Dziś wracaliśmy z północy Polski i głód zmusił nas do zatrzymania się w przydrożnym hotelu. Moje bezglutenowe jedzenie nie wytrzymało upału, a na ryżowe wafle nie miałam apetytu. Marzyłam o ciepłym śniadaniu. Po raz pierwszy od dawien dawna odważyłam się więc zjeść w obcym miejscu. Wybór padł na jajecznicę na maśle. Ale zanim złożyłam zamówienie, długo rozmawiałam z kelnerką…
Była niedziela, godzina 8 rano. Mieliśmy szczęście być pierwszymi klientami restauracji Gościna koło Chodzieży (Wielkopolska), więc istniała szansa, że kuchnia w hotelowej restauracji będzie jeszcze wolna od glutenowych dań.
Karta dań nie pozostawiała złudzeń: celiak mógł tu zamówić wyłącznie jedno danie śniadaniowe: jajecznicę na maśle.
Ale, nauczona doświadczeniem z sanatorium dla dzieci w Dąbkach, gdzie serwowano jajecznicę z dodatkiem mąki pszennej, postanowiłam ustalić szczegóły z kelnerką.
– Czy kucharz dodaje do jajecznicy mąkę? To dla mnie bardzo ważne, bo jestem chora na celiakię i muszę przestrzegać diety bezglutenowej – celowo powiedziałam kelnerce o celiakii, wiedząc, że informacja o chorobie zazwyczaj jest brana na poważnie, gdy tymczasem samo zasygnalizowanie diety może być zlekceważone.
– Smażymy jajecznicę na prawdziwym maśle i nie dodajemy żadnej mąki – zapewniła kelnerka.
– A jakich przypraw dodajecie do jajecznicy? – wolałam się upewnić, że kuchnia nie serwuje jakiejś tajemniczej mieszanki przypraw, która może zawierać gluten.
– Używamy tylko soli i pieprzu – odpowiedziała kelnerka.
Wyglądało więc na to, że w tej restauracji mam szansę zjeść bezglutenową jajecznicę. Na wszelki wypadek podkreśliłam, że zamawiam samą jajecznicę, bez chleba. Poprosiłam też, by podczas przygotowywania i smażenia dania, w okolicy patelni nie fruwała mąka, by nie znajdowały się tam okruszki chleba, bułki tartej itp.
Kelnerka wydawała się być już zniecierpliwiona moimi pytaniami, ale uprzejmie wyjaśniłam, że osobom na diecie bezglutenowej szkodzi nawet okruszek chleba. Uff, miałam to szczęście, że za mną nie kłębił się tłum klientów. Zresztą, wtedy nie odważyłabym się tam zamówić śniadania w obawie, że moje prośby zostaną pominięte.
OK, jajecznica jajecznicą, ale do śniadania przydałoby się jeszcze wypić coś ciepłego. Najlepiej herbatę. Restauracja oferowała tylko różne smaki Liptona. Zazwyczaj nie wybieram tych herbat, odkąd doczytałam na opakowaniach, że zawierają aromaty (nawet do czarnej herbaty). Co prawda wiem od celiaków, że firma gwarantuje, iż owe aromaty są bezglutenowe, ale… jakoś nie chce tego napisać na etykietach. Lipton nie jest więc przyjazny celiakom, więc nie przepadam za nim, ale tutaj czekała mnie niespodzianka.
Otóż poprosiłam o torebeczkę czarnej herbaty (mimo wszystko to najpewniejszy wybór, także jeśli chodzi o Liptona) i wczytałam się w etykietę. Hurra, w składzie nie ma aromatu, a jedynie dodatek tłoczonych liści – dla uwolnienia ich esencji!
Ze spokojnym sumieniem poprosiłam o dzbanuszek z wrzątkiem i usiadłam przy stoliku. Miałam nadzieję, że na talerzyku, obok łyżeczki, kelnerka nie poda mi glutenowego ciasteczka :).
Glutenowy Daniel zamówił to samo, ale gdy otrzymaliśmy już jajecznice, poprosił o chleb z masłem. Dzięki temu wiedzieliśmy, że żadna z jajecznic, nawet przypadkowo, nie mogła mieć kontaktu z tymi kromkami.
Oj, miło było zjeść takie śniadanie o poranku. Cieszyłam się, choć na dnie serca krążyła niepewność, czy aby na pewno mnie nie podtruli glutenem…. Z drugiej strony zrobiłam wszystko, by temu zapobiec. No i ta kuchnia, nietknięta od rana glutenem :)…
A tak dla przypomnienia: jajecznica przecież z natury jest bezglutenowa, ale zdarza się, że niektórzy kucharze dodają do niej mąkę pszenną. Podobnie jest z omletami. Jeśli więc jesteście w podróży, zachowajcie czujność. Macie prawo poprosić o rozmowę z szefem kuchni i szczegółowo wypytać o sposób przygotowania tej potrawy.
Bezglutenowa jajecznica to taka usmażona na maśle (margaryna może zawierać w aromacie gluten) lub na oleju, przyprawiona solą, pieprzem, a dla urozmaicenia wzbogacona świeżymi lub suszonymi pomidorami (bezglutenowymi), szynką z opakowania z napisem gluten free, świeżymi ziołami (lub ziołami suszonymi bezglutenowymi, np. Dary Natury). Najlepiej smakuje rzecz jasna w domu :).
Zdarza się Wam jadać poza domem, w lokalach, które nie należą do programu Menu bez Glutenu (a więc jak dla mnie nie są stuprocentowo pewne)? Jeśli jadacie poza domem, jakie dania najczęściej wybieracie? Jakie potrawy wydają się Wam bezglutenowe?