Kto powiedział, że bezglutenowe konferencje są tylko dla dorosłych? Nasza siedmioletnia Zosia na wczorajszej konferencji w Poznaniu zanotowała, że gluten jest w bardzo wielu produktach, a u chorych na celiakię wywołuje biegunki, uszkadza zęby i utrudnia naukę.
Zanotowała też, że nie ma leku na celiakię i aby być zdrowym, trzeba stosować dietę bezglutenową… Nic dodać, nic ująć…
Zosia chętnie jeździ ze mną na wszelkie możliwe spotkania, w myśl zasady: „czym skorupka na młodość nasiąknie, tym na starość trąca”. Wczoraj, w sobotę, 23 listopada, byłyśmy w Poznaniu na konferencji „Z celiakią i dietą bezglutenową na TY”. Spotkanie zorganizowało Polskie Stowarzyszenie Osób z Celiakią i na Diecie Bezglutenowej. Nie brakowało frykasów, m. in. michałków z Glutenexu czy batonów owocowych z Celiko, albo naturalnego chleba gryczanego z bistro Friendly Food.
– Raj na ziemi! – zachwycała się Zosia, biegająca między stoiskami.
Jeden z ciekawszych wykładów zaprezentowała dr n. med. Iwona Bączyk, gastroenterolog z poznańskiej kliniki dziecięcej na ul. Szpitalnej. Nasza Zosia uważnie słuchała swojej pani doktor i oto, co piórem zanotowała (na zdjęciach poniżej):
Pani doktor podkreślała, że nie ma celiakii bez glutenu. Objawy choroby mogą więc pojawić się u dziecka dopiero wówczas, gdy w jego diecie znajdzie się pszenny chleb, bułki, biszkopty itp. Nie ma mowy, by chorobę rozpoznać u niemowlaka karmionego piersią lub mlekiem modyfikowanym.
Wiemy o tym, jak różne oblicza ma celiakia. Czasem jedynym objawem są u dziecka bóle głowy, trudności z koncentracją, niski wzrost, zaparcia, depresja, opóźnione miesiączkowanie…. Trzeba naprawdę spotkać dobrego pediatrę, który skojarzy to z celiakią. Do dziś spotykam schorowanych dorosłych, których, o zgrozo, rzekomi „gastrolodzy” dziecięcy cudownie wyleczyli z celiakii w dzieciństwie..
– Czy koncerny szukają lekarstwa na celiakię – dopytywała jedna z uczestniczek konferencji.
– Trwają badania na myszach. Nie łudźmy się jednak. Zanim powstanie pigułka, potrwa to dziesięciolecia. Lepiej więc przyjmijmy celiakię jako styl życia – radziła dr inż. Joanna Rachtan – Janicka z Warszawy, członkini Stowarzyszenia.
Skąd mamy wiedzieć, że dane produkty w sklepach są naprawdę bezglutenowe? Podczas produkowania żywności istnieje tyle zagrożeń zanieczyszczenia glutenem, że większość firm umieszcza na etykietach znak o występowaniu śladowych jego ilości. Uwaga: te śladowe ilości to czasem dawka, która może zabić konia, o czym niejednokrotnie informowało Stowarzyszenie.
Pewność, że spożywamy bezpieczny, przebadany i poddawany stałym kontrolom produkt, daje nam jedynie licencjonowany Przekreślony Kłos (na zdjęciu po prawej). Licencji udziela Polskie Stowarzyszenie Osób z Celiakią i na Diecie Bezglutenowej, które w Polsce jako jedyne jest dysponentem tego zastrzeżonego znaku. Osobiście staram się wybierać chrupki, siemię lniane czy mąkę właśnie z tym znakiem. Nie zaryzykuję kupna mąki „naturalnie bezglutenowej” z firmy, która na co dzień handluje pszenicą, jęczmieniem i żytem.
Dietetyczka Asia przestrzegła przed kupowaniem kiełków typu mix, gdyż tam znaleźć siępszenica. Lepiej też nie pić bimbru domowej produkcji i z rezerwą podejść do syropów słodowych. Składnikiem wędlin i jogurtów bywa błonnik pszenny, w domowych pasztetach blaszkę posypuje się często bułką tartą, a do masy dodaje się czerstwą bułkę. Zagrożeń sporo, bądźmy więc czujni!
[/fusion_builder_column][/fusion_builder_row][/fusion_builder_container]
KOMENTARZE