27/01/2014
27/01/2014
W żadnym sklepie nie znalazłam bezglutenowych pralinek. Rozpływających się w ustach, urzekających smakiem kakao i skrytych w głębi orzechów laskowych…
Kupiłam więc mleko skondensowane, kakao i masło. Trzy proste składniki, a ile z nich radości! Jak można było się podziewać, pralinki zniknęły w jedno popołudnie.
Mleko skondensowane (ze Spółdzielni Mleczarskiej w Gostyniu) wraz z masłem i kakao zagotowałam w garnku. Masę gotowałam na małym ogniu i mieszałam przez ponad pół godziny. Gdy zgęstniała, przełożyłam ją do miski wysmarowanej masłem.
Po kwadransie zaczęłam z Zosią formować pralinki. Wysmarowałyśmy dłonie masłem i do dzieła! Czekoladowe kulki obtaczałyśmy we wiórkach kokosowych, w zmielonych orzechach, w cukrowej posypce bezglutenowej. Część pralinek wkładałyśmy do aluminiowych foremek, część kulek Zosia układała bezpośrednio na talerzu. W niektórych ukryła orzechy laskowe.
Gotowe, czekoladowe cuda włożyłam na kilka godzin do lodówki, by zastygły. Na deser zatopiliśmy w nich zęby, rozkoszując się smakiem, zapachem i miłą dla podniebienia kruchością. Co niektórzy mieli szczęście natrafić na orzecha :).
– Bajeczne! – zachwycała się Zosia, a Antek, uczulony na czekoladę, dostał w ramach pocieszenia ulubione precelki.
Zapisz się
KOMENTARZE