Uwielbiam kaszę jaglaną i staram się, by kilka razy w tygodniu pojawiała się w naszej bezglutenowej kuchni. Dotąd jednak używałam jej raczej w dość tradycyjnych połączeniach. Ale odkąd w domu pojawiła się książka Marka Zaremby „Jaglany detoks”, przemycam kaszę jaglaną w pasztecie, burgerach, koktajlach, humusie. Niemal we wszystkich daniach. Dlaczego? Bo jest jednym z wartościowszych polskich zbóż bezglutenowych.
Postawa Marka Zaremby, prezentowana w „Jaglanym detoksie” jest w dużej części bardzo zbieżna z moim podejściem do zdrowia, organizmu i diety. Pewnie dlatego z dużą ciekawością chłonęłam niemal każdą stronę i przepis. Autor nie tylko przedstawia bowiem założenia swojego programu zwanego jaglanym detoksem, ale odkrywa przed czytelnikami wiele prawd o funkcjonowaniu organizmu we współczesnym świecie.
Krok po kroku prowadzi nas przez zawiłości żywienia, oddziaływania poszczególnych składników na dobrostan poszczególnych narządów, ale i samopoczucia.
Autor w przystępny sposób opowiada, co warto jeść i pić oraz jakie produkty i dania łączyć ze sobą, by w pełni skorzystać z dobrodziejstw leczniczego jedzenia.
Zaremba wzoruje się na zasadach makrobiotyki, kuchni wschodniej oraz na koncepcji holistycznej medycyny według św. Hildegardy. Dlatego jego książkę warto potraktować jako domowy podręcznik zdrowego odżywiania, a nie jako jednorazową akcję jakiegoś odtrucia organizmu, podjętą na fali wszelkich innych, modnych detoksów.
Podoba mi się, że Marek Zaremba traktuje jedzenie jako lekarstwo na wiele dolegliwości. Oczywiście nie neguje medycyny i farmakologii, lecz kładzie nacisk na naturalne sposoby radzenia sobie z wieloma dolegliwościami. Opowiada nie tylko o cudownych właściwościach kaszy jaglanej, lecz omawia dziesiątki innych produktów.
Jako autor jaglanego detoksu wskazuje przede wszystkim, że kasza jaglana ma właściwości zasadotwórcze i zawiera cenne składniki: witaminy B, lecytynę, wapń, fosfor, potas, żelazo i krzem. Kasza ta jest polecana w chorobach trzustki, wątroby, jelit i nerek, a także przy wyziębieniu organizmu (kasza jaglana jest dobrym lekarstwem na katar). Ważna wskazówka: należy ją jadać z dobrym tłuszczem, co pozwoli na pełne przyswojenie witamin.
Na kartach książki autor nie szczędzi nam innych cennych informacji. Omawia poszczególne narządy w organizmie człowieka, ich mocne i słabe strony. Np. pisze, że „spożywając regularnie lekkostrawną i odżywczą kolację, macie wielki wpływ na regenerację wątroby oraz oczyszczenie krwi z toksyn.” Podpowiada, jakie herbaty mają korzystny wpływ na wątrobę czy żołądek. Omawia tłuszcze cenne w diecie współczesnego człowieka. I zaleca, by jak najczęściej celebrować jedzenie, zamiast zjadać posiłki w pośpiechu.
Marek Zaremba zachęca nas wszystkich do przeprowadzenia na sobie i bliskich jaglanego detoksu. To autorski, tygodniowy program oczyszczania organizmu, przetestowany na tysiącach uczestników. Polega na piciu i jedzeniu określonych, świeżo przyrządzanych potraw. Po co? By odtruć organizm i przywrócić mu równowagę kwasowo-zasadową. Autor przedstawia nam szczegółowy, tygodniowy jadłospis i podaje wszystkie przepisy. To dania interesujące i bardzo kolorowe, czasem nieco egzotyczne, a zawsze pełne przypraw oraz zdrowych i prostych składników. Każdy przepis jest opatrzony ładnym zdjęciem gotowej potrawy.
Co ważne dla osób z celiakią i na diecie bezglutenowej – cały program jaglanej diety oczyszczającej jest oparty na naturalnie bezglutenowej kaszy jaglanej i innych bezglutenowych składnikach. Detoks jaglany jest tak prosty do przeprowadzenia, że bez kłopotu można go stosować w normalnym tygodniu pracy czy na urlopie, a nawet podczas krótkiej delegacji służbowej. Nie wymaga specjalistycznych urządzeń kuchennych ani drogich składników. I myli się ten kto sądzi, że jaglany detoks polega na ciągłym jedzeniu kaszy jaglanej. Zdziwicie się, że często nawet nie wyczuwacie smaku kaszy w wielu daniach!
„Jaglany detoks” ma kolorową szatę graficzną, znakomite zdjęcia, świetny papier, dzięki czemu korzystanie z książki jest tym bardziej przyjemne. Przepisy Marka Zaremby są fenomenalne, czasem zaskakujące, zawsze apetyczne. I zawsze się udają. Zapewniam. Ponieważ są bardzo proste, trudno tu cokolwiek zepsuć….
Mam tu kilku faworytów. Polubiłam zupę buraczano-kokosową, zupę pomidorowo-paprykową, kaszę jaglaną z paprykowym pesto, jaglany słoik zdrowia, kaszę jaglaną z pietruszkowym pesto i pieczona papryką, jaglany hummus z burakiem, jaglane burgery z pieczonego buraka i marchewki, roladki drobiowe z jarmużem oraz jaglane ciasteczka i zielone detoks curry z łososiem.
Przyznam, że część tych dań serwuję gościom jako egzotyczny zamiennik schabowych i rosołu. Wszystkim smakuje, ale chwalą również wizualną stronę kuchni według Marka Zaremby. Jego potrawy są niezwykle kolorowe, a przez to jeszcze bardziej zachęcające (widać to również na świetnych zdjęciach potraw, zamieszczonych w Jaglanym detoksie).
No, bezglutenowe dzieci nie dadzą się pewnie skusić na wszystkie potrawy Jaglanego detoksu, ale na pewno warte polecenia są pyszne zupy-kremówki (u nas dzieci je jedzą) czy roladki z jarmużu.
Słusznie wskazuje Zaremba, że żadna, nawet najzdrowsza dieta nie zagwarantuje pełni zdrowia, jeśli nie wzbudzimy w sobie pragnienia ruchu. Dlatego podczas jaglanego detoksu, ale i na co dzień, warto zafundować sobie przynajmniej spacer. Dzięki temu będzie można w pełni odczuć, jak bardzo dieta i zdrowy styl życia mają wpływ na wygląd oraz samopoczucie.
Cieszę się, że ta książka zagościła w moim bezglutenowym domu. Naprawdę mam dużą przyjemność w wertowaniu kartek, przeglądaniu przepisów i czytaniu cennych wskazówek. Dlatego z przyjemnością zanoszę kolejne egzemplarze w prezencie przyjaciołom i znajomym. Gdy ktoś mnie pyta, czy na sobie przeprowadziłam detoks, z czystym sumieniem odpowiadam twierdząco. Przez ponad tydzień stosowałam dietę Marka Zaremby. Przyznam, że chodziłam ciągle syta i podekscytowana nowymi smakami. W codziennym menu brakowało mi jednak białka zwierzęcego, które na co dzień, w połączeniu z porządną porcją warzyw, jest bardzo ważnym składnikiem mojej diety. Wręcz fizycznie odczuwałam zbyt małą ilość ryb i mięsa, a zbyt dużą ilość węglowodanów (mimo, że były to zdrowe węglowodany). Dziś już nie stosuję detoksu, ale większość przepisów z tej książki na stałe włączyłam do codziennego lub odświętnego menu.
(*) Marek Zaremba. Jaglany detoks. Wydawnictwo Pascal, Bielsko-Biała 2015.
PS Nie mam z wydawnictwem żadnej umowy na promocję czy reklamę. Recenzuje książki, które sama wypatrzę w księgarniach i uznaję za interesujące, warte polecenia w diecie bezglutenowej.