Jestem tym bardziej z Ciebie dumna, że ja, jako studentka z celiakią, popełniałam wiele dietetycznych błędów. I te 20 lat temu nawet mi nie przyszło do głowy, że można samemu piec bezglutenowy chleb! Oczywiście potem słono za to zapłaciłam kłopotami ze zdrowiem….