Serce pęka, gdy po 42 latach z mapy Polski znika rodzinny sklep bezglutenowy, jeden najstarszych w kraju. Sklep Bliżej Natury w Poznaniu był do niedawna ostatnią deską ratunku dla rodziców dzieci z celiakią i innymi alergiami pokarmowymi nie tylko z Poznania, ale z całej zachodniej Polski. Tam w PRL-u zdobywało się soczki Bobo Frut i banany, mąkę ryżową i kukurydzianą, potem gotowy chleb, jogurty sojowe, pierogi bezglutenowe czy mleko bez laktozy, niedostępne nigdzie indziej.
To przeszłość. Pani Jola, właścicielka sklepu, już wypłakała wszystkie łzy. Teraz boi się tylko pożegnań ze stałymi klientami, bo byli jak jedna wielka rodzina, na dobre i na złe.
Dlaczego podjęła decyzję o zamknięciu sklepu? Bo to złe trwa już zbyt długo. Kultowy sklep podzieli teraz los kilku innych firm bezglutenowych, które na przełomie 2022 i 2023 r. docisnęła sytuacja gospodarcza w Polsce.
A jeszcze w 2020 r. sklep tętnił życiem, a półki uginały się pod ciężarem zdrowych produktów, niedostępnych w marketach. U pani Joli można było kupić wszystko (zdjęcie poniżej), nawet najbardziej egzotyczne zamienniki mąki pszennej czy mleka.
Sklep ze zdrową żywnością Bliżej Natury przy ul. Podgórnej (przy Kupcu Poznańskim) powstał w 1982 r. Przez pierwsze cztery lata prowadziła go mama pani Joli. Na przestrzeni lat sklep rósł w siłę, pani Jola zatrudniała pracowników, spod ziemi zdobywała trudno dostępne produkty dietetyczne dla chorych dzieci i dorosłych.
Właścicielka uważnie słuchała klientów i sprowadzała produkty, których potrzebowali. Gdy można było tylko pomarzyć o zakwasie na żurek bezglutenowy, płatkach drożdżowych czy o mące gryczanej, pani Jola miała to na półkach. Była w swoim żywiole: nie licząc czasu pracowała na pełnych obrotach i pomagała ludziom.
Przez ten czas sama stała się chodzącą encyklopedią zdrowego odżywiania. Doradzała, podpowiadała, jakie zamienniki mleka czy jajek stosować, jak piec pierwsze chleby bezglutenowe. W sklepie postawiła na różnorodność: oferowała zarówno klasyczne, bezglutenowe odpowiedniki pszenicy (czasem przetworzone), jak i 100% naturalne, bio, czasem egzotyczne czy z rzemieślniczych wytwórni.
- Słuchałam każdej sugestii. Klienci pytali o gotowe, mrożone pierogi bezglutenowe czy pizzę. Kilka dni później mogli je u mnie kupić - opowiada Jola Ćwik, właścicielka sklepu Bliżej Natury w Poznaniu.
Był czas, gdy tylko w Bliżej Natury można było kupić gotowe pierogi bezglutenowe
Sklepiki eko i ze zdrową oraz bezglutenową żywnością znikają z polskich miast od czasu pandemii, nie wytrzymują rosnących kosztów i odpływu klientów
Gdy około 2010 r. sieci handlowe dostrzegły klientów na diecie bezglutenowej, pozycja sklepików eko spadła w całej Polsce. Nie były w stanie wynegocjować u producentów takich cen, jak wielkie markety. Szukały niszowych produktów, lokalnych, zdrowych, dla bardziej wymagających i wiernych konsumentów. Tych jednak przejmowały sklepy internetowe i promocje w marketach.
- Nie narzekałam, bo lubię nowe wyzwania, to mój żywioł - opowiada pani Jola. - Niestety, od kilku lat obserwowałam, że te produkty są za drogie dla wielu osób, stopniowo spadały obroty. Musiałam zwolnić pracowników, ale ciągle miałam nadzieję, że udźwignę to wszystko. Nie miałam żalu do ludzi. Rozumiałam, że szukają tańszych rozwiązań.
Wegańską i bezglutenową margarynę czy śmietanę o tak dobrym składzie trudno znaleźć w marketach, ale były w sklepie Bliżej Natury
Pani Jola dzielnie walczyła, jak doświadczony kupiec. Też wprowadziła sprzedaż internetową, już kilka lat temu zwolniła pracowników i sama stała za ladą, ale kilka miesięcy temu zrozumiała, że to koniec.
Co się złożyło na decyzję o zamknięciu jednego z najstarszych w Polsce sklepów ze zdrową żywnością?
Sklep jest czynny tyko do końca stycznia 2023 r. Niemal puste regały, ostatnie wyprzedaże i obniżki, by nie zostać z towarem.
I jeszcze pożegnania z zaprzyjaźnionymi klientami, którzy przez tyle lat dzieli wszystkie smutki i radości.
Najtrudniejszy jednak będzie ostatni dzień pracy i pierwszy dzień wolnego, gdy już nigdzie nie trzeba się spieszyć: na autobus i tramwaj, na odbiór towaru od kuriera.
- Przepłakałam rok, ale już teraz znów patrzę pozytywnie. Parę tygodni odpocznę i poszukam jakiejś pracy, byle tylko nie siedzieć w domu - uśmiecha się pani Jola, wulkan energii. - Będę miała więcej czasu, żeby piec z wnukiem domowy chleb. I muszę poszukać sklepów z dobrymi warzywami, z produktami wegańskimi, bo ja sama nie mogę jeść mleka ani jajek. Będzie dobrze!
KOMENTARZE