Przepis na tego brzdąca pochodzi od wielkopolskiego cukiernika, który przy mikserze przepracował dziesiątki lat. W domu moim i Magdy został jednak przerobiony na wersję bezglutenową, rzecz jasna. Otóż sekret udanego deseru tkwi w kremie, ugotowanym ze słodkiej śmietany, kakao i cukru. Obok bezglutenowego brzdąca trudno przejść obojętnie, uwierzcie.
Do nasączenia spodów
Piekarnik nastaw na 180 stopni C. Blachę do pieczenia placka (u mnie o wymiarach 25×25 cm) wyłóż papierem do pieczenia. Mąkę wymieszaj z proszkiem do pieczenia. Żółtka wymieszaj z sokiem cytrynowym. Białka ubij na sztywną pianę, następnie stopniowo dodawaj cukier, wciąż ubijając. Do sztywnej piany dodaj żółtka, delikatnie wymieszaj łyżką. Dodawaj stopniowo mąkę z proszkiem, delikatnie mieszając i napowietrzając masę. Na końcu dodaj tłuszcz i ocet, wymieszaj. Przełóż na blachę, wyrównaj powierzchnię łyżką. Piecz biszkopt około 20-25 minut, do lekkiego zrumienienia. Przez kolejnych 10 minut nie otwieraj piekarnika, by biszkopt nie opadł.
Najpierw upiecz bezglutenowy biszkopt, a potem przygotuj masę. 1 litr kremówki zagotuj (na małym ogniu) z kakao i cukrem, raz po raz mieszając trzepaczką. Żelatynę rozpuść w gorącej wodzie i ostudź. Gdy masa się zagotuje, wyłącz gaz i dodaj żelatynę. Wymieszaj składniki trzepaczką i odstaw do przestygnięcia. Raz po raz mieszaj masę trzepaczką. Po 1-1,5 godzinie masa zacznie tężeć. Ubij 500 ml kremówki i dodawaj ją po łyżce do kakaowej masy. Delikatnie mieszaj łyżką, by nie powstały grudki.
Biszkopt przekroiłam na dwa blaty i nasączyłam je mocną kawą. Dolny blat umieściłam w blaszce i nałożyłam na niego 2/3 puszystego kremu. Przykryłam drugim blatem (nasączoną stroną do dołu), lekko docisnęłam i posmarowałam pozostałą porcją masy. Wstawiłam do lodówki na kilka godzin, by wszystkie warstwy dobrze się połączyły. Tak przygotowany brzdąc przetrwa nawet 3 dni. Biszkopt dzięki nasączeniu nie stanie się czerstwy, nic nie zaszkodzi również doskonałej masie kakaowej.
Przepis na bezglutenowego brzdąca dostałam od Magdy spod Poznania – mistrzyni słodkich bezglutenowych wypieków. Zdradzę, że Magda ma w domu dwóch bezglutenowych łasuchów i kilku innych miłośników słodyczy. Taka blaszka nie stoi u nich zbyt długo….
Nas w tym cieście zachwycił delikatny i puszysty krem. Dziś już nieliczne cukiernie pieką takie prawdziwe ciasta: z naturalnych składników, zamiast z kremów w proszku. I my, dzięki celiakii, możemy się równać mistrzom cukiernictwa – bo nie korzystamy z mieszanek, lecz to, co najdoskonalsze w cieście, przygotowujemy sami. I niech ktoś mi powie, że dieta bezglutenowa to jakieś nieszczęście ;).