Blog

8

Kucharzom TRZEBA patrzeć na ręce

13/06/2016

Kucharzom TRZEBA patrzeć na ręce

13/06/2016

Drukuj
UDOSTĘPNIJ

Czasem słyszę, że my, bezglutenowe mamy, jesteśmy przewrażliwione. Bo pouczamy kucharzy, dręczymy wychowawców na wycieczkach, i generalnie wszystkim utrudniamy życie.  Oto relacja podróżującej Doroty, bezglutenowej mamy dziewięcioletniej dziewczynki z zachodniej Polski. Mama prosiła o zachowanie anonimowości, ale znam Dorotę osobiście i potwierdzam, że wszystko, co napisała jest prawdą.

 

Relacja Doroty:

regal tesco goraNiedawno stanęliśmy w obliczu wyjazdu naszego celiaczka na zieloną szkołę. Szczęśliwym trafem padło, że klasa akurat jechała do ośrodka, który serwuje dietę bezglutenową i jest w programie „Menu bez glutenu”. Aczkolwiek po naszych wcześniejszych doświadczeniach z przestrzeganiem diet w różnych ośrodkach i pensjonatach nie potrafiłam zaufać „na słowo”. Nie uwierzyłam, że wszystko będzie dopilnowane jak należy i dziecko moje po pierwsze nie zostanie podtrute glutenem, a po drugie nie będzie chodziło głodne. No bo jak tu zaufać mając taki bagaż doświadczeń? Podam kilka przykładów.

 

Nad morzem

zakwasOśrodek nad morzem specjalizujący się w leczeniu różnymi dietami. Wszystko wyglądało super, dwie dietetyczki, codziennie pieczone lub gotowane mięsko, mnóstwo warzyw,  żadnego przetworzonego badziewia. Niby wszystko bez zarzutu, ja oczywiście ciągle dopytywałam czy to na pewno bezglutenowe i zapewniano mnie że tak. Wszystko byłoby dobrze, gdyby prawie po dwóch tygodniach nie okazało się , że zakwas buraczany, który prozdrowotnie był serwowany codziennie był robiony….na chlebie razowym!!!

 

lody rozki Tesco (3)Jak to, no przecież codziennie pytałam, czy to aby na pewno bezglutenowe?! I kelnerki i dietetyczka zapewniały mnie, że tak. Ale któregoś dnia wpadł mi w ręce przepis i zobaczyłam w składzie chleb razowy!

Od razu pobiegłam do dietetyka z retorycznym jak mi się wydawało pytaniem:

Rozumiem, że dla nas przygotowywany jest on na chlebie bezglutenowym!?

 

Niestety, okazało  się że nie :(. Późniejszych wydarzeń i rozmowy w personelem i lekarzem z ośrodka, nie chcę już nawet wspominać… No bo jak lekarz może wciskać kit, że przecież nic się nie stało, bo zakwas jest cedzony i nie ma tam tego chleba, a poza tym, na wielki gar, było go zaledwie kromka czy dwie. Żenada!!!

 

W Kotlinie Jeleniogórskiej

willa e (32)Ośrodek w górach, w Szklarskiej Porębie, zachwalany był przez wiele osób jako specjalizujący się w diecie bezglutenowej. Już na wstępie mój niepokój wzbudził kucharz, serwując nam zupę jarzynową, w której pływał makaron, rurki lub świderki, już nie pamiętam. Zupa była w ogromnej wazie, a tylko ja i córka byłyśmy na diecie, więc trochę się zdziwiłam, że taką ilość przygotowali.  Poszłam do szefa kuchni z pytaniem czy to oby na pewno makaron bezglutenowy. I tu niespodzianka….

 

bulki vitalne (1)Sypnąłem trochę makaronu do zupy, ale jest on glutenowy – przyznał kucharz.

Zaczęłam mu tłumaczyć, że przecież jesteśmy na ścisłej bezglutenowej diecie i musimy jest produkty opisane jako bezglutenowe.

Nie musicie jeść tego makaronu, tylko nalejcie sobie samej zupy – tłumaczył kucharz, a mnie te słowa zmroziły mnie i zorientowałam się , że coś jest nie tak. Okazało się, że szef kuchni kilka dni przed naszym przyjazdem się zmienił. Poprzedni znał się na diecie bezglutenowej i pilnował, żeby celiaczek jadł bezpiecznie. Nowy kucharz nie miał pojęcia o gotowaniu bezglutenowym.

 

willa e (6)Zrobiłam mu szybki kurs, przejrzałam produkty jakich używają, on sam też dokształcał się w temacie z Internetu. On sam przejął się tematem i naprawdę się starał, ale inne osoby, które  przygotowywały śniadania nie sprostały zadaniu. Moje prośby, aby pokazano mi opakowanie w pasztetu, były bezskuteczne. Pani z kuchni powiedziała, że to pasztet kupowany w Niemczech i na pewno jest bezglutenowy. Nie uwierzyłam na słowo.

 

willa e (17)Dżem był z wielkiego plastikowego wiadra, więc dziecko również go nie jadło. Kiedyś upieczono nam karczek, który w pierwszym dniu był ok, niestety  zapomniano chyba schować go do lodówki, bo cuchnął i był zielony. Na śniadania córce smażono racuszki na mące bezglutenowej, ufałam, że chociaż tego nie popsują, że robią to na czystej patelni, na świeżym oleju czy maśle, ale chyba niestety tak nie było. Moje dziecko wróciło z wyjazdu podtrute glutenem, a ja wściekła i załamana.

 

W wysokich górach

chleb na zakwasie chia Bodziu (9)Bezglutenowy pensjonat w Tatrach, spędziliśmy tam ostatnie ferie. Nie mam większych zastrzeżeń, posiłki były smaczne i bez wpadek dietetycznych. Oczywiście dopytywałam o wszystko, często prosiłam o przyniesienie opakowania. Wszystko ok, poza jednym szczegółem…chleb.

Na pierwszym śniadaniu zaserwowano nam tylko wafle ryżowe, zapytałam czy nie ma jakiegoś innego chleba bezglutenowego, bo samymi waflami ciężko sobie pojeść. Pani powiedziała że nie dowieźli , ale jutro już będzie. Oczywiście miałam ze sobą swoje pieczywo, więc nie było problemu. Na drugi dzień pojawił się chleb, jeden był chyba tostowy bezglutenowy znanej firmy, bo kojarzyłam po wyglądzie i smaku, a drugiego nie kojarzyłam totalnie z jakiej jest firmy. Wyglądał bardzo podejrzanie mięciutko i świeżo.

 

greckiPoprosiłam o opakowanie, i tu…niespodzianka. Zdziwiona  kelnerka powiedziała, że on nie ma opakowania! Poszłam do kierownika, zapytać się o co chodzi, bo przecież wszystkie bezglutenowe chleby mają opakowanie!

On spokojnie mi wytłumaczył, że chleb jest wypiekany w sąsiadującej z pensjonatem piekarni /glutenowej oczywiście/, wyłącznie z bezglutenowych składników. Zamurowało mnie…

 

chleb vitalny GlutenexKlienci bardzo chwalą ten chleb i w przeciwieństwie do innych chlebów bezglutenowych jest on smaczny, bo przecież bezglutenowe są „niezjadliwe”  – podkreślił kierownik pensjonatu.

Po cichu cieszyłam się, że nie słyszy tego moje dziecko :(.

Przecież w piekarni unosi się pył z glutenowej mąki, więc nawet jeśli jest on zrobiony ze składników bezglutenowych, to i tak jest bardzo zanieczyszczony glutenem i tym samym toksyczny dla osoby chorej na celiakię – tłumaczyłam zdziwionemu kierownikowi bezglutenowego ośrodka.

Goście na diecie mają wybór. Mogą jeść albo standardowy bezglutenowy albo ten pyszny z lokalnej piekarni – wyjaśniał mój rozmówca.

Szkoda tylko , że nikt wcześniej nie uprzedził mnie o tym. I co by było, gdyby dziecko moje było samo i codziennie jadło ten „pyszny” zanieczyszczony chleb?!!!

 

Nasze ulubione miejsce

MIkolajki Poznan 2015 (7)Nie wszystkie nasze doświadczenia są złe. Jest w górach pensjonat, w którym byliśmy już kilkakrotnie i tam naprawdę dietetycznie czujemy się bezpiecznie.

Ale to inna bajka, ponieważ pensjonat prowadzi pani , która sama ma córkę na ścisłej diecie bezglutenowej, więc wie o co chodzi. Precyzyjnie przestrzega diety bezglutenowej i doskonale zna temat.

 

Na zielonej szkole z bezglutenową córką

willa e (54)Wracając do tematu zielonej szkoły w ośrodku należącym do programu „Menu bez glutenu”. Postanowiłam, że na czas wycieczki dziecka pojadę do ośrodka incognito. Tak, żeby moje dziecko faktycznie było na wycieczce z klasą, a nie z mamą, ale żebym mogła dopilnować tego, że nie zostanie podtrute glutenem. Ośrodek nie zawiódł, co prawda wszystko kontrolowałam, sama również jadłam tam posiłki bezglutenowe,  ale nie popełniono myślę żadnej wpadki.

 

willa e (26)Podałam swoje pieczywo, kiełbaski, miałam kilka drobnych sugestii do obsługi, ale wszystko było brane pod uwagę. Panie na stołówce bardzo życzliwe, także nie mam nic do zarzucenia.  Był osobny stolik dla diety bezglutenowej, nawet osobny toster z  wyraźnym opisem – dieta bezglutenowa.

Dzieci, które miały jakieś diety, bo były też bezmleczne, bezjajeczne, bezmięsne, itp. miały swój stolik, przy którym siadały.

 

willa e (16)Na stoliku była „ściąga” jaką dietę  kto ma. W sumie było kilka klas, ok. 70-80dzieci, więc dobrze było to pomyślane, żeby dzieci ze specjalnymi potrzebami miały stałe miejsca.

Dziecko wróciło zadowolone i przede wszystkim zdrowe, bez oznak podtrucia glutenem. I nawet przekąski , które dostało ode mnie na drogę, zostały w torbie nie zjedzone, co oznacza, że wyżywienie na stołówce było wystarczające.

 

willa e (21)A moja potajemna obecność, cóż może komuś mogła wydawać się dziwna, ale ja naprawdę uważam, że w tej sytuacji rodzic ma prawo dopilnować bezpieczeństwa diety swojego dziecka i nie jest to żadne przewrażliwienie. Są osoby, które odpowiedzialnie w ośrodkach podchodzą do tematu, ale zdarzają się niestety również takie , które naszą dietę traktują jako fanaberię, nie zdając sobie zupełnie sprawy z tego jakie mogą być konsekwencje.

 

Niestety, dziecko 8 czy 9-letnie, nie jest w stanie samo jeszcze dopilnować tego, aby przygotowano mu bezpieczne posiłki. A kuchnia w ośrodku, cóż ponosi odpowiedzialność, za to co serwuje, ale jeśli zrobi wpadkę, to jedynie może przeprosić i nic poza tym, a podtrute dziecko niestety boleśnie to odczuje na swoim organizmie i przy okazji może mieć zepsuty wyjazd.

KOMENTARZE (8)

Michał 15/06/2016 14:40
To w restauracjach menu bez glutenu też się zdarzają tzw. "wpadki" z jedzeniem?
admin 18/06/2016 23:01
Nie, tam nie powinny mieć miejsca takie sytuacje. Jeśli komukolwiek zdarzy się taka sytuacja, powinien powiadomić (np. e-mailem) stowarzyszenie,by mogło interweniować.
gosiasit 13/06/2016 21:24
My ostatnio na turnusie też mieliśmy wpadkę z jednym daniem,z winy kelnera-pomylił stoliki, bo był nowy, poza tym kuchnia świetnie znała temat bg, szefowa hotelu miała celiakie. Już się boję, bo w sobotę wyjeżdżamy na turnus...
admin 14/06/2016 22:25
patrz na ręce :)
MARIOLA 13/06/2016 14:21
tak to prawda,miałam podobne przeżycia i to w miejscach należących do MENU BEZ GLUTENU-bardzo to przykre ale np. w chotelu Hilton w Warszawie personel świetnie orientuje się w diecie bg i zawsze córeczka ma co zjeść na śniadanie np.oddzielna jajecznica.
admin 14/06/2016 22:23
Jeśli zdarzają się niedociągnięcia w lokalach z programu Menu bez Glutenu, to najlepiej zgłaszać je od razu do stowarzyszenia - tylko wtedy jest możliwość reakcji, zadziałania, ponownego przeszkolenia itp;
osuch 13/06/2016 16:38
Nie tylko kucharzą trzeba patrzeć na ręce , ale też w szpitalu,byłam i miałam podane śniadanie zapakowane bezglutenowe i bez mleczne , co się okazało że chleb był pszenny ,a pasta była z jakiem i makaronem z glutenem miałam to samo co inni pacjenci tylko było napisane bezglutenowe i bez mleczne. To przykre, ale to prawda całe szczęście ze miałam swój prowiant. Pozdrawiam serdecznie. Na wszystko trzeba mieć oko nawet w szpitalu zawiodłam się bardzo.
admin 14/06/2016 22:25
Niestety, w szpitalach ludzi karmią firmy cateringowe.... Stowarzyszenie www.celiakia.pl prowadzi akcję, w ramach której można interweniować w sprawie szpitali - kontaktować się można z Joanną Kostrubiec.
Co nowego?

Instagram

Bądź na bieżąco

Newsletter

Zapisz się