Tak jak pisałam wcześniej, nie jesteśmy pasjonatami Halloween. Na ten dzień lubimy jednak przygotowywać specjalne bezglutenowe słodkości: trochę makabryczne, trochę śmieszne. Krzywdy nikomu nie czynią, są za to kolejnym pomysłem na rodzinną zabawę i wesołą degustację. Na naszym bezglutenowym Halloween pojawią się m. in. bezglutenowe ciasteczka duchy.
Zmieszałam w misce mąkę, żółtka, margarynę i wodę. Szybko zagniotłam, by powstała kulka. Owinęłam ja w folię spożywczą i wstawiłam na 2 godziny do lodówki.
Piekarnik nastawiłam na 180 stopni C. Stolnicę obsypałam skrobią bezglutenową i rozwałkowałam połowę ciasta na grubość około 0,3-0,5 mm. Drugą część owinęłam folią, by nie wyschła. Foremkami do aniołów wycięłam ciasteczka, następnie odcięłam im skrzydła (proszę nie mylić z podcięciem skrzydeł:)). Ciasteczka układałam na blasze wyłożonej papierem do pieczenia. Piekłam około 15 minut do zrumienienia. Nie dotykałam ich, dopóki nie ostygły – są kruche i mogłyby się łatwo połamać. Tak samo przygotowałam ciasteczka z drugiej porcji masy.
Zmiksowałam białko z cukrem pudrem, dodałam łyżkę soku z cytryny. Powstał gęsty, biały lukier. Kilka łyżek lukru przełożyłam do filiżanki i dodałam kilka kropli barwnika czerwonego.
W kąpieli wodnej rozpuściłam czekoladę: w garnuszku zagotowałam wodę (1/3 garnka) i ustawiłam na nim blaszaną miskę z czekoladą. Po około minucie czekolada stała się płynna.
Akurat dzieci przyszły ze szkoły, więc włączyły się do pracy. Łyżeczką nakładaliśmy na ciasteczka lukier i smarowaliśmy go po całej powierzchni „ducha”. Gdy lukier gęstniał, dodawałam kilka kropli soku z cytryny. Na zaschnięty na ciastkach biały lukier wykałaczką nakładaliśmy czerwony lukier, rysując oczy i buzię. Po godzinie dekoracje zastygły. Niemal wszystkie ciasteczka przełożyłam do blaszanego pudła, by czekały na bezglutenowe Halloween. Kilka duchów przepadło w brzuchach Zosi i Antka – przecież wspólne pieczenie musi być połączone z degustacją.
KOMENTARZE