– Mamoooo, nie chcę iść dzisiaj do przedszkola – marudzi Antek rano w łóżku. – Bo… kusi mnie glutenowe jedzenie kolegów, a muszę jeść bezglutenowe! – nasz pięciolatek ostatnie słowo wykrzykuje już z płaczem.
Na bunt bezglutenowego dziecka nie byłam przygotowana. Dopiero wtedy zrozumiałam, dlaczego Antoś niechętnie wstaje do przedszkola i nie zawsze opowiada, czy wszystko tam zjadł…
Do trzeciego roku życia Antek był na diecie bezglutenowej – tak zdecydowała dziecięca gastroenterolog po tym, jak zareagował na wprowadzenie do diety kaszki manny. Dieta bezglutenowa była więc jego naturalnym, pierwszym po mleku mamy, żywieniem. Gdy skończył trzy latka i poszedł do przedszkola, zaczęliśmy prowokację glutenem. Właśnie tam poznał smak glutenowych kotletów, glutenowego makaronu i glutenowych tostów.
Zakochał się w pyzach drożdżowych z sosem, w łazankach i spaghetti. Cieszył się, że je to samo, co koledzy. Cieszyliśmy się razem z nim, bo długa prowokacja wykazała, że nie ma celiakii. Jednak kilka tygodni temu pani doktor, zaniepokojona powtarzającymi się bólami brzucha, zaleciła Antkowi powrót do diety bezglutenowej. Podejrzewała uczulenie lub nadwrażliwość na gluten. Dieta eliminacyjna ma to potwierdzić lub zaprzeczyć… Jestem przeciwniczką drogich testów alergicznych, więc na razie eliminujemy :).
Powrót do diety nie był dla nas trudny – bo nasz cały dom jest bezglutenowy. Dzieci jedzą bezglutenowe słodycze i przekąski, umieją robić bezglutenowe zakupy, jeżdżą ze mną na bezglutenowe warsztaty. Wiedziałam jednak, że bardziej kłopotliwe będzie przygotowywanie posiłków do przedszkola. Przerabialiśmy to przez trzy lata z Zosią, więc pamiętałam uzgadnianie dań, nocne gotowanie, ranne porcjowanie i pakowanie, czasem dowożenie potraw w ciągu dnia…. Ale mus, to mus :).
Na szczęście pani dyrektor z przedszkola nie miała nic przeciwko przynoszeniu pudełek, więc zaczęliśmy „pudełkowanie”.
I tu nagle taki bunt! To na co moje starania, gotowanie do północy, dopasowywanie potraw do przedszkolnego menu, przywożenie ciepłych hot-dogów i tostów?
Co prawda Antka dań nie dekorowałam warzywami, kiełkami i innymi cudami (tak jak ozdabiałam Zosi), bo nie przełknąłby ani kęsa (woli wszystko zjadać osobno), ale i tak serca i pracy wkładałam w to sporo…. Poranny bunt był tak szczery i pełen emocji, że należało poświęcić mu sporo czasu. Dowiedziałam się więc, że Antka najbardziej kusi glutenowy chleb w trakcie śniadania, że tęskni za przedszkolnymi łazankami i …za tym, by dostawać na talerzu to samo, co wszystkie dzieci.
– Czy koledzy się dziwią, że masz inne jedzenie, takie z domu, od mamy? – dociekam cierpliwie.
– Nie, nikt nic nie mówi – odpowiada nasz pięciolatek, uspokojony tym, że mógł się wygadać, wypłakać. Chyba tego potrzebował bardziej, niż obietnicy, że za pół roku czy rok będzie jadł glutenowo. Szybko pojawił się też nowy temat: nadchodzące urodziny i słodkie menu, jakie przygotujemy dla zaproszonych koleżanek i kolegów.
– A umiesz zrobić bezglutenowy tort, mamusiu? – zagadnął Antek, zafascynowany zbliżającą się imprezą w ulubionej sali zabaw.
– Umiem, umiem, nawet czekoladowy – odpowiadam z uśmiechem, ale tak naprawdę nie jest mi do śmiechu. Od nowa zrozumiałam, jak trudne chwile muszą znosić dzieci, które już znają smak glutenowych potraw i muszą przejść na dietę bezglutenową. Dorosły wytłumaczy sobie tę zmianę, łatwiej to zniesie, ale dziecko?
Nie znam tego dylematu z własnego doświadczenia. Na diecie bezglutenowej jestem od pierwszego roku życia, nigdy nie chodziłam do przedszkola, gdy byłam na licznych w dzieciństwie prowokacjach, to i tak nie chciałam jeść glutenowego chleba.
– I tak domagałaś się swojego, bezglutenowego chleba. Nie odpowiadał ci smak naszego pieczywa. Jakby organizm sam wyczuwał, co jest dla niego szkodliwe – wspomina czasami mama, gdy rozmawiamy o mojej diecie z czasu dzieciństwa.
To prawda: dziś nawet zapach glutenowego chleba nie jest dla mnie przyjemny. Ale jak to wytłumaczyć dziecku? Przed nami pewnie jeszcze niejedna rozmowa na ten temat….
A jak Wy poradziliście sobie z takimi rozmowami? Wasze dzieci też przeżywały chwile buntu?
KOMENTARZE