W sanatorium w Rabce jest właśnie Agata z bezglutenowymi dziećmi. Niestety, jest skazana na kupowanie własnych produktów i nieustanną czujność, gdyż personel sanatorium nie przestrzega diety bezglutenowej. Kochani, taka jest właśnie polska rzeczywistość. Przez 3 tygodnie sanatorium możemy zaprzepaścić lata diety: kosztownej i pełnej wyrzeczeń.
Agata jest wnikliwą obserwatorką sanatoryjnego menu i przyznaje, że praktyku personelu doprowadzają ją do szału. Tym bardziej, że przed przyjazdem do sanatorium zgłaszała konieczność stosowania diety bezglutenowej. I była przekonana, że w placówce medycznej pracuje personel świadomy zagrożeń, wynikających z niestosowania ścisłej diety bezglutenowej.
Zachęciłam Agatę, by skontaktowała się z Joanną Kostrubiec z Polskiego Stowarzyszenia Osób z Celiakią i na Diecie Bezglutenowej (j.kostrubiec@celiakia.pl).
Joanna jest w kontakcie z rzecznikiem praw pacjenta, któremu zgłasza wszelkie interwencje związane z nieprzestrzeganiem diety bezglutenowej w szpitalach i sanatoriach. Jeśli będziecie zgłaszać swoje kłopoty w tej kwestii, jest szansa, że odpowiednie służby dostrzegą
Od dawna wiem, że większość polskich sanatoriów i szpitali nie zna szczegółowych wytycznych dotyczących diety bezglutenowej. Przekonałam się o tym na własnym przykładzie, gdy z dziećmi trzykrotnie przebywałam w sanatoriach. W jednym ośrodku (Długopole-Zdrój) personel był bardzo przychylny i chętny do zdobywania wiedzy, natomiast w Szczawnie-Zdrój nawet lekarka dziwiła się, że kupuję inne parówki i że nie korzystam z ich chleba bezglutenowego, wypiekanego w pobliskiej piekarni (!). Doskonale więc wiem, co przeżywacie podczas turnusów w sanatorium i w trakcie pobytu w szpitalach.
Można to opisać jednym słowem: gehenna. Bywa, że w sanatorium przebywają osoby bezglutenowe, nie do końca obeznane z rygorami diety bezglutenowej. I one nie zauważają rażących błędów popełnianych przez dietetyka czy personel kuchni. Nie mają więc uwag. Ale zdecydowana większość osób z celiakią i na diecie bezglutenowej uderza w ścianę obojętności. Nasze uwagi są lekceważone przez personel medyczny i kuchenny. Gdy prosimy o stosowanie specjalistycznych produktów bezglutenowych (mąk, płatków kukurydzianych, pieczywa, wędlin), spotykamy się z niechęcią.
Jesteśmy traktowani jak rozhisteryzowani pacjenci. A ja pytam: dlaczego czyjeś błędy mają zniweczyć lata stosowania przez nas ścisłej diety bezglutenowej?
Praktyka jest taka, że dziecko z celiakią i na diecie bezglutenowej (podobnie jak dorosły) zazwyczaj nie może liczyć na specjalistyczne wyżywienie w takiej placówce.
Jeśli zamierzacie wysłać swoje bezglutenowe dziecko do sanatorium, upewnijcie się najpierw, czy personel zna zasady diety.
Zaproponujcie przysłanie poradnika ze stowarzyszenia lub wręcz poproście stowarzyszenie o uwrażliwienie personelu na zasady diety. Ktoś ze stowarzyszenia zadzwoni do dietetyka w sanatorium, prześle mu wytyczne oraz wykaz dozwolonych i zabronionych produktów.