Macie czasem tak, że poetycka lub oryginalna nazwa potrawy pobudza Wasze kubki smakowe i wywołuje ślinotok? U mnie tak było z wieńcem cynamonowym. Przepis znalazłam na blogu koleżanki z Zielonej Góry i od razu postanowiłam przerobić go na wersję bezglutenową.
Dzięki instrukcjom i zdjęciom poszło jak z płatka! Oto estoński przysmak: bezglutenowy kringel.
Ciasto:
– około 300 g bezglutenowej mąki uniwersalnej lub chlebowej;
– saszetka suszonych drożdży lub 25 g świeżych;
– 3 łyżki cukru;
– 2 jaja;
– 25 g miękkiego masła
– niecałe 100 ml letniego mleka;
– szczypta soli;
– wanilia lub cukier waniliowy/wanilinowy bez śladowych ilości glutenu;
– 3 łyżki roztopionego i ostudzonego masła;
– pół szklanki ksylitolu lub cukru;
– pół łyżki cynamonu bez śladowych ilości glutenu (np. Dary Natury);
Mąkę przesiałam. Świeże drożdże wymieszałam z łyżką mąki, łyżką cukru i paroma łyżkami letniego mleka. Zostawiłam, by wyrosły. Jaja ubiłam mikserem z 2 łyżkami cukru i szczyptą soli na puszystą masę. Dodałam do jaj mąkę, masło, rozczyn i mleko.
Wyrobiłam mikserem na gęste, twardawe ciasto. Przykryłam ściereczką i odstawiłam na godzinę do wyrośnięcia.
Rozpuściłam masło, a gdy wystygło, dodałam do nich ksylitol wymieszany z cynamonem.
Piekarnik ustawiłam na 200 stopni C. Wyrośnięte ciasto drożdżowe rozwałkowałam na stolnicy posypanej mąką na prostokąt o grubości około 0,5 cm. Posmarowałam go masą maślano-cynamonową (można też samym masłem, roztopionym i ostudzonym).
Zwinęłam rulon wzdłuż dłuższego boku i ułożyłam go na blaszce wyłożonej papierem do pieczenia. Potem rozcięłam go wzdłuż niemal do końca (zostawiłam około 4 cm nierozciętego rulonu). Jak podaje Kasia, powstało coś na kształt spodni.
Ramiona lekko rozchyliłam, wywinęłam na zewnątrz, a następnie splatałam warkocz (zerknij na profesjonalne zdjęcia).
Starałam się, by rozcięta część była cały czas na zewnątrz. Końce warkocza splotłam, rozcięłam zostawioną końcówkę i splotłam. Połączyłam oba końce warkocza. Posmarowałam je roztopionym masłem, zostawiłam na parę minut do wyrośnięcia i wstawiłam do piekarnika na około 25-30 minut.
Po 20 minutach przykryłam go folią, by mój bezglutenowy, wielkanocny wieniec drożdżowo-cynamonowy nie zrumienił się zbytnio.
Blachę wyjęłam z piekarnika i zostawiłam ciasto do ostygnięcia. Wyglądało urokliwie i baaardzo apetycznie. Dla dodania mu uroku polałam powierzchnię lukrem. W ten sposób powstało bezglutenowe wielkanocne ciasto.
Kroiliśmy je jak babkę, a zjadaliśmy po kilka porcji naraz. Piszę „zjadaliśmy”, ale osobiście tylko pożułam to cudo. Bo mój detoks cukrowy trwa!
Nasz bezglutenowy wieniec cynamonowy smakował zarówno bezglutenowcom jak i naszym glutenowym przyjaciołom. Zagustował w nim przede wszystkim kilkunastoletni Bartek, syn chrzestnego Zosi :). A nam było miło, że smakuje ;)