Nie spodziewałam się, że to ciasto zasmakuje wszystkim dzieciom. Bo takie zdrowe, pełne bakalii, o wyraźnym posmaku melasy karobowej. A jednak. Ciasto pałaszowały ze smakiem bezglutenowe dzieci i te glutenowe, a dorośli tylko im wtórowali. Przyznam, że i mnie trudno było powstrzymać się przed sięganiem po kolejne porcje. Ciasto ledwie dotrwało do sesji fotograficznej. Brawa więc dla autorek „Kuchni polskiej bez pszenicy”.
Suszone owoce zalałam wrzątkiem na 10 minut, dokładnie odcedziłam i drobno posiekałam. Piekarnik nagrzałam do temperatury 160 stopni C. Okrągłą foremkę o średnicy 20 cm wyłożyłam papierem do pieczenia.
W dużym rondlu rozpuściłam masło, dodałam melasę z ksylitolem oraz sól. Gdy masa zaczęła się gotować, zdjęłam rondelek z ognia i wsypałam płatki owsiane. Zamieszałam i dodałam posiekane owoce. Masę dokładnie wymieszałam. Wydała mi się zbyt sucha i mało wiążąca, więc dodałam jeszcze 2 łyżki melasy.
Masę przełożyłam do formy i dłońmi zwilżonymi wodą mocno ją ugniotłam. Piekłam 25 minut, uważając pod koniec, by powierzchnia ciasta zbytnio nie zgęstniała. Wyjęłam upieczone ciasto z piekarnika, a po kwadransie wystawiłam je z formy i zostawiłam do odparowania na metalowej kratce. Pachniało tak aromatycznie, że żal było czekać do ostudzenia. A jednak wytrwałam nawet do następnego dnia, tym bardziej, że autorki przepisu zalecały taką wstrzemięźliwość. Miały rację: to ciasto, zwane w ich przepisie owsianymi kotkami z suszonymi owocami, z upływem kolejnych dni smakowało coraz lepiej. Trzymałam je na stole na drewnianej deseczce, przykryte bawełnianą ściereczką. I codziennie skubałam po kawałeczku…
Spodziewałam się, że będę mogła zjeść całą porcję, ale dzieci zrobiły mi niespodziankę. Zgodnie orzekły, że to ciasto jest znakomite….
(*) Przepis pochodzi z książki Marty Szloser i Wandy Gąsiorowskiej „Kuchnia polska bez pszenicy” Wydawnictwa Bukowy Las.