Przeżyliśmy z Zosią pierwsze przyjęcie bezglutenowej komunii świętej, więc mogę wreszcie opowiedzieć, jak to jest w praktyce. Przyznam, że jestem pod wrażeniem życzliwości i zrozumienia ze strony wszystkich osób zaangażowanych w przygotowanie uroczystości.
Zgodnie z porozumieniem Episkopatu Polski i Polskiego Stowarzyszenia Osób z Celiakią i na Diecie Bezglutenowej, w naszym kraju jest możliwe przyjmowanie bezglutenowej komunii w kościołach. Należy odpowiednio wcześniej poinformować proboszcza, a ten zakupi odpowiednie opłatki (z licencjonowanym, międzynarodowym Przekreślonym Kłosem).
Zatem już kilka miesięcy wcześniej zgłosiłam proboszczowi i katechetce, że Zosia ma otrzymać bezglutenowy opłatek. Okazało się na szczęście, że w zakrystii jest „na stanie” opakowanie odpowiednich komunikantów, a zarówno księżą, jak i kościelny znają temat. Od początku wszyscy byli nam bardzo przychylni i życzliwi.
Zosia jednak miała ciągle obawy:
– A jak ksiądz się pomyli i poda mi glutenowy opłatek? – martwiła się.
Dlatego co jakiś czas rozmawiałam ze wspomnianymi wyżej osobami i przypominałam o bezglutenowym komunikancie. Już dwa tygodnie przed pierwszą komunią ustaliliśmy, że w kościele Zosia będzie miała miejsce w pierwszym rzędzie i pierwsza podejdzie do komunii. Upewniłam się, że na patenie kościelny uszykuje dla Zosi bezglutenowy komunikant. Nad całością czuwała również katechetka. Byliśmy też umówieni z kościelnym, że jeszcze przed mszą mam go spytać, czy wszystko przygotował.
Słuchajcie, do ostatniej chwili byłam pełna emocji. Wiedziałam też, że Zosia martwi się o przebieg ceremonii. Ale na własne oczy widziałam, jak ksiądz podszedł z przygotowanym osobno bezglutenowym opłatkiem, a w chwili, gdy Zosia podchodziła do ołtarza, katechetka podeszła razem z nią i szepnęła księdzu raz jeszcze, że to jest bezglutenowa dziewczynka.
Uff, kamień spadł mi z serca i miałam poczucie, że udało nam się przejść przez ten moment zwycięską ręką. Zachęcam zatem wszystkich bezglutenowych rodziców, by odpowiednio wcześniej kontaktowali się z osobami biorącymi udział w ceremonii. Wiem jednak, że nie zawsze bezglutenowa rodzina spotyka się z takim zrozumieniem i życzliwością. Na szczęście takich przykładów jest coraz mniej.