Sezon truskawkowy w pełni, więc zajadamy je codziennie. – Właśnie ulepiłyśmy bezglutenowe pierogi z truskawkami – dała znać na Facebooku Ela, mama bezglutenowej Maji z Jelcza. I właśnie wtedy uświadomiłam sobie, że nigdy, ale to nigdy w życiu nie jadłam takiego dania! Wymieszałam mąkę z jajkiem i wodą i zostawiłam na chwilę Zosię przy stolnicy. Gdy wróciłam, wszystko było gotowe. Tak, nasza kuchareczka domieszała mixu, skrobi i stworzyła idealne, bezglutenowe ciasto pierogowe! Tego dnia mieliśmy królewsko letnią ucztę.
– opakowanie (200 g) mixu – ciasta makaronowego Glutenex;
– około 50 g bezglutenowej skrobi kukurydzianej lub ziemniaczanej;
– jajko;
– 150 – 200 ml wody;
– kilkanaście truskawek;
Truskawki, za radą Eli, pokroiłam na drobniuteńkie kawałeczki. Mąkę, jajko i 200 ml wody wymieszałam mikserem na jednolitą masę – według przepisu na opakowaniu. Gdy przełożyłam ciasto na stolnicę od razu widziałam, że jest zbyt rzadkie. Ustawiłam więc na stole kolejne opakowanie mixu oraz skrobię kukurydzianą z zamiarem dosypywania mąki i ponownego, tym razem ręcznego, dogniatania ciasta. Zosia, ubrana w fartuszek, tylko na to czekała. Zaczęła dosypywać, gnieść, kulać….
– Poczekaj na mnie, będę dosypywać po troszeczkę – hamowałam jej eksperymentatorską inicjatywę. Bałam się, że za chwilę powstanie zbyt twarde ciasto i w nieskończoność będziemy dolewać, dosypywać, dolewać….
Gdy po chwili wróciłam do kuchni, Zosia właśnie wycinała szklanką pierwsze kółko.
– I co, będzie dobre? – zapytała, z błyskiem satysfakcji w oczach.
Byłam pod wrażeniem. Jej ciasto było lekko twarde, elastyczne, idealne do lepienia pierogów!
– Jak ty to zrobiłaś?
– Dosypywałam trochę tej i trochę tej mąki i ugniatałam…. – przyznała z zadowoloną miną.
Potem szło nam jak z płatka. Wspólnymi siłami wycinałyśmy kółka, układałyśmy nań truskawki, lepiłyśmy, lepiłyśmy, lepiłyśmy….
Ciasto kleiło się doskonale i miało ładny kolor. Pierogi trzymały się zarówno podczas oczekiwania na talerzu na gotowanie, jak i w garnku. Pod koniec lepienia nastawiłam garnek z wodą, odrobiną oleju i soli. Gdy woda zawrzała, zmniejszyłam ogień i włożyłam część pierogów.
Gotowały się na małym ogniu przez kilka minut. Podawałam je polane masłem, z odrobiną ksylitolu dla osłody.
Były przepyszne. Ciasto miało delikatny smak, nie przytłaczało mączną nutą. Dominowały truskawki, ich soczystość i letnia, orzeźwiająca nuta. Zjadłyśmy z Zosią naprawdę sporo, zachwycone naszymi pierwszymi pierogami z truskawkami, w ogóle z owocami!
Nasze starania docenił nawet glutenowy Daniel, który zjadł ze smakiem solidną porcję pierogów. Stwierdził, że bezglutenowe pierogi niczym nie różnią się od porządnych, glutenowych pierogów. I poprosił o dokładkę.
W dzieciństwie w ogóle nie jadłam bezglutenowych pierogów (ale nie żałuję, bo mama wyczarowywała mi mnóstwo innych dań). Wtedy w sklepach była tylko mąka kukurydziana (jeśli w ogóle można ją było zdobyć – tak, tak, to naprawdę było nie lada wyzwaniem i moja bezglutenowa mama poszukiwała mąki ryżowej oraz kukurydzianej po całym województwie), a z niej, jak wiadomo, pierogi ulepiłby chyba tylko czarodziej….O mixach do lepienia pierogów nikt nie marzył.
Może dlatego pierogów nie pokochałam i do dziś nie są moim ulubiony daniem, podobnie jak makarony. Mimo to miło jest zjeść sezonowe danie, które dotąd znało się jedynie z menu restauracji czy barów. A jeszcze milej sprawić niespodziankę bezglutenowej córce (bo Antek pierogów nie jada – żadnych, nawet mięsnych ani serowych).
Na uwagę zasługuje jeszcze skład mixu makaronowego Glutenexu: mąka kukurydziana, skrobia kukurydziana, skrobia ziemniaczana, sól, guma guar, mono i diglicerydy kwasów tłuszczowych. Mix nie zawiera skrobi pszennej! I jako jedyny na rynku polskich producentów ma licencjonowany Przekreślony Kłos.
KOMENTARZE