Farmaceuci zauważają nas jako grupę pacjentów i mówią o tym głośno w reklamie. Rzadko oglądam telewizję, ale dziś rano wreszcie to usłyszałam: lek rozkurczowy NO-SPA nie zawiera glutenu. Z tego, co wiem, nie zawiera go od dawna, ale dopiero od jakiegoś czasu producent mówi o tym oficjalnie. Czyżby poszedł w ślady Nestle, które również w spotach telewizyjnych wyraźnie zaznacza, że płatki kukurydziane Nestle są bezglutenowe? Niezależnie od pobudek dobrze wiedzieć, że ktoś o nas pamięta.
Od dawna wiem, że NO-SPA jest bezglutenowa i razem z Zosią sięgamy po nią w razie nieoczekiwanego, silnego bólu brzucha. Sprawdziłam niegdyś u producenta, że ten lek nie zawiera glutenu i nie jest nim zanieczyszczony.
Ale dopiero dziś rano, podczas prasowania dzieciom szkolnych mundurków (jedyny moment, gdy oglądam telewizję) usłyszałam w reklamie, że NO-SPA nie zawiera glutenu. Tak naprawdę takie określenie „nie zawiera glutenu” nie oznacza tego samego co „produkt bezglutenowy”. Doskonale o tym wiedzą producenci wypuszczający na rynek różne produkty bez badań na zawartość glutenu lub produkty pochodzące z hal produkcyjnych, na których jest obecny gluten. Jeśli producent napisze „bez glutenu” – to deklaruje tylko tyle, że w składzie wyrobu nie ma glutenu. Ale gdy napisze: „produkt bezglutenowy”, to zgodnie z prawem bierze odpowiedzialność za jego bezglutenowość i dysponuje odpowiednimi badaniami.
Producenta NO-SPY ani przez moment nie podejrzewam o taki „spryt”. Skoro publicznie, w reklamie, oświadcza, że jego lek jest bez glutenu, to na pewno jest to specyfik przebadany i w pełni bezpieczny dla chorych na celiakię. I miło, że wreszcie rynek farmaceutyczny dostrzega nas jako grupę pacjentów.