Do dziś połączenie mięsa i czekolady wydawało mi się niezwykle ekstrawaganckie i przeznaczone raczej dla bardzo wyrafinowanych podniebień. Zmieniłam szybko zdanie. Polędwiczki z czekoladą bez glutenu to jedno z ciekawszych dań, które ostatnio powstało w mojej bezglutenowej kuchni. Warunek jest jeden: czekolada musi być bezglutenowa, bardzo gorzka i dobrej jakości.
Grzyby namoczyłam w letniej wodzie. Po godzinie odcedziłam, przełożyłam do rondelka, zalałam bulionem i gotowałam 15-20 minut. Doprawiłam solą i pieprzem, odstawiłam. Żurawinę zalałam 125 ml wrzątku, odstawiłam na 15 minut, odsączyłam. Piekarnik nagrzałam na 180 stopni C. Polędwiczkę natarłam solą, pieprzem i musztardą, oprószyłam ziołami prowansalskimi.
Przełożyłam do naczynia żaroodpornego i odstawiłam na 30 minut. Grzyby podsmażyłam na rozgrzanym maśle. Polędwiczkę piekłam około 40-45 minut. Rozpuściłam czekoladę ze śmietanką w kąpieli wodnej. Upieczoną polędwiczkę pokroiłam w plastry. Polałam dekoracyjnie płynną czekoladą, posypałam grzybami i żurawiną. Danie serwowałam dorosłym, z niepokojem wpatrując się w ich miny.
Po chwili odetchnęłam z ulgą: czterech biesiadników (czyli wszyscy) uznało, że połączenie soczystego, delikatnego mięsa z niewielką ilością dobrej, deserowej czekolady jest bardzo wyrafinowane i niezwykle smaczne. To najlepsza rekomendacja, więc zachęcam do eksperymentów. Potrawy będą mieli okazję spróbować uczestnicy bezglutenowych warsztatów kulinarnych w Lesznie „Bezglutenowa jesień w kuchni z Balvitenem” (czytaj TUTAJ).
(*) Przepis zaczerpnęłam z broszury Biedronki, dopasowałam go do bezglutenowej wersji i nieco pozmieniałam składniki;