Kto powiedział, że na śniadanie trzeba zjeść kanapkę z serem albo jajecznicę?
Równie pożywnym, energetycznym, a przy okazji zdrowym daniem są ziarna amarantusa z dodatkiem owoców. Miseczka tej potrawy nasyci bezglutenowe dziecko i dorosłego na kilka godzin, dostarczy też sporo białka, magnezu, wapnia i żelaza. To potrawa idealna dla celiaka i diabetyka. Dziś Zosia zjadła całą moją porcję….
– 4/5 szklanki surowych nasion amarantusa – na opakowaniu powinien być przekreślony kłos lub napis: „produkt bezglutenowy”;
– 1 szklanka zimnej wody;
– szczypta soli;
– przyprawy dowolne: np. goździki, cynamon, kardamon, kurkuma albo podlaska przyprawa do kawy (firmy Dary Natury);
– jabłko ze skórką;
– dowolne owoce świeże i suszone, np. czerwone porzeczki, maliny, śliwki, morele, jeżyny;
– kilka łyżek preparatu zbożowego Bebilon Alerlac (opcjonalnie);
Jak ugotować amarantus? Nasiona zalałam w garnku szklanką wody z solą. Zagotowałam bez przykrycia, dodałam po szczypcie przypraw oraz 5 goździków. Garnek przykryłam i trzymałam go na małym ogniu. Przez około 15 minut amarantus lekko „pyrkał” w garnku, a ja w tym czasie wypestkowałam jabłko i pokroiłam je w drobną kostkę.
Po kwadransie gotowania nasion, gdy wyparowała niemal cała woda, dodałam łyżeczkę masła i wymieszałam. W ten sposób ugotowałam ziarna w wersji „na sypko”.
Do gorącej potrawy dodałam jabłka, a wyjęłam goździki. Przez kilka minut gotowałam ziarna z owocami, raz po raz dolewałam odrobinę wody.
Równie dobrze można jednak dodać jabłka od razu, tuż po zagotowaniu się wody z amarantusem. Ponieważ jednak początkowo chciałam przeznaczyć nasiona do innej potrawy, jabłka dorzuciłam na sam koniec.
Gdy jabłka zmiękły, nałożyłam porcję potrawy do miseczki i ozdobiłam tym, co znalazłam w zamrażarce oraz w torbie z domowymi suszkami. Nie dodawałam miodu, ksylitolu, ani cukru. Mimo to danie było bajecznie słodkie. Miało lekką konsystencję i wcale nie było papkowate (dzięki temu, że ziarna były ugotowane na sypko; zdołają je przełknąć przeciwnicy kaszek i legumin :). Do gotowej kaszki dodałam Bebilon Alerlac – dla wzbogacenia wartości odżywczej, smaku i koloru.
Na dodatek potrawa jest łatwa i szybka w przygotowaniu, więc świetnie nadaje się na śniadanie dla bezglutenowego przedszkolaka, ucznia i dorosłego. Idealna dla celiaka, ale i diabetyka (nasiona amarantusa mają niski indeks glikemiczny, ale amarantus ekspandowany już nie jest wskazany w codziennej diecie diabetyków). Do gotowania potrawy można dodać dowolne owoce, np. banana (niewskazane dla diabetyków), kiwi, mango, mrożone lub świeże truskawki.
– Zosiu, chodź coś spróbować. Chociaż łyżeczkę, bo chcę napisać na blogu, czy to nadaje się dla dzieci, czy nie – zawołałam naszego niejadka, zatopionego w lekturze „Magicznego drzewa”.
– No dobra…. – Zosia z trudem oderwała się od książki i spróbowała owocowego śniadania. – Hmm, smaczne – skomentowała po chwili. – I jakie miłe te maleńkie ziarenka, wyczuwalne na języku i w zgryzie…
Pobiegłam zaprowadzić Antka do przedszkola, a śniadanie zostawiłam na stole, by ostygło. Gdy wróciłam miseczka była pusta, a Zosia oblizywała się ze smakiem…
Uwaga: ponieważ ziarenka amarantusa są naprawdę maleńkie, byłoby je trudno przebierać w poszukiwaniu glutenowych ziaren. Dlatego lepiej kupować amarantusa w opakowaniu z licencjonowanym Przekreślonym Kłosem (Amarello) lub z napisem „produkt bezglutenowy” (Szarłat).
KOMENTARZE