To właśnie Maciej opracował receptury znakomitych zakwasów bezglutenowych bio na żurki wielkanocne i jako pierwszy wprowadził je do ogólnej sprzedaży (sklepiki bio, internetowe, ale i duże markety).
Tym samym na trwałe zapisał się w naszych bezglutenowych sercach, bo dzięki Niemu mogliśmy wreszcie świętować Wielkanoc (a potem Boże Narodzenie) tradycyjnymi, polskimi potrawami w wersji bezglutenowej. Pamiętacie ten moment, gdy pojawiły się żurki i barszczyki marki Kowalewski? Bo ja bardzo pamiętam.
Maciej z synami od wielu lat uczestniczył w naszych bezglutenowych wydarzeniach: na Ogólnopolskim Dniu Diety Bezglutenowej w Lesznie częstował gorącym żurkiem i musującymi zakwasami z buraków; na konferencjach medycznych dla pacjentów w Poznaniu.
Nie tylko edukował uczestników, ale też robił swoje notatki na wykładach; wspierał też dzieci i dorosłych na diecie bezglutenowej produktami do paczek na Mikołajki, Dzień Dziecka czy Zajączka.
Ogromnie Mu za to dziękuję w imieniu własnym oraz uczestników tych eventów.
Łączyliśmy siły, by edukować o zdrowym żywieniu, zachęcać do jedzenia kiszonek i picia zakwasu buraczanego, zdrowych soków, do sięgania po produkty z dodatkiem łuski gryczanej. Byłam pod ogromnym wrażeniem pasji Macieja i jego zaangażowania w tworzenie tak bardzo zdrowych przetworów w doskonałej jakości.
Tej nie można odmówić żadnemu produktowi marki Kowalewski, przemawia za tym genialny smak, polskie surowce, składniki bio, piękne etykiety, pakowanie w szkło i zamykanie słoików pod parą – każdy szczegół był dopracowany.
Ja zawsze będę pamiętała Macieja drepczącego na bosaka wśród profesorów na naszej konferencji medycznej.
- Wszystko po to, aby nasz Klient mógł zjeść coś naprawdę dobrego – czytam na stronie marki Kowalewski i serce mi pęka, że twórca tej idei właśnie odszedł.
Nie zniknie jednak z naszych serc, jestem o tym przekonana.
Ja zawsze będę pamiętała Macieja drepczącego na bosaka wśród profesorów na naszej konferencji medycznej, biegającego (również na bosaka) między stoiskami na corocznym pikniku w Lesznie, po trawie czy błocie. I te jego coroczne wyprawy w egzotyczne, odludne miejsca na ziemi, by żyć w zgodzie z naturą
Bo właśnie taki był Maciej Kowalewski: blisko ludzi i blisko natury. I pomimo fizycznej nieobecności, jego dziedzictwo będzie żyć w produktach, które stworzył oraz w sercach tych, których obdarzył swoim uśmiechem, rozmową, wiedzą.
Już za 3 tygodnie, przed Wielkanocą, gdy będziecie gotować wyśmienite bigosy z kapusty kiszonej, żurki i barszcze białe, gdy otworzycie buteleczki i słoiki, wspomnijcie tego niezwykłego człowieka, wyślijcie mu do nieba dużo dobrej energii i piękne uśmiechy.
Ta sama dobra energia przyda się także Rodzinie Macieja❤️
Podróżuj teraz Macieju tak jak lubisz: boso przez niezmierzony wszechświat.
KOMENTARZE